Adam Bielan: Prezes nie powinien wracać tak szybko do objazdów po kraju

Bierzemy pod uwagę samodzielny start Solidarnej Polski w wyborach parlamentarnych – Adam Bielan, europoseł, Partia Republikańska.

Publikacja: 19.01.2023 03:00

Adam Bielan: Prezes nie powinien wracać tak szybko do objazdów po kraju

Foto: PAP/Rafał Guz

Jakie jest dziś realne polityczne znaczenie KPO?

Większe niż jeszcze rok temu. Środki europejskie z czasem nam spowszechniały. Nasz budżet, szczególnie w ciągu ostatnich kilku lat, bardzo znacząco wzrósł i nasze możliwości inwestycyjne względem tego, co proponowała Bruksela, też bardzo wzrosły. Ale, po pierwsze, te środki na lata 2021– 2028 są naprawdę rekordowe. Te 770 miliardów złotych, które wynegocjował Mateusz Morawiecki, to największa kwota w historii. Po drugie, jesteśmy w szczególnej sytuacji po inwazji Rosji na Ukrainę. Musimy przeznaczać znacznie większe środki na zbrojenie naszej armii, na budowę silnej, nowoczesnej armii, niż dotąd przewidywaliśmy. Stąd ta kołdra budżetowa robi się troszeczkę krótka. Jeżeli chcemy utrzymać wysokie tempo inwestycji w naszej gospodarce, i co za tym idzie, nie popaść w recesję, jak wiele krajów europejskich, to musimy mieć te dodatkowe środki w postaci KPO.

Czytaj więcej

Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym. Senat poprosił o opinię Komisję Wenecką

Duża część wyborców to rozumie. Z kolei inna część wyborców kojarzy pewne problemy gospodarcze, które obserwujemy na całym świecie, w Europie i w Polsce również, czyli wysoką inflację, wysokie ceny energii, ale również wzrost cen paliw na stacjach benzynowych. Może to kojarzyć, może być taka zbitka pojęciowa właśnie ze środkami z KPO i w tym sensie znaczenie symboliczne tych środków jest być może nawet jeszcze większe niż też duże znaczenie realne.

Czy symboliczne odblokowanie środków z KPO pozwoli odbić część utraconych wyborców, tych bardziej proeuropejskich?

Na pewno tak. Jest duża grupa wyborców, która podchodzi do partii politycznych, szczególnie tych, które rządzą, bardzo pragmatycznie; oczekuje od nich skuteczności. Dla nas to też jest skuteczność naszej polityki w Unii Europejskiej. Niełatwej polityki, bo zdajemy sobie sprawę, że funkcjonujemy tu w Brukseli, w Strasburgu, w środowisku nam często niechętnym. Komisarze europejscy to są politycy, to nie są jacyś obiektywni arbitrzy. To są politycy, którzy zasiadają w tych samych europejskich partiach, co politycy naszej opozycji i po prostu im kibicują. Nie tylko z powodów sentymentalnych, ale również dlatego, że dobry wynik PO, PSL, Lewicy w kolejnych wyborach europejskich będzie oznaczał więcej mandatów w Komisji Europejskiej czy więcej stanowisk dla tych międzynarodówek europejskich. Oni więc robią to również ze względu na swój wąsko pojęty, egoistyczny interes.

Mimo to staramy się prowadzić skuteczną politykę. Kwota 770 miliardów, największa ze wszystkich państw UE, robi duże wrażenie, ale oczywiście musimy sprawić, żeby te środki realnie płynęły do Polski. Środki tego największego budżetu, tej regularnej siedmiolatki cały czas do Polski płyną. Jak się przeczyta komunikaty np. Ministerstwa Funduszy, to są tam kolejne dobre informacje o akceptacji kolejnego programu czy regionalnego czy horyzontalnego i tych środków już do Polski wpłynęło całkiem sporo, bo grubo ponad 5 miliardów złotych.

Natomiast my potrzebujemy w tym roku prawdziwej fali środków europejskich po to, żeby podtrzymać inwestycje i podtrzymać nasz wzrost gospodarczy, bo wiemy, że bardzo wiele krajów europejskich wpadnie w tym roku w recesję.

Czy KPO jest zagrożone przez to, że np. prezydent Andrzej Duda może odmówić podpisu pod ustawą o Sądzie Najwyższym lub ustawą wiatrakową?

Jest taka możliwość i w związku z tym istnieje takie ryzyko. Nie chciałbym publicznie dywagować na temat możliwej decyzji prezydenta. Zostawiam rozmowy w tej sprawie przedstawicielom rządu, którzy wyciągnęli wnioski z tego, co się działo z ustawą o Sądzie Najwyższym, z nie dość dobrego komunikowania się z Pałacem Prezydenckim. Mam nadzieję, że przypadku kolejnych ustaw, kolejnych projektów ta komunikacja będzie znacznie lepsza, tak aby prezydent również czuł się komfortowo, podpisując każdą ważną ustawę, którą parlament do niego kieruje.

A czy koleżanki i koledzy z koalicji rządzącej wyciągnęli wnioski także w sprawie relacji wewnętrznych? Pan wielokrotnie apelował o to, żeby było więcej dyskusji w gabinetach, a mniej na Twitterze.

Ja wielokrotnie powtarzałem, że różnica zdań w polityce jest czymś naturalnym. Śledzę często politykę w krajach anglosaskich, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, gdzie dopuszczalna jest publiczna dyskusja między politykami tej samej partii. Natomiast w Polsce nasi wyborcy podchodzą do tego dość negatywnie i każda tego rodzaju publiczna scysja, szczególnie gdy zawiera jakieś wycieczki osobiste, epitety, jest przyjmowana fatalnie przez wyborców. Oni oczekują jednak bardziej spójnej komunikacji. A każda partia, która zaczyna się zajmować sama sobą, traci poparcie.

My wygraliśmy w 2015 roku, spełniając kilka warunków. Oczywiście to była bardzo dobra, ciekawa oferta programowa, ale pierwszym, podstawowym warunkiem było zjednoczenie w ramach właśnie Zjednoczonej Prawicy w połowie 2014 roku. Bez tego zjednoczenia nie byłoby kolejnych zwycięstw. Jeżeli będziemy szli podzieleni, czy formalnie, czy medialnie, to o zwycięstwo będzie znacznie trudniej.

Jak w takim kontekście będą wyglądały negocjacje w sprawie miejsc na listach?

Partia Republikańska ma podpisaną umowę z Prawem i Sprawiedliwością. W październiku 2021 r. podpisaliśmy ramową umowę dotyczącą wspólnego startu w wyborach parlamentarnych, samorządowych i europejskich. Są tam z grubsza określone zasady wspólnego startu, również z miejscami na listach. Natomiast jeśli chodzi o konkretny kształt list, to praktyka pokazuje, że on powstaje dopiero na kilka tygodni przed rejestracją. Jeżeli więc ta rejestracja list będzie miała miejsce mniej więcej w sierpniu, to dopiero latem poznamy finał tych rozmów.

Bierze pan poważnie deklaracje polityków Solidarnej Polski, że są gotowi na wariant samodzielnego startu?

Oczywiście, że biorę to pod uwagę. Minister Ziobro jest poważnym politykiem i nie rzuca słów na wiatr. Jeżeli Solidarna Polska przygotowuje się do takiego wariantu, to my również musimy być na to gotowi, chociaż ja uważam, że w interesie całego obozu Zjednoczonej Prawicy byłby start wspólny.

Czy poseł Łukasz Mejza będzie miał rekomendację Partii Republikańskiej do startu z list koalicji?

Będą go obowiązywać dokładnie takie same zasady, jak wszystkich parlamentarzystów w naszej partii, a nawet, szerzej, Zjednoczonej Prawicy. Czyli, po pierwsze, chęć kandydowania – bo pewnie nie wszyscy parlamentarzyści obecnej kadencji zdecydują się ubiegać o reelekcję. Po drugie, ocena pracy w parlamencie w mijającej kadencji – głosowania, zaangażowanie w prace w komisjach itd. A w przypadku podnoszenia jakichś zarzutów natury medialnej – także oczyszczenie z tych zarzutów.

Poseł Mejza zrezygnował z funkcji rządowej, gdy pojawiły się zarzuty w jego sprawie. Wytoczył procesy sądowe, trwają jakieś postępowania wyjaśniające, było postępowanie dotyczącego jego oświadczeń majątkowych, prowadzone przez CBA. Z tego, co mówi poseł Mejza, zakończyło się ono dla niego pozytywnie, chociaż ja tego nie weryfikowałem. Jest też postępowanie w prokuraturze – to wszystko powinno być zakończone przed decyzjami dotyczącymi list.

Czyli sprawa Mejzy nie jest jeszcze przesądzona?

W przypadku żadnego polityka nie jest to wprost przesądzone. Takie decyzje zapadają do końca i tutaj będą obowiązywać dokładnie takie same zasady, jak w przypadku innych naszych parlamentarzystów czy kandydatów spoza parlamentu, którzy będą startować w wyborach.

Czy europosłowie, tacy jak Joachim Brudziński, który wystąpił ostatnio na konferencji prasowej PiS, będą współtworzyli kampanię wyborczą?

Joachim Brudziński jest wiceprezesem największej partii tworzącej Zjednoczoną Prawicę, od lat odpowiada za struktury PiS, więc jego rola w każdej kampanii jest olbrzymia. Przypomnę, że w kampanii prezydenckiej w 2020 roku, której miałem zaszczyt być rzecznikiem prasowym, europoseł Brudziński był jej szefem, z bardzo dobrym skutkiem. Ja bardzo pozytywnie oceniam jego pracę i efekty – zwycięstwo Andrzeja Dudy. Jeśli chodzi o zaangażowanie w ogóle europosłów w kampanii, to jest to rzecz oczywista. Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek europoseł, nawet jeżeli nie będzie kandydować, przeszedł obok tej kampanii. Mieliśmy we wtorek spotkanie naszej delegacji i jednym z wiodących tematów były nadchodzące wybory.

Europosłowie będą kandydować do polskiego parlamentu?

To jest oczywiście decyzja nie tylko nasza osobista, ale również władz Zjednoczonej Prawicy. Jeżeli wszyscy uznamy, że w którymś z okręgów jest potrzeba wzmocnienia, to jestem przekonany, że nikt nie odmówi takiego startu, ale jest za wcześnie, żeby o tym rozmawiać. W tej chwili ja też nie znam planów wszystkich moich kolegów.

PiS uruchomiło już swój sztab. Jaka będzie w nim rola dla pana?

Nasze przygotowania w Partii Republikańskiej też zaczęliśmy dosyć wcześnie. Na początku grudnia zorganizowaliśmy dużą konwencję programową, na której byli też nasi koalicjanci z PiS. Przedstawiliśmy pełny program Partii Republikańskiej. To jest efekt ponadrocznej pracy naszych ekspertów i my prowadzimy również własne działania przygotowujące do kampanii. W pewnym momencie wszystkie podmioty, tworzące Zjednoczoną Prawicę, będą musiały skoordynować swoje działania. Taki moment nastąpi, ale nie sądzę, żeby to stało się przed wiosną.

Oczywiście, my cały czas mówimy, że kampania już trwa w tym sensie, że w świecie polityki emocje są już nieco większe. Natomiast taka realna kampania przyspieszy dopiero wiosną, a ten najwyższy bieg będzie włączony po wakacjach. Jeszcze trochę czasu więc na to jest.

W połowie stycznia wydaje się, że zima i kryzys energetyczny nie okazały się dla koalicji rządzącej tak destruktywne, jak się niektórzy spodziewali. Ale też cały czas utrzymuje się w sondażach sytuacja, że koalicja rządząca wygrywa wybory, ale nie rządzi, bo nie ma większości w Sejmie. Jak obóz władzy będzie próbował wyjść z tej sytuacji?

Tu jest kilka wątków. Po pierwsze, jeśli chodzi o okres zimowy, to ta zima jest wyjątkowa ze względu na wojnę na Ukrainie, ze względu na kryzys na rynku paliwowym. Przed rządem, przed menedżerami spółek węglowych postawiono bardzo trudne do wykonania zadanie, żeby w ciągu kilku miesięcy zasypać wielką dziurę, która powstała w wyniku wprowadzenia embarga, szczególnie na dostawy rosyjskiego węgla do Polski. I nie chcę zapeszać, bo mamy jeszcze środek sezonu grzewczego, ale wszystkie dane na to wskazują, że udało tego dokonać. Jeżeli ten sezon zakończymy, przejdziemy przez niego suchą stopą, to będziemy mogli wiosną powiedzieć, że rzeczywiście, daliśmy radę w bardzo trudnej sytuacji, w której żaden rząd przez ostatnie lata się nie znalazł.

Natomiast jeśli chodzi o kwestie sondaży, to defetyzm i takie poczucie, że nie mamy szans na zwycięstwo, są całkowicie irracjonalne. Jak prowadziłem kampanię w 2005 roku, gdzie zaczynaliśmy z poparciem mniej więcej 10 proc., w zaledwie pół roku, od marca do września udało się potroić poparcie. Skończyliśmy mając prawie 30 proc. i z podwójnym zwycięstwem – w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Tutaj mówimy o odbiciu 3–4 pkt proc., więc to zadanie jest oczywiście bardzo trudne do wykonania, ale absolutnie wykonalne. I musimy zwalczać defetyzm również w naszych szeregach. Ja jestem pełen optymizmu. Najlepszym lekiem na tego rodzaju rozterki jest ciężka praca. Na kilka miesięcy przed wyborami nie ma co analizować sondaży, tylko po prostu trzeba zakasać rękawy i ciężko pracować.

O tym defetyzmie będzie mówił też prezes Kaczyński, gdy wróci do objazdu Polski?

Często z nim rozmawiam na ten temat prywatnie, więc myślę, że będzie też mówić o tym publicznie. Zresztą takie wątki już się pojawiały w jego wystąpieniach. W tej chwili życzę prezesowi Kaczyńskiemu jak najszybszego powrotu do pełni zdrowia, do pełnej sprawności, ale wiadomo, że rehabilitacja po takim zabiegu, który przeszedł, musi trochę potrwać i nie ma sensu tego przyspieszać, tylko lepiej poczekać dwa, trzy tygodnie, niż później mieć jakieś kłopoty z lekarzami czy z rehabilitantami.

Kiedy prezes wróci do objazdu po kraju? Jeszcze w styczniu?

Styczeń jest zupełnie niepotrzebny. Nie widzę niczego, co by się teraz działo w polskiej polityce, z czego by wynikała potrzeba, by prezes Kaczyński musiał skracać swoją rehabilitację. Słyszałam niedawno określenie „wczesna wiosna” i myślę, że to jest realne i optymalne.

—współpraca Jakub Mikulski

Jakie jest dziś realne polityczne znaczenie KPO?

Większe niż jeszcze rok temu. Środki europejskie z czasem nam spowszechniały. Nasz budżet, szczególnie w ciągu ostatnich kilku lat, bardzo znacząco wzrósł i nasze możliwości inwestycyjne względem tego, co proponowała Bruksela, też bardzo wzrosły. Ale, po pierwsze, te środki na lata 2021– 2028 są naprawdę rekordowe. Te 770 miliardów złotych, które wynegocjował Mateusz Morawiecki, to największa kwota w historii. Po drugie, jesteśmy w szczególnej sytuacji po inwazji Rosji na Ukrainę. Musimy przeznaczać znacznie większe środki na zbrojenie naszej armii, na budowę silnej, nowoczesnej armii, niż dotąd przewidywaliśmy. Stąd ta kołdra budżetowa robi się troszeczkę krótka. Jeżeli chcemy utrzymać wysokie tempo inwestycji w naszej gospodarce, i co za tym idzie, nie popaść w recesję, jak wiele krajów europejskich, to musimy mieć te dodatkowe środki w postaci KPO.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?