Głosowanie odbyło się po burzliwej sesji, podczas której opozycyjni politycy skandowali "hańba", a następnie opuścili salę obrad.
Przeprowadzenie głosowania odzwierciedla determinację premiera Netanjahu i jego skrajnie prawicowych sojuszników, by zrealizować plan reformy sądownictwa, pomimo masowych, trwających od miesięcy protestów i sprzeciwu ze strony liderów biznesu, rezerwistów wojskowych i przedstawiciel organów prawnych.
W poniedziałkowym głosowaniu zatwierdzono przepis, który uniemożliwia sędziom obalanie decyzji rządu na podstawie opinii, że są one "bezzasadne".
Jest to formuła jeszcze z czasów brytyjskich idąca dalej niż proste stwierdzenie niezgodności z prawem. Stanowiła zawsze dość poważne ograniczenie działań rządu, nie tylko Netanjahu.
Zwolennicy zmian twierdzą, że obecny wymóg "racjonalności" daje niewybieralnym sędziom nadmierną władzę nad podejmowaniem decyzji przez wybranych urzędników. Krytycy rządu uważają, że usuwa to kluczowy element uprawnień nadzorczych sądu i otwiera drogę do korupcji i niewłaściwych nominacji.