Były opozycjonista z czasów PRL był pytany, czy 4 czerwca jest ważną datą. W tym roku 4 czerwca, w rocznicę pierwszych częściowo demokratycznych wyborów Polsce po 1989 roku, Donald Tusk zapowiedział organizację 4 czerwca w Warszawie marszu "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami". Po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy określanej mianem "lex Tusk" udział w marszu zadeklarowali liderzy PSL i Polski 2050. Wcześniej swój udział w marszu deklarowało już kierownictwo Nowej Lewicy.
Czytaj więcej
Ustawa o komisji ws. wpływów rosyjskich wywołuje wiele obaw i wątpliwości oraz tworzy trudne do zrzucenia odium.
Frasyniuk: Marsz 4 czerwca istotny
- Niezwykle ważna. To nie tylko data, w której Polacy, polska "Solidarność" wywalczyła niepodległość, ale sprawiła, że Europa wschodnia stała się Europą środkową. W tym roku ten marsz jest istotny, po to, abyśmy rozmawiali między sobą, żebyśmy rozmawiali bezpośrednio, albo przez Zooma, ale na pewno nie "pod celą" jak to się mówi w języku więziennym. Wydaje mi się, że nie doceniamy sytuacji, która wydarzyła się od wczoraj. To jest nowa rzeczywistość. To jest rzeczywistość, w której Jarosław Kaczyński prze do stanu wyjątkowego. Komunikat, który należy dobrze przeczytać, brzmi: nie oddamy władzy. Nie wiemy czy nie dopuści do wyborów, przesunie termin wyborów, czy też w momencie, kiedy zostanie ogłoszony wynik nie dopuści do powstania nowego rządu - mówił Frasyniuk.
W tym marszu wezmą udział wszyscy, którzy są na tak dla demokracji, na nie dla autorytarnego państwa
- Wydaje mi się, że Jarosław Kaczyński ma taki cel, który jest dla nas niebezpieczny, bo on jest długofalowym celem: przetrwać w chaosie, do czasu wyborów nowego prezydenta w USA. Kaczyński głęboko wierzy, że nastąpi reset polityczny w Polsce po zwycięstwie ukochanego prezydenta, który - jak rozumiem - zamierzy uczestniczyć w tym biegu wyborczym w USA, czyli mówiąc krótko wierzy w powrót Trumpa - dodał.