Polityków w Polsce dzieli obecnie niemal wszystko, ale jedno łączy: o wakacjach w tym roku mogą raczej zapomnieć. Od kilkunastu dni, mimo rozpoczęcia sezonu urlopowego, trwają spotkania i objazdy zarówno liderów, jak i posłów i posłanek ze wszystkich politycznych opcji. W tej fazie kampanii wyborczej, która już teraz zapowiada się na najdłuższą i najbardziej zaciekłą od 1989 r., dominują kwestie gospodarcze. I to zarówno po stronie opozycji, jak i PiS.
Obydwie strony przedstawiają sytuację w diametralnie różny sposób. Partie stawiają też na nowe pomysły i propozycje. O klimacie politycznym ostatnich tygodni najlepiej świadczy fakt, że pierwszy wakacyjny wiral polityczny to opublikowany niedawno klip, w którym przebywający na urlopie prezes NBP Adam Glapiński w rozmowie z działaczką AgroUnii na sopockim molo tłumaczy m.in. system wakacji kredytowych oraz mówi, kiedy spadnie poziom inflacji. AgroUnia zorganizowała w Warszawie na początku lipca protest z hasłami m.in. dotyczącymi inflacji i trudnej sytuacji w rolnictwie.
Spotkania cały czas
Politycy wykorzystują spotkania w różnych formatach nie tylko do reagowania na bieżącą sytuację, ale również do budowania nowych tematów. Na jednym ze spotkań dla młodych ludzi organizowanych przez PO (oficjalna nazwa to Meet Up Nowa Generacja Platformy) przewodniczący Donald Tusk zapowiedział wprowadzenie pilotażowego programu czterodniowego tygodnia pracy. Propozycja wzbudziła wiele komentarzy i analiz, a politycy PiS ironizowali, że gdy Tusk zapowiada cztery dni pracy w tygodniu, to ostatecznie oznacza to sześć dni pracy. – Wiarygodność składanych propozycji to jeden z elementów ich politycznej skuteczności. Od powrotu Tuska do Polski uznajemy, że jednym z jego najsłabszych punktów jest właśnie wiarygodność – tłumaczy taką reakcję na pomysł PO jeden z naszych rozmówców z klubu PiS.
Czytaj więcej
PiS uważa, że kluczem do serc wyborców jest granie na narodowych kompleksach. By Polacy poczuli się lepiej, nie wystarczy, by przestali jeździć do Niemiec zbierać warzywa. Teraz Niemcy muszą przyjeżdżać zbierać je u nas.
Lider PO od stycznia spotyka się z wyborcami – głównie w małych i średnich miejscowościach. Podsumowaniem tego etapu była na początku lipca konwencja w Radomiu. Wcześniej, w czerwcu, politycy PO wystartowali z akcją #1000Spotkań. Rozmowy w „terenie” mają być kontynuowane, a politycy PO szacują, że do wyborów parlamentarnych odbędzie się 20 tysięcy mniejszych i większych spotkań. – Wydeptamy to zwycięstwo – mówił po konwencji w Radomiu w jednym z programów #RZECZoPOLITYCE „Rzeczpospolitej” sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński.