Felipe Gonzalez, premier królestwa w latach 1982–1996, który położył fundamenty pod hiszpańską demokrację i wprowadził kraj do Unii Europejskiej, pozostaje wzorem dla Pedro Sancheza. Na liście osiągnięć tego pierwszego znalazła się i Konferencja Pokojowa w Madrycie w 1991 r., której efektem dwa lata później było porozumienie z Oslo o wzajemnym uznaniu Izraela i Organizacji Wyzwolenia Palestyny Jasera Arafata. To zbliżyło świat arabski do państwa żydowskiego.
Sanchez wielokrotnie powtarzał, że i on chce zorganizować taką konferencję. Jej ideą byłoby nie tylko przejęcie przez Autonomię Palestyńską władzy nad Strefą Gazy, ale uruchomienie dynamiki, która doprowadzi do powstania państwa palestyńskiego w obu tych obszarach. To wydaje się dziś niemożliwe z powodu wrogości, jaką Netanjahu żywi do Sancheza. Już w przemówieniu przed Kortezami 15 listopada, w którym zwracał się o wotum zaufania dla rządu, premier zapowiedział, że będzie dążył do jednostronnego uznania zarówno przez Hiszpanię, jak i Unię (której królestwo do końca roku przewodzi) Autonomii Palestyńskiej jako niezależnego państwa. Byłby to przełom, bo do dziś żaden duży kraj Europy Zachodniej się na to nie zdobył.
Czytaj więcej
Amnestia dla katalońskich secesjonistów jest logicznym zwieńczeniem dotychczasowej strategii Pedro Sáncheza, która radykalnie osłabiła poparcie dla niepodległości w Barcelonie.
Już jako szef rządu 23 i 24 listopada Pedro Sanchez pojechał wraz ze swoim belgijskim odpowiednikiem Alexanderem De Croo (jego kraj przejmuje przewodnictwo w UE 1 stycznia) do Tel Awiwu i Strefy Gazy. Na konferencji prasowej na przejściu granicznym między Strefą Gazy i Egiptem w Rafah Hiszpan oświadczył, że „masowe zabójstwa niewinnych cywilów, w tym tysięcy dzieci, są całkowicie nie do przyjęcia”. A De Croo dodał: „operacja wojskowa, którą prowadzi Izrael, musi przestrzegać międzynarodowego prawa humanitarnego”.
Jeszcze tego samego wieczoru szef izraelskiej dyplomacji Eli Cohen wezwał ambasadorów obu krajów, aby, jak to ujął na platformie X, „zostali surowo skarceni”. „Obaj premierzy dopuścili się fałszywych deklaracji popierających terroryzm” – dodał Cohen. A sam Netanjahu stwierdził na X, że tak Sanchez, jak i De Croo „nie obciążyli wyłączną odpowiedzialnością Hamasu za zbrodnie przeciw ludzkości, których się dopuścił”. W tym premier Izraela się mylił, bo zarówno Hiszpan, jak i Belg potępili atak na Izrael ze Strefy Gazy 7 października.