Zamieszanie w partii wywołała Sahra Wagenknecht, czołowa postać w Die Linke (Lewica). Obstaje zdecydowanie przeciwko dostawom broni do Ukrainy, choć w kierownictwie partii pojawiają się coraz częściej głosy wzywające do realistycznego spojrzenia na skutki rosyjskiej agresji. Mowa jest o dopuszczalności dostaw broni „w okresie przejściowym”, a także po zakończeniu wojny.
Wagenknecht stanowiska nie zmienia, dając coraz częściej do zrozumienia, że zamierza utworzyć własne ugrupowanie. Nie jest to jedyne pole konfliktu pomiędzy zasłużoną działaczką partii i jej kierownictwem.
Czytaj więcej
Utworzenie piątej kolumny złożonej z ugrupowań: AfD i Die Linke pomogłoby Moskwie w osłabieniu pomocy dla Ukrainy.
Nikt nie ma wątpliwości, że pacyfistyczny program nowej partii byłby wyraźnie promoskiewski. – Jest to jasne dla wszystkich, którzy śledzą publiczne wypowiedzi pani Wagenknecht. Jest to czysta propaganda proputinowska – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Stefan Troebst, niemiecki historyk specjalizujący się w problematyce wschodniej.
Wagenknecht wzywa też Zachód do zakończenia wojny w gruncie rzeczy na warunkach Putina. – Po prostu uważam, że fałszywa jest narracja, jakoby w Ukrainie broniono wolności i demokracji, i że demokracja walczy tam z autokracją – wyjaśniła niedawno w jednym talk-show. Tak zdecydowanie jak ona przeciwko dostawom broni do Ukrainy jest ok. 90 proc. członków AfD. W wypadku Die Linke są to dwie trzecie.