Mało kto spodziewał się wolty w wykonaniu Arabii Saudyjskiej, która zawarła przymierze ze swym zaciekłym wrogiem jakim był Iran. To jest prawdziwy hat trick. Nie ostatni. Rijad stara się obecnie otworzyć drzwi przed Syrią prezydenta Asada umożliwiający powrót do arabskiej wspólny międzynarodowej w postaci Ligii Arabskiej.
W stolicy Arabii Saudyjskiej goszczono kilka dnia temu z należytymi honorami szefa syryjskiej dyplomacji. Oznacza to, że Rijad idzie za ciosem i stara się porozumieć z sojusznikiem Iranu jakim jest reżim prezydenta Asada. Choć nie tyle sojusznikiem, co beneficjentem irańskich ambicji politycznych w regionie skierowanych właśnie przeciwko regionalnemu mocarstwu jakim jest królestwo Saudów.
— Arabia Saudyjska przejmuje inicjatywę mając na względzie własne bezpieczeństwo i licząc na stabilizację sytuacji w całym regionie. Dotyczy to przede wszystkim konfrontacji z Iranem, zarówno w Syrii, jak i głównie w Jemenie — mówi „Rzeczpospolitej” Nadim Shehadi, były dyrektor Libańsko-Amerykańskiego Centrum Akademickiego w Nowym Jorku.
Jego zdaniem saudyjska inicjatywa bierze się z rozczarowania Saudyjczyków postawą USA, które już za prezydentury Donalda Trumpa nie dawały Rijadowi pożądanych gwarancji bezpieczeństwa.
Bez porozumienia
Zwrot Saudyjczyków w sprawie Syrii jest konsekwencją zbliżenia z Iranem. Saudyjczycy wspierali w niedawnej przeszłości syryjskich rebeliantów zarówno finansowo jak militarnie. Po drugiej stronie syryjskiego frontu stali żołnierze irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, a armia Asada używała irańskich dronów. Tak samo jak antyrządowi rebelianci Huti w Jemenie walczący z siłami rządowymi wspieranymi przez Rijad. Porozumienie Rijadu z Teheranem przybliża koniec wojny z setkami tysięcy ofiar śmiertelnych, jak ocenia ONZ.