„Niewłaściwe zrozumienie reform prowadzonych w republice” – tak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Uzbekistanu wyjaśniło demonstracje i uliczne starcia, które zaczęły się 1 lipca w kilku miastach północno-zachodniej części kraju. A mogą wybuchnąć z nową siłą we wtorek.
Rządzący od 2016 roku prezydent Szawkat Mirzijojew zainicjował w czerwcu reformę konstytucji. Dzięki temu świat dowiedział się, że prawie połowa Uzbekistanu to formalnie autonomiczna Republika Karakałpacji.
Wśród 170 poprawek do ustawy zasadniczej najważniejsze dla prezydenta było wydłużenie jego kadencji z pięciu do siedmiu lat oraz ich „wyzerowanie”. Tak samo jak w Rosji liczba dozwolonych liczyłaby się od momentu wprowadzenia poprawek.
W republice natychmiast zanikł internet mobilny, a gdy manifestanci wyszli na ulicę również stacjonarny i łączność telefoniczna.
Ale wśród zmian w tekście konstytucji znalazło się też usunięcie słowa „suwerenna” przy opisie autonomii karakałpackiej oraz wykreślenie jej możliwości oddzielenia się poprzez referendum. Mirzijojew przedstawił poprawki 25 czerwca, a już następnego dnia na ogromnych przestrzeniach północno-zachodniej części Uzbekistanu zaczęto rozsyłać internetowe wezwania do protestu.