– Szanowny Władimirze Władimirowiczu, jestem bardzo rad, bardzo – już u samolotowego trapu witał rosyjskiego prezydenta lider Tadżykistanu Emomali Rachmon.
Putin już w czasie pandemii znacznie ograniczył swoją aktywność międzynarodową, a w tym roku tylko raz wyjechał z Rosji – do Pekinu na zimową olimpiadę. Obecnie ma zakaz wjazdu do większości krajów demokratycznych. Na listopad planował podróż do Indonezji na spotkanie przywódców G20, ale pojawiły się informacje, że gospodarze – którzy go wcześniej zapraszali – teraz nie chcą go widzieć.
Poinformował o tym premier Włoch Mario Draghi po spotkaniu z prezydentem Indonezji Joko Widodo. Putinowi pozwolą podobno jedynie przemówić na telekonferencji. Kreml żachnął się, ale kazał wszystkim czekać do czwartku, gdy Indonezyjczyk przyjedzie do Moskwy. Na razie Widodo jednak pojechał do Kijowa.
Czytaj więcej
Władimir Putin odwiedzi w tym tygodniu dwa małe kraje byłego Związku Radzieckiego w Azji Środkowej w ramach pierwszej podróży zagranicznej od czasu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę.
W tej sytuacji Putin wyruszył do sojuszniczego regionu, połączonego z Rosją zarówno więzami gospodarczymi, jak i wojskowymi. Duszanbe jest szczególnie uzależnione od Moskwy, gdyż bez wsparcia rosyjskich wojsk nie byłoby w stanie ochronić swej liczącej ponad 1200 kilometrów granicy z Afganistanem. Tadżykistan jest jedynym krajem regionu wrogo nastawionym do reżimu talibów. Tymczasem Kreml próbuje nawiązać z nimi kontakty. W czerwcu w Petersburskim Forum Ekonomicznym uczestniczyła delegacja talibów, mimo że – zgodnie z prawem – rosyjskie media, pisząc o ich przyjeździe, musiały dodawać formułkę: „talibowie są organizacją zakazaną w Rosji”.