Doradca premiera Węgier: To nieprawda, że chcemy zmiany granic

Nauczyliśmy się z historii, że jeżeli nasi wszyscy sąsiedzi uważają nas za zagrożenie, to sami staną się zagrożeniem dla nas, co nie jest dobre dla węgierskich interesów narodowych - mówi "Rzeczpospolitej" Balázs Orbán, dyrektor polityczny w gabinecie premiera Węgier.

Publikacja: 07.11.2022 18:00

Doradca premiera Węgier: To nieprawda, że chcemy zmiany granic

Foto: PAP/DPA

Może Węgrom się podoba, że Rosja próbuje zmieniać granice w Europie? Węgry też by chciały?

Nie. Jesteśmy zadowoleni ze swoich granic. Ciągle pojawiają się takie oskarżenia, że część naszej strategii to chęć zmiany granic. To nieprawda. Jesteśmy członkiem UE, historia uczy nas, że tylko pokojowa współpraca posuwa nas do przodu, a jeżeli walczymy z innymi, to kończy się to dla nas zniszczeniem. I dla Węgier, i dla Polski oczywiste jest, że powinniśmy być zjednoczeni. Mimo że w niektórych kwestiach mamy inny punkt widzenia, współpraca jest niezbędna po to, by Europa Środkowa była silna. Jeżeli nie będzie miała siły militarnej, niezależności energetycznej, autonomii strategicznej i wzajemnie korzystnej współpracy gospodarczej, to zdominują nas więksi, albo ze wschodu, albo z zachodu, albo z południa. Takie jest doświadczenie historyczne Węgrów i Polaków.

Czytaj więcej

Doradca premiera Węgier: Orbán jest po tej samej stronie, co papież Franciszek

 Niedawno przeprowadziłem wywiad z szefem słowackiego MSZ Rastislavem Káčerem. Powiedział, że Węgry mają traumę po Trianon. Czyli po straceniu sto lat temu znacznej części terytorium. Macie posttrianońską traumę? 

To politycy, którzy wygadują takie śmieszne rzeczy, są straumatyzowani. Wielu zwykłych Węgrów i Słowaków chce pokojowej współpracy i przyjaźni, nawet jeżeli różnie patrzą na pewne sprawy. W demokracjach wyborcy bywają mądrzejsi od polityków.

 Słowacja i wasz inny sąsiad Rumunia nie uznały do tej pory niepodległości Kosowa, bo bały się, że to może być precedens, do którego odwołają się Węgry. 

Węgry mają jasną strategię, region międzykarpacki jest dla nas bardzo ważny. To, co się wydarzyło, to się wydarzyło. Wierzymy w ideę pokojowej współpracy, integracji europejskiej i poszerzania Europy. Ponieważ poprzez nie, bez zmieniania granic, możemy zebrać razem wszystkich Węgrów z sąsiednich krajów i wziąć za nich odpowiedzialność. Nauczyliśmy się z historii, że jeżeli nasi wszyscy sąsiedzi uważają nas za zagrożenie, to sami staną się zagrożeniem dla nas, co nie jest dobre dla węgierskich interesów narodowych. Przekonujemy innych, że w tym regionie możemy stworzyć warunki korzystne dla wszystkich. Dowodem na to, że węgierskie intencje są dobre, są nasze stosunki z Serbią. 15 lat temu były napięte, a teraz mamy porozumienie strategiczne z Serbami. Próbujemy osiągnąć to samo z Rumunami i Słowakami. 

Cały wywiad jutro w "Rzeczpospolitej"

Może Węgrom się podoba, że Rosja próbuje zmieniać granice w Europie? Węgry też by chciały?

Nie. Jesteśmy zadowoleni ze swoich granic. Ciągle pojawiają się takie oskarżenia, że część naszej strategii to chęć zmiany granic. To nieprawda. Jesteśmy członkiem UE, historia uczy nas, że tylko pokojowa współpraca posuwa nas do przodu, a jeżeli walczymy z innymi, to kończy się to dla nas zniszczeniem. I dla Węgier, i dla Polski oczywiste jest, że powinniśmy być zjednoczeni. Mimo że w niektórych kwestiach mamy inny punkt widzenia, współpraca jest niezbędna po to, by Europa Środkowa była silna. Jeżeli nie będzie miała siły militarnej, niezależności energetycznej, autonomii strategicznej i wzajemnie korzystnej współpracy gospodarczej, to zdominują nas więksi, albo ze wschodu, albo z zachodu, albo z południa. Takie jest doświadczenie historyczne Węgrów i Polaków.

Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala