Turcja wspiera Kijów, ale prowadzi interesy z Moskwą

Prezydent Turcji liczy na przełamanie impasu gospodarczego w kraju poprzez korzystny handel z Rosją.

Publikacja: 08.09.2022 23:18

Recep Tayyip Erdogan twierdzi, że Europa sama jest winna tego, że Putin sięgnął po gazową broń

Recep Tayyip Erdogan twierdzi, że Europa sama jest winna tego, że Putin sięgnął po gazową broń

Foto: afp

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 197

Podstawą polityki Zachodu wobec Rosji jest prowokacja – taką opinię przedstawił właśnie prezydent Erdogan w Belgradzie, jednym z etapów jego trzydniowej podróży po krajach bałkańskich. Prezydent Turcji nie ma wątpliwości, że „Europa zbiera obecnie żniwo z tego, co zasiała”.

Według Erdogana swoją postawą w wojnie w Ukrainie doprowadziła do tego, że Putin sięga po najważniejszą z broni, jaką posiada i zakręca kurek z gazem. Zdaniem tureckiego przywódcy taka postawa doprowadzi do ogromnych problemów energetycznych w Europie tej zimy.

Czytaj więcej

Erdogan popiera Putina ws. zboża. "Zboże z Ukrainy trafia do bogatych"

– Dlaczego nie zastanowiliście się nad tym wcześniej – pytał na konferencji Erdogan. Zabrzmiało to dokładnie jak ostrzeżenia Władimira Putina. Wszystko to w chwili, gdy trwają przygotowania do wprowadzenia maksymalnej ceny na rosyjski gaz.

Prezydent Turcji w swojej krytyce na tym nie poprzestał, oskarżając państwa europejskie o przekazywanie Ukrainie przestarzałego sprzętu wojskowego, szmelcu, jak się wyraził. Miał na myśli system wymiany okrężnej, czyli dostawy nowoczesnego sprzętu zachodniego do krajów wysyłających do Ukrainy starszą broń z czasów radzieckich.

Więcej rosyjskiej ropy

– Retoryka tego rodzaju mieści się w tureckiej strategii wsparcia dla Ukrainy bez antagonizowania Rosji. Ten ostatni element odróżnia zdecydowanie politykę Ankary wobec wojny w Ukrainie od postawy państw zachodnich – tłumaczy „Rzeczpospolitej” prof. Iltner Turan z uniwersytetu Bilgi w Stambule.

Taka strategia jest potwierdzeniem polityki prezydenta Erdogana, który nie rezygnuje z roli pośrednika pomiędzy Moskwą a Zachodem. Z jednej strony Turcja wspiera militarnie Ukrainę, dostarczając legendarne już drony Baryaktar, z drugiej trzyma się z daleka od zachodnich sankcji wobec Rosji. Przynosi to Ankarze określone korzyści w warunkach pogarszającej się sytuacji gospodarczej oraz stwarza nadzieję na umocnienie międzynarodowej pozycji Turcji i samego prezydenta. Nie jest to bez znaczenia przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi w czerwcu przyszłego roku.

Tureckie media nie ustają w podkreślaniu roli prezydenta w zawarciu porozumienia umożliwiającego eksport ukraińskiego zboża drogą morską. Specjalne podziękowania za to otrzymał Erdogan od Joe Bidena, a nieco później za odblokowanie drogi do członkostwa Finlandii i Szwecji w NATO.

Zupełnie inaczej traktuje Zachód zbliżenie Turcji z Rosją na polu gospodarczym. Było to zasadniczym tematem rozmów Erdogana i Putina w Soczi przed miesiącem. Uzgodniono tam przejście na handel walutami narodowymi oraz zwiększenie wzajemnych obrotów handlowych do 100 mld dol. „Politico” pisał po tym spotkaniu, że Biały Dom rozważa działania mające ograniczyć gospodarcze relacje amerykańskich firm z Turcją, jeżeli dojdzie do zawarcia formalnego partnerstwa gospodarczego rosyjsko-tureckiego. Erdogan i Putin spotkają się w przyszłym tygodniu w Uzbekistanie na marginesie Szanghajskiej Organizacji Współpracy.

Jak na razie Turcja podwoiła import rosyjskiej ropy w porównaniu z poprzednim rokiem. Amerykańska agencja finansowa Refinitiv podaje, że Turcja importuje obecnie 200 tys. baryłek rosyjskiej ropy dziennie, co pozwala na ograniczenie dostaw z innych kierunków. A niższa cena rosyjskiej ropy dla tureckiej gospodarki ma ogromne znaczenie.

Z myślą o wyborach

– Erdogan zrezygnował definitywnie z planów członkostwa Turcji w UE. Widzi swój kraj na peryferiach Europy w bliskich relacjach z Rosją. Nie zauważa przy tym, że światowe ceny surowców energetycznych spadają, co niweluje korzyści z rosyjskich dostaw – mówi „Rzeczpospolitej” Fadi Hakura, były ekspert Chattham House.

Sam prezydent zapewnia, że w odróżnieniu od Europy Turcji nie grozi kryzys energetyczny. Jednak mimo ponad 7-proc. wzrostu gospodarczego w tym roku, coraz większa część społeczeństwa popada w ubóstwo. To wynik utrzymującej się prawie 80-proc. inflacji przy 60-proc. wzroście płac.

Taka sytuacja nie rokuje nadziei na wygranie wiosennych wyborów przez prezydencką Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Z sondaży wynika, że partie opozycyjne mają obecnie przewagę kilku punktów procentowych nad AKP i jej niewielkim koalicjantem MHP. I to bez uwzględniania prokurdyjskiego HDP.

– W tej sytuacji to nie współpraca z Rosją stanie się paliwem wyborczym prezydenta i jego ugrupowania, lecz konflikt z Grecją – zapewnia prof. Ilter Turan.

– Możemy nadejść pewnej nocy, kiedy przyjdzie czas – zagroził Erdogan kilka dni temu, wyjaśniając, że taka może być reakcja Turcji na budowę przez Grecję baz na wyspach Morza Egejskiego. Tego rodzaju wypowiedź może być wstępem do nowej odsłony konfrontacji turecko-greckiej w sprawie złóż gazu w greckiej wyłącznej strefie ekonomicznej Morza Śródziemnego. Dwa lata temu oba kraje były o krok od rozpoczęcia działań wojennych.

Podstawą polityki Zachodu wobec Rosji jest prowokacja – taką opinię przedstawił właśnie prezydent Erdogan w Belgradzie, jednym z etapów jego trzydniowej podróży po krajach bałkańskich. Prezydent Turcji nie ma wątpliwości, że „Europa zbiera obecnie żniwo z tego, co zasiała”.

Według Erdogana swoją postawą w wojnie w Ukrainie doprowadziła do tego, że Putin sięga po najważniejszą z broni, jaką posiada i zakręca kurek z gazem. Zdaniem tureckiego przywódcy taka postawa doprowadzi do ogromnych problemów energetycznych w Europie tej zimy.

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala