– Odnieśliśmy sukces, będziemy mieli 57 radnych, czyli o pięć mandatów więcej niż dotychczas, i uzyskaliśmy dużo więcej głosów niż w poprzednich wyborach. Poparło nas 5,4 proc. głosujących w skali całego kraju, a startowaliśmy tylko w 11 okręgach (na 60 – przyp. red.) – mówi „Rzeczpospolitej” Waldemar Tomaszewski, szef Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), nazywanej niekiedy polską partią. Te 5,5 proc. to więcej, niż przewidywały sondaże.
Tomaszewski za „ogromny sukces” uważa też wynik w najważniejszym dla partii rejonie wileńskim (w jego skład nie wchodzi stolica, lecz tereny okalające ją od północy, południa i wschodu po granicę z Białorusią). W rejonie wileńskim – w którym do niedawna Polacy stanowili większość, a teraz około 40 proc. mieszkańców – AWPL zdobyła większość mandatów (18 na 31, tyle samo miała dotychczas), ale po raz pierwszy jej kandydat na mera nie wygrał w pierwszej turze. Niektórzy, zwłaszcza ze stołecznych środowisk polskich niechętnych AWPL, uznali to za wielkie wydarzenie, a nawet za początek końca dominacji partii Tomaszewskiego wśród mniejszości polskiej.
Czytaj więcej
Wydaje się, że wyborcy przemówili. Poszło nam całkiem dobrze – powiedziała w zwycięskim przemówieniu liderka Partii Reform Kaja Kallas
W drugiej turze w rejonie wileńskim zmierzą się dwaj młodzi Polacy – 35-letni Waldemar Urban z AWPL (48 proc. głosów w pierwszej) i 31-letni Robert Duchniewicz (25,5 proc.), kandydat Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej, jeden z wiceszefów tego czołowego ugrupowania na scenie krajowej, obecnie w opozycji do rządu konserwatystów i liberałów. Duchniewicz ukończył polską szkołę w Niemenczynie, najważniejszym ośrodku w rejonie. Jest prawnikiem.
Duchniewicz w rozmowie z „Rzeczpospolitą” sugeruje, że gdyby druga tura była „w pełni sprawiedliwa”, to miałby szansę na zwycięstwo. Twierdzi, że AWPL wykorzystuje swoją pozycję w rejonie, angażuje w wybory aparat lokalnej władzy, podwozi elektorat do lokali, a nawet straszy pozbawieniem pomocy socjalnej. Tomaszewski odpowiada na te zarzuty: – To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.