Peru na skraju wojny domowej

Prowincja buntuje się przeciw stolicy, biedni przeciw bogatym, odsunięty prezydent przeciw nowej głowie państwa. Liczba ofiar szybko rośnie.

Publikacja: 11.01.2023 13:31

Peru na skraju wojny domowej

Foto: AFP

Prowincja Puno na południu kraju, której stolica leży na wysokości 3,8 tys. metrów nad poziomem morza, ogłosiła w środę, że najwyżsi przedstawiciele państwa, w tym pełniące od 7 grudnia funkcję prezydent Dina Boluarte i premier Alberto Otarola są persona non grata: nie mają prawa wjazdu. To reakcja na brutalne starcie policji z manifestantami, które w poniedziałek kosztowały życie 18 osób. Jedną z nich okazał się funkcjonariusz sił porządkowych, którego ciało zostało spalone: sygnał, jak głęboka jest polaryzacja, która dzieli peruwiańskie społeczeństwo. Łącznie od początku kryzysu konstytucyjnego 7 grudnia zginęło blisko 50 Peruwiańczyków. 

Wszystko zaczęło się, gdy dotychczasowy prezydent, Pedro Castillo, ogłosił rozwiązanie parlamentu, Sądu Najwyższego i innych, kluczowych instytucji państwa. Chciał przejąć całość władzy aby uprzedzić proces odsunięcie od władzy, jaki rozpoczęli przeciw niemu parlamentarzyści. Zarzucali mu korupcję. 

Czytaj więcej

Kolejne protesty w Peru. Policja użyła gazu, do Machu Picchu nie jeżdżą pociągi

Castillo został jednak aresztowany przez policję a jego miejsce zajęła dotychczasowa prezydent, Dina Boluarte. Świat podzielił się, kto pozostaje legalnym przywódcą kraju. Rządzone przez lewicę Meksyk, Argentyna, Nikaragua czy Kuba zachowują lojalność Castillo: meksykański prezydenta Andres Manuel Lopez Obrador zaproponował nawet mu azyl, z co władze Peru wydaliły meksykańskiego ambasadora. 

Jednak dla USA i UE, głową państwa jest teraz Boluarte. 

W tle tego konfliktu rysuje się obawa w Ameryce Łacińskiej przed nieformalnymi zamachami stanu, które prowadzą do odsunięcia od władzy przywódców, często lewicowych. W niedzielę do próby zamachu stanu doszło w Brazylii. Jednak w przeszłości zamachy stany organizowała często armia, nieraz z udziałem CIA. 

Castillo, nauczyciel z wiejskiej szkoły podstawowej w jednej z wiosek andyjskich, przedstawia się jako przedstawiciel najbiedniejszych, którzy chcą więcej sprawiedliwości społecznej. Jego hasłem wyborczym było „koniec nędzy w bogatym kraju”. W dramatycznym przemówieniu tuż przed aresztowaniem zarzucił kongresowi, że wypełnia polecenia wielkiego biznesu.

Peru, kraj o ludności porównywalnej z Polską, jest jednym z najbiedniejszych krajów Ameryki Łacińskiej. Poziom życia jest tu porównywalny z Egiptem czy Ukrainą przed wybuchem wojny niemal rok temu. Jednak polaryzacja dochodów pozostaje tu niepomiernie większa niż u naszego wschodniego sąsiada.

Prowincja Puno na południu kraju, której stolica leży na wysokości 3,8 tys. metrów nad poziomem morza, ogłosiła w środę, że najwyżsi przedstawiciele państwa, w tym pełniące od 7 grudnia funkcję prezydent Dina Boluarte i premier Alberto Otarola są persona non grata: nie mają prawa wjazdu. To reakcja na brutalne starcie policji z manifestantami, które w poniedziałek kosztowały życie 18 osób. Jedną z nich okazał się funkcjonariusz sił porządkowych, którego ciało zostało spalone: sygnał, jak głęboka jest polaryzacja, która dzieli peruwiańskie społeczeństwo. Łącznie od początku kryzysu konstytucyjnego 7 grudnia zginęło blisko 50 Peruwiańczyków. 

Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala