Czy 91-letnia prawniczka uniemożliwi Donaldowi Trumpowi start w wyborach prezydenckich?

W nocy z 8 na 9 lutego czasu polskiego Sąd Najwyższy USA wysłucha ustnych argumentów Normy Anderson oskarżającej Donalda Trumpa o nawoływanie do rebelii przeciw legalnemu porządkowi prawnemu Ameryki. Byłemu prezydentowi grozi dożywotni zakaz kandydowania na wysokie stanowiska federalne i stanowe.

Publikacja: 08.02.2024 13:49

SN rozstrzygnie w nocy z 8 na 9 lutego czy Donald Trump może wystartować w wyborach

SN rozstrzygnie w nocy z 8 na 9 lutego czy Donald Trump może wystartować w wyborach

Foto: AFP

Czy Donald Trump powinien podlegać ograniczeniom wyborczym przewidzianym w art. 3 do XIV Poprawki Konstytucji USA? Sędziowie sądów najwyższych stanów Maine i Kolorado nie mieli co do tego żadnej wątpliwości. Nawołując swoich zwolenników 6 stycznia 2021 roku do ataku na Kapitol, Trump złamał wierność postanowieniom Konstytucji, za co prawdopodobnie poniesie dotkliwą karę. Przekonamy się o tym, kiedy Sąd Najwyższy ogłosi wyrok w sprawie Trump vs. Anderson.

91-letnia prawniczka z Lakewood chce uniemożliwić Donaldowi Trumpowi start w wyborach prezydenckich

Orzeczenia Sądu Najwyższego USA, który jest amerykańskim odpowiednikiem połączonego polskiego Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, są ostateczne. Wyrok zostanie wydany na podstawie powództwa cywilnego skierowanego przeciwko Donaldowi Trumpowi przez Normę Anderson, 91-letnią byłą prawniczkę stanu Kolorado, która kieruje grupą Obywatele na rzecz Odpowiedzialności i Etyki w Waszyngtonie.

Anderson jest aktywistką społeczną od lat 60. ubiegłego wieku. Prowadziła kampanię wyborczą republikańskiego gubernatora Johna Arthura Love’a i przez 11 lat zasiadała w Izbie Reprezentantów Kolorado jako przedstawicielka hrabstwa Jefferson. Niedawno oświadczyła, że sprawa wytoczona przeciwko Donaldowi Trumpowi jest ostatnią w jej karierze. Mając 91 lat, ma świadomość, że jej podróż polityczna dobiega końca. Dlatego chce zostać zapamiętana przez potomnych jako skromna mieszkanka niewielkiego miasta Lakewood, która uniemożliwiła Donaldowi Trumpowi, byłemu towarzyszowi z Partii Republikańskiej, ponownie kandydować na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Czytaj więcej

Donald Trump wykluczony z udziału w prawyborach w kolejnym stanie

W 2011 roku Norma Anderson opuściła szeregi Partii Republikańskiej w geście protestu przeciw polityce Trumpa. Od tego czasu jest jego zagorzałą krytyczką. Nieustannie monitoruje działalność rodziny byłego prezydenta pod kątem naruszania prawa.

Wybory prezydenckie w USA: O czym mówi XIV poprawka do konstytucji?

Składając pozew przeciwko byłemu prezydentowi, powołała się na wspomnianą XIV Poprawkę do Konstytucji USA, która w paragrafie 3 wyraźnie wskazuje, że „nie może zostać senatorem ani reprezentantem w Kongresie albo elektorem prezydenta i wiceprezydenta ani też sprawować w służbie Stanów Zjednoczonych lub poszczególnego stanu jakiegokolwiek urzędu cywilnego lub wojskowego, kto poprzednio jako członek Kongresu lub funkcjonariusz Stanów Zjednoczonych albo któregokolwiek stanu złożył przysięgę na Konstytucję Stanów Zjednoczonych, a następnie wziął udział w powstaniu lub buncie przeciwko niej albo udzielał jej wrogom pomocy lub poparcia”. Sprawa Anderson vs. Trump jest zatem pierwszą od czasów wojny secesyjnej sprawą odwołującą się do koncepcji rebelii przeciw konstytucyjnym organom władzy.

Jednak należy podkreślić, że XIV Poprawka do Konstytucji USA jest przepisem bardzo kontrowersyjnym i dzieli środowisko prawnicze w Stanach. Na południu Ameryki nadal uznaje się ją za formę politycznego kagańca nałożonego na polityków o secesjonistycznych poglądach. Uważają oni, że po 1868 roku służyła jako narzędzie represji wobec „legalnych” władz Konfederacji.

Sprawa Anderson vs. Trump jest zatem pierwszą od czasów wojny secesyjnej sprawą odwołującą się do koncepcji rebelii przeciw konstytucyjnym organom władzy

Czy Trump pójdzie w ślady Jeffersona Daviesa?

Ciekawym przykładem może tu być postać Jeffersona Davisa, który w lipcu 1847 r. powrócił do domu z wojny z Meksykiem w glorii bohatera wojennego i do czasu secesji stanów południowych był bardzo szanowanym mężem stanu w całej Ameryce. Jednak wybór znienawidzonego przez południowców Abrahama Lincolna w listopadzie 1860 r. stał się sygnałem dla elit Karoliny Południowej do podjęcia decyzji o wystąpieniu ich stanu z Unii. W lutym 1861 r. secesję ogłosiły także stany: Missisipi, Floryda, Alabama, Georgia, Luizjana oraz Teksas. Razem z Karoliną Południową utworzyły nową formę związku państwowego, której nadano nazwę Skonfederowanych Stanów Ameryki. 18 lutego 1861 r. na prezydenta tego państwa wybrano byłego senatora Partii Demokratycznej i generała majora wojska Missisipi 53-letniego Jeffersona Davisa, który postrzegał secesję jako wybór dramatyczny, ale konieczny. Wierzył, że tylko w ten sposób uchroni się zagrożoną kulturę południa.

Czytaj więcej

Andrew Johnson: krawiec, który został prezydentem

Historyczny eksperyment z utworzeniem Skonfederowanych Stanów Ameryki nie wytrzymał próby czasu. Ale czy był nielegalny? Czy naruszał Konstytucję USA? Przecież pozwala ona na oderwanie się stanów od Unii. Gdzie w tym „spisek” przeciwko Ameryce? – pytają południowcy.

19 maja 1865 r. prezydent SSA Jefferson Davies został osadzony przez wojsko unijne w Twierdzy Monroe na wybrzeżu Wirginii. Tylko papież Pius IX wniósł protest przeciw uwięzieniu „głowy” pokonanego państwa. Dowiedziawszy się, że Davis został więźniem, wysłał mu swój portret z cytatem z Ewangelii św. Mateusza: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy trudzicie się i jesteście obciążeni, a Ja was pokrzepię – mówi Pan".

Davis spędził w więzieniu dwa lata. Zwolniono go za kaucją w wysokości 100 tys. dolarów, którą wpłacili: Horace Greeley, Cornelius Vanderbilt i Gerrit Smith. Żeby uniknąć ponownego aresztowania, Davis wyjechał do Montrealu. Poza granicami USA mieszkał do czasu, aż prezydent Andrew Johnson ogłosił na Boże Narodzenie 1868 r. amnestię dla konfederatów.

Po powrocie do USA chciał włączyć się z powrotem do działalności politycznej, jednak na drodze jego planów stanęła XIV Poprawka do Konstytucji. Sądy Najwyższe stanów Maine i Kolorado odwołały się niedawno do tamtego precedensu prawnego. Ale czy słusznie? XIV Poprawka zdaje się stać w jawnej sprzeczności z fundamentalnymi słowami Konstytucji, że „żaden stan nie może wydawać ani stosować ustaw, które by ograniczały prawa i wolności obywateli Stanów Zjednoczonych”. O tym, kto ma rację, zadecydują sędziowie Sądu Najwyższego USA.

Czy Donald Trump powinien podlegać ograniczeniom wyborczym przewidzianym w art. 3 do XIV Poprawki Konstytucji USA? Sędziowie sądów najwyższych stanów Maine i Kolorado nie mieli co do tego żadnej wątpliwości. Nawołując swoich zwolenników 6 stycznia 2021 roku do ataku na Kapitol, Trump złamał wierność postanowieniom Konstytucji, za co prawdopodobnie poniesie dotkliwą karę. Przekonamy się o tym, kiedy Sąd Najwyższy ogłosi wyrok w sprawie Trump vs. Anderson.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala