Ławrow o Gruzji: Siłowa próba zmiany władzy. Jak Majdan na Ukrainie

Mówiąc o sytuacji w Gruzji, w której w ostatnich dniach dochodzi do niepokojów społecznych, szef MSZ Rosji, Siergiej Ławrow stwierdził, że sytuacja w tym kraju przypomina mu rewolucję na ukraińskim Majdanie.

Publikacja: 10.03.2023 14:53

Protest w Tbilisi

Protest w Tbilisi

Foto: AFP

arb

W Gruzji doszło do antyrządowych protestów w związku z planem przyjęcia przez parlament ustawy o agentach zagranicznych, która - według jej krytyków - była wzorowana na rozwiązaniach przyjętych wcześniej w Rosji.

Twórcy ustawy przekonywali, że przepisy są podobne do tych, które 85 lat temu przyjęto w USA. Ostatecznie jednak rządząca krajem partia "Gruzińskie Marzenie" wycofała się z poparcia dla ustawy i gruziński parlament odrzucił ją w drugim czytaniu.

Przeciwko ustawie od początku protestowała prezydent Gruzji, Salome Zurabiszwili, która zapowiadała zawetowanie jej.

Czytaj więcej

Rządząca Gruzją partia wycofuje projekt ustawy, który wywołał masowe protesty

Jednak zdaniem Ławrowa ustawa była tylko pretekstem do podjęcia próby siłowej zmiany władzy w Gruzji.

- To bardzo podobne do kijowskiego Majdanu. Nie ma wątpliwości, że ustawa ws. rejestracji tych organizacji pozarządowych, które otrzymają finansowanie spoza granic w wysokości co najmniej 20 proc. ich budżetu, była tylko pretekstem do, mówiąc ogólnie, zmiany władzy siłą - powiedział.

Według Ławrowa same przepisy przypominają te, które obowiązują "w USA, Francji, Indiach i Izraelu".

Chodzi o to, aby stworzyć punkt zapalny na granicy Rosji

Siergiej Ławrow, szef MSZ Rosji

- Mimo że wiele państw europejskich ma takie przepisy, znacznie ostrzejsze normy w tych kwestiach, (Josep) Borrell (szef dyplomacji UE), bez drgnięcia powieki stwierdził, że prawo proponowane przez rządzącą Gruzją partię Gruzińskie Marzenie, jest sprzeczne z europejskimi wartościami i blokuje ścieżkę akcesji Gruzji do UE - mówił też szef rosyjskiej dyplomacji. - Hipokryzja jest oczywista - dodał.

Ławrow zarzucił też Zachodowi, że ten przychylnie patrzy na protesty opozycji w Gruzji, ale w Mołdawii protesty opozycji wobec proeuropejskiej administracji Mai Sandu są potępianie. - Ponieważ opozycja w Gruzji odpowiada zachodnim interesom, a opozycja w Mołdawii przedstawia inne interesy (mołdawska opozycja jest prorosyjska - red.), a zachodnie interesy przedstawia rząd i prezydent - stwierdził.

Szef rosyjskiej dyplomacji stwierdził następnie, że wydarzenia w Gruzji są kierowane z zewnątrz. - Chodzi o to, aby stworzyć punkt zapalny na granicy Rosji - ocenił porównując sytuację w obecnej Gruzji z sytuacją Ukrainy, rządzonej przez Wiktora Janukowycza, przeciwko rządom którego Ukraińcy zbuntowali się w czasie rewolucji na Majdanie.

W Gruzji doszło do antyrządowych protestów w związku z planem przyjęcia przez parlament ustawy o agentach zagranicznych, która - według jej krytyków - była wzorowana na rozwiązaniach przyjętych wcześniej w Rosji.

Twórcy ustawy przekonywali, że przepisy są podobne do tych, które 85 lat temu przyjęto w USA. Ostatecznie jednak rządząca krajem partia "Gruzińskie Marzenie" wycofała się z poparcia dla ustawy i gruziński parlament odrzucił ją w drugim czytaniu.

Pozostało 80% artykułu
Polityka
Donald Trump zmienia plany. Nie dojdzie do spotkania z Andrzejem Dudą
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. Grupa republikanów: Trump nie nadaje się na prezydenta
Polityka
Izrael twierdzi, że Iran chciał dokonać zamachu na Beniamina Netanjahu
Polityka
Nietypowa próba rakietowa Korei Północnej. Pociski spadły na terytorium kraju
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Brandenburgia przed wyborami. Los kanclerza Scholza zależy od wyniku AfD?