Była pani pierwszym unijnym politykiem, który odwiedził Kijów po wybuchu wojny 1 kwietnia 2022 roku. Czy wierzy pani, że Ukraina wygra tę wojnę?
Tak, z dwóch powodów. Po pierwsze, to, co wydarzyło się w ostatni weekend, pokazuje, że siła, którą przypisywaliśmy Rosji, nie jest tak oczywista, jak mogło się wydawać. Po drugie, kolejne wiadomości o przemocy. Choćby ostatnia wiadomość o zabitych w Kramatorsku. To oznacza, że kontrofensywa jest niezbędna. Czy to oznacza, że szybko przyniesie efekty? Nie. UE ma do odegrania rolę w długim terminie. Powiedziałam to 1 kwietnia 2022 roku i musimy to powtarzać. 11. pakiet sankcji wobec Rosji był dobry, ale wciąż jest wiele dziur i obchodzenie poprzednich 10 pakietów sankcji. UE jest solidna i konsekwentna w poparciu dla Ukrainy. I rozpoczynający się właśnie szczyt, z gościnnym udziałem sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, potwierdzi to.
Czytaj więcej
Musimy wywierać presję na kraje i przedsiębiorstwa, które nadal współpracują z Kremlem – pisze przewodnicząca Parlamentu Europejskiego, polityk i prawniczka z Malty.
Jaką rolę w determinacji Ukrainy do stawienia czoła agresji Rosji odgrywa perspektywa europejska? Czy UE powinna zgodzić się na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą już w tym roku?
Potrzebny jest silny sygnał już teraz. Bo obiecaliśmy, a Unia musi wypełniać obietnice. A nie tylko mówić ładne słowa na konferencji w Kijowie. Tej perspektywy Ukraina chce i potrzebuje. Ona walczy w tej wojnie nie tylko po to, żeby bronić swojego terytorium, ale żeby osiągnąć to, o czym marzy od dekad. To samo zresztą z Mołdawią, widziałam to na demonstracji ponad miesiąc temu w Kiszyniowie. To samo z Bałkanami Zachodnimi. Są różne ścieżki dojścia, ale zadania do wykonania te same. Jeśli KE stwierdzi w swoim raporcie, że Ukraina wypełniła postawione jej warunki, to państwa członkowskie muszą wyrazić zgodę na rozpoczęcie negocjacji. To będzie polityczny sygnał o ogromnym znaczeniu. I pokaże, że UE dotrzymuje słowa. Nie jak to było z Bułgarią i Rumunią, która wypełnia warunki wejścia do strefy Schengen, Komisja to potwierdza, ale państwa mówią: nie, musicie poczekać.