„Rzeczpospolita” poznała główne tezy uzasadnienia decyzji katowickiego sądu, który utrzymał areszt dla Włodzimierza Karpińskiego – jest on podejrzany o przyjęcie 5 mln zł łapówki od firmy, która zajmowała się odbiorem i utylizacją śmieci w stolicy. Obciążają go zeznania trzech podejrzanych – pieniędzy z łapówek bowiem nie odnaleziono.
Podejrzani sypią
Według prokuratury łapówka, w transzach, miała trafić do Karpińskiego, byłego ministra Skarbu Państwa w rządzie PO-PSL, później prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, a ostatnio sekretarza miasta stołecznego Warszawy, poprzez Rafała Baniaka (byłego wiceministra Skarbu Państwa w czasie, gdy Karpiński był ministrem), który też jest aresztowany. Kilka dni temu katowicki Sąd Okręgowy utrzymał areszt dla Karpińskiego – nie uwzględnił zażalenia obrony.
Czytaj więcej
Sąd Okręgowy w Katowicach zdecydował w środę, że Włodzimierz Karpiński, który podejrzany jest o przyjęcie niemal pięciu milionów złotych łapówki, pozostanie w areszcie.
Według sądu istnieje „duże prawdopodobieństwo” popełnienia czynu.
„Do zastosowania tymczasowego aresztowania konieczne jest nie udowodnienie sprawstwa, ale przedstawienie dowodów na jego duże prawdopodobieństwo. I zdaniem sądu okoliczności wynikające z zupełnie niezależnych dowodów odczytywanych łącznie, właśnie takie prawdopodobieństwo co do udziału w sprawie Włodzimierza Karpińskiego tworzą” – wskazał sąd.