Służba Bezpieczeństwa Ukrainy we wtorek przyłapała na łapówce deputowanego rządzącej partii prezydenta Zełenskiego, Andrija Guńko. Za wynagrodzenie w wysokości 85 tys. dolarów miał „sprzedawać” działkę należącą do Narodowej Akademii Nauk Rolniczych Ukrainy, która zarządza setkami tysięcy hektarów gruntów nad Dnieprem.
Z prezydenckiej frakcji ma wylecieć też Bogdan Torohtij, który odpoczywał w Bułgarii mimo zakazu wyjazdu z kraju na wczasy wydanego parlamentarzystom. Brał też pieniądze z budżetu na wynajęcie mieszkania w Kijowie, a w tym samym czasie zakupił luksusowy samochód (o wartości ponad 700 tys. złotych).
Czytaj więcej
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wraz z Narodowym Biurem Antykorupcyjnym (NABU) zatrzymała ukraińskiego parlamentarzystę, który handlował ziemią należącą do Narodowej Akademii Nauk Rolniczych.
Ukraina: Nowe standardy więc partia Wołodymyra Zełenskiego traci parlamentarzystów
We środę zaś mandatu pozbawiono deputowanego Sługi Narodu Andrija Chołodowa, który wyjechał w styczniu za granicę i nie wrócił. Tłumaczył to problemami zdrowotnymi swoich krewnych. Ostatnio z frakcji wyrzucono też Jurija Aristowa przez luksusowy wypoczynek na Malediwach w trakcie wojny. Przykłady można mnożyć.
– Nie jest nam miło tracić ludzi w naszej frakcji, ale pojawiły się nowe standardy i nadeszły nowe czasy – tłumaczył ukraińskiej agencji RBK-Ukraina Dawid Arachamia, lider frakcji Sługa Narodu. Od początku kadencji (w 2019 roku) frakcja straciła 17 deputowanych, ale Arachamia przekonywał, że na razie ma większość parlamentarną. – Jeżeli nadal z taką intensywnością będziemy wykluczać [z frakcji – red.], możemy ją stracić i trzeba będzie tworzyć koalicję – mówił.