Przed tygodniem zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Z przygotowanego przez Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej raportu wynika, że straty Polski to 6 bilionów 220 mld złotych. Na podstawie ustaleń Polska ma domagać się od Niemiec reparacji.
Pytany o argumenty prawne, jakich zamierza w procesie dochodzenia reparacji wojennych użyć polski rząd premier Mateusz Morawiecki powiedział portalowi niezalezna.pl, że dokonano analizy wszystkich argumentów, na które powołuje się strona niemiecka oraz ci, którzy uważają, że temat jest zamknięty. Szef rządu dodał, że kluczowa ma być tak zwana uchwała Rady Ministrów z sierpnia 1953 roku. Chodzi o przytaczany w debacie na temat możliwości skutecznego ubiegania się o odszkodowanie ze strony Niemiec dokument władz PRL z sierpnia 1953 r., w którym ogłaszano rezygnację z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań wojennych na rzecz Polski.
Czytaj więcej
- PiS nie robi tego po to, żeby cokolwiek uzyskać. Chce narobić antyniemieckiego zamieszania i opozycję stawiać pod ścianą, mówiąc: to są ci, którzy nie chcą tych pieniędzy - powiedział wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak, komentując w Radiu Plus sprawę raportu o stratach wojennych i reparacji od Niemiec.
- Otóż żadnej takiej uchwały nie odnaleziono w archiwach - powiedział premier. Morawiecki dodał, że Bolesław "Bierut – jako sowiecki agent – był osobą niejako podwójnie nieuprawnioną do przedstawiania takiego zobowiązania". Premier mówił, że Bierut był w istocie namiestnikiem Moskwy, realizował jej rozkazy. - Co wcale nie jest wyłącznie argumentem moralnym, będziemy podnosić go jako argument prawny – zaznaczył.
- Polska nie była wówczas wolnym państwem. Wszystko, co zrobił Bierut, nawet, gdyby zrobił to w sposób zgodny z ówczesnym prawem, nie miałoby w mojej opinii, ale też prawników, z którymi się konsultowaliśmy, mocy prawnej. Dochodzi również kontekst, który od wielu lat podnosił prof. Sandorski, że owa "uchwała" była podjęta pod przymusem ZSRR, jest więc nieważna ab initio - dodał premier.