Na tyłach kompleksu sejmowego od strony parku im. Edwarda Rydza-Śmigłego znajduje się biuro podawcze parlamentu, dyskretny budynek, niemal w całości ukryty pod ziemią. Obok niego ma pojawić się nowy, jeszcze mocniej schowany pod poziomem gruntu. Ma służyć kontroli biochemicznej przesyłek, a Kancelaria Sejmu właśnie rozpisała przetarg na jego budowę.
To, jak konkretnie ma wyglądać, nie wynika z ogólnodostępnej części dokumentów przetargowych. Kancelaria Sejmu nie podaje też, jakie mają znaleźć się w nim urządzenia laboratoryjne, by nie ułatwiać zadania potencjalnym terrorystom.
Wybuchowe przesyłki i proszek
Zaś do budowy przymierza się od lat, twierdząc, że nowy budynek jest niezbędny. W 2020 roku Centrum Informacyjne Sejmu podawało „Rzeczpospolitej” statystykę za około pół roku, wyliczając, że w tym czasie skontrolowano 72 tys. przesyłek, z czego około 50 stanowiło realne zagrożenie. Z kolei w 2021 roku posłom z Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych ówczesna szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska tłumaczyła, że w przypadku stwierdzenia, że dana przesyłka „posiada jakieś niebezpieczne materiały, wybuchowe czy też jakieś ciecze czy proszek” straż marszałkowska jest zobowiązana do kontroli biochemicznej, jednak nie ma takich możliwości. Wyjaśniała, że takie przesyłki przejmuje Służba Ochrony Państwa i wywozi do swojego laboratorium poza Sejmem.
Czytaj więcej
Raport na temat fizycznego i cybernetycznego bezpieczeństwa parlamentu ma w ciągu dwóch miesięcy przygotować specjalista powołany przez Kancelarię Sejmu.
Budowa nie idzie jednak łatwo Kancelarii Sejmu. To już druga w ostatnich miesiącach próba wyłonienia wykonawcy przetargu.