– Co Majdan dał Ukrainie? Oni stracili Krym i większą część Ługańska i Doniecka, a kontynuacją tego wszystkiego jest wojna, która dzisiaj trwa w Ukrainie – oznajmił w środę Irakli Kobachidze, przewodniczący rządzącej partii Gruzińskie Marzenie. Tak rozumie wtorkowe protesty, które wybuchły w Tbilisi w związku z przyjęciem ustawy o „agentach zagranicznych”, przypominającą przepisy przyjęte przez władze rosyjskie kilka lat temu.
Ustawa ta doprowadziła do tego, że tysiące rosyjskich opozycjonistów, dziennikarzy, działaczy społecznych, obrońców praw człowieka i krytyków Kremla wypchnięto z życia publicznego. Protestujący w Tbilisi, którzy nie chcą takiego losu, zostali w nocy z wtorku na środę potraktowani armatkami wodnymi, gazem łzawiącym i innymi „środkami specjalnymi”. Kilkadziesiąt osób zatrzymano. Władze zapowiedziały, że wyślą projekt kontrowersyjnej ustawy do Komisji Weneckiej.
Nie dla „agentów”
W środę wieczorem opozycja znów zbierała się pod gruzińskim parlamentem. Nawoływała do protestów w całym kraju. Wcześniej ambasada USA w Gruzji przyjęcie kontrowersyjnej ustawy nazwała „czarnym dniem dla gruzińskiej demokracji”. Posypała się fala krytyki ze strony unijnych polityków i urzędników. Szef dyplomacji UE Josep Borrell określił wprowadzane przez Tbilisi zmiany prawne „złym rozwiązaniem” i sprzecznym z „dążeniem Gruzji do UE”. Przebywająca z wizytą w USA prezydent Salome Zurabiszwili zapowiedziała, że zawetuje ustawę, ale partia rządząca jest w stanie ją przegłosować. Stało się tak już w 2017 roku, gdy większością odrzucono prezydenckie weto w sprawie tzw. ustawy o podsłuchach, w której chodziło o możliwość inwigilacji obywateli bez zgody sądu.
Czytaj więcej
Gruzja wytraciła impet na drodze do integracji z UE, co jest korzystne dla Rosji – mówi Wojciech Górecki, były dyplomata i główny analityk OSW ds. Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej.
Przebywający w Berlinie premier kraju Irakli Garibaszwili we wtorek bronił ustawy partii rządzącej. – Przyszłość naszego kraju nie należy ani do agentów, ani do wysługujących się obcym państwom – mówił. Wtórował tym samym rosyjskiej propagandzie, która broni władz w Tbilisi i przekonuje, że Amerykanie chcą przeprowadzić w Gruzji rewolucję na wzór ukraińskiej w 2014 roku. Nawet rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa stanęła w obronie Gruzińskiego Marzenia i stwierdziła, że Stany Zjednoczone również mają prawo dotyczące „agentów zagranicznych”. Co ciekawe, od kilkudniowej wojny w 2008 roku, która zakończyła się oderwaniem od Gruzji Abchazji i Osetii Południowej, Moskwa i Tbilisi nie mają relacji dyplomatycznych. Ale seria kompromitujących gruzińskie władze inicjatyw z ostatnich lat wskazuje, że państwo to coraz bardziej zbacza ze ścieżki integracji z Unią Europejską i NATO.