W Niemczech wciąż żywy jest konflikt o przedłużenie użytkowania ostatnich niemieckich elektrowni atomowych. Spór prowadzony jest nawet w ramach rządzącej krajem koalicji.
Czołowi politycy Zielonych stanowczo odrzucają apele o wydłużenie okresu eksploatacji. FDP z kolei wzywa do szybkiego zamawiania nowych prętów paliwowych. Również opozycyjna CDU domaga się, aby z powodu kryzysu energetycznego, związanego z inwazją Rosji na Ukrainę i sankcjami, trzy pozostałe reaktory działały dalej, mimo zaplanowanego na koniec roku ich wyłączenia. Kanclerz Olaf Scholz z SPD podkreśla natomiast konieczność realizacji niemieckich z zakresie ochrony klimatu, pomimo pogłębiającego się kryzysu.
Czytaj więcej
Niemieckie gminy planują hale, w których będzie można się ogrzać, kończą z oświetlaniem budynków i podgrzewaniem wody w basenach – wszystko przez kryzys gazowy.
Politycy partii Razem, którzy kontynuują spotkania w ramach akcji „Lato z Razem”, gościli w sobotę w Berlinie. - Decyzja o wygaszaniu energetyki atomowej to bardzo zła decyzja, bardzo błędna. Idzie w poprzek europejskiej solidarności i nie powinniśmy się na to zgadzać - mówiła posłanka Paulina Matysiak w nagraniu, opublikowanym w mediach społecznościowych. - Jeżeli Niemcy nie chcą korzystać ze swojej energetyki jądrowej, powinni je wydzierżawić. Polski rząd powinien złożyć taką propozycję rządowi niemieckiemu - dodała, podkreślając, że „będziemy doskonale wiedzieli, co zrobić z tą energią”.
Adrian Zandberg zwrócił uwagę, że niemieckie elektrownie atomowe „mogły działać dalej - z korzyścią dla bezpieczeństwa Europy i klimatu”. „To nie jest wewnętrzna sprawa Niemiec - tak jak Polska transformacja energetyczna to nie jest tylko sprawa naszego kraju. W energetyce jedziemy na jednym wózku. UE wyznaczyła wspólne cele klimatyczne. Decyzja Niemiec o zamianie atomu na węgiel jest z nimi sprzeczna” - napisał na Twitterze.