Rosyjskie plany wynikają z dokumentów, do których dotarł „Washington Post”.
Prawicowych nacjonalistów z Alternatywy dla Niemiec (AfD) i postkomunistów z lewicowej Die Linke niemało dzieli, ale w sprawie Ukrainy ich stanowiska są w dużym stopniu zbieżne: uznają, że współodpowiedzialność za wojnę ponoszą USA i NATO. Trudno się dziwić, że takie postawy stara się wykorzystać Kreml. Jak wynika z poufnych dokumentów, Sergiej Kirijenko, zastępca szefa kremlowskiej administracji, już 13 lipca 2022 r. zgromadził zespół ekspertów, informując ich, że Niemcy znajdują się „w centrum” wysiłków Moskwy zmierzających do osłabienia poparcia dla Ukrainy w Europie.
Czytaj więcej
Niemiecka skrajna prawica jest coraz częściej prorosyjska, czego dowodem jest ujawniony właśnie skandal w stołecznej policji.
Zgodnie z rosyjskim planem, ujętym w dokumencie datowanym na 9 września, AfD i skrajna lewica skupiona wokół Sahry Wagenknecht powinny się zjednoczyć. Nowe ugrupowanie miałoby zdobyć „większość w wyborach na każdym szczeblu” z pozytywnym skutkiem dla Rosji. Opracowano nawet manifest dla AfD, zgodnie z którym partia miała się przekształcić w ugrupowanie „niemieckiej jedności” i z tej pozycji sprzeciwiać się sankcjom wobec Rosji jako sprzecznym z niemiecką racją stanu.
– Można sobie wyobrazić utworzenie takiego nacjonalistyczno-socjalistycznego ugrupowania, jednak jest mało prawdopodobne, aby miało ono odegrać znaczącą rolę na scenie politycznej. To praktycznie niemożliwe z powodów historycznych – przekonuje „Rzeczpospolitą” pragnący zachować anonimowość ekspert z kręgu niemieckiego MSZ. Jego zdaniem doszłoby do rozłamu Die Linke i Sahra Wagenknecht mogłaby liczyć na pociągnięcie za sobą 20–30 proc. zwolenników partii. Taki krok mógłby także naruszyć jedność AfD, gdzie nie wszyscy są za wstrzymaniem dostaw broni dla Ukrainy, co promuje kierownictwo partii.