To prawda, my dzisiaj jesteśmy brani pod uwagę jako cała grupa. W ogóle uważam, że powinniśmy odejść od takiego opozycyjnego nazewnictwa, tylko mówić o sobie jako o formacjach, które nie siedzą w okopach opozycyjności, ale są na pierwszej linii walki o demokrację, o godne życie, o to, żeby było za co kupić ekogroszek na zimę, i o to, żeby ludzie nie martwili się, czy będzie ich stać, by na targu kupić truskawki i czereśnie dla dzieciaków.
Dużo o drożyźnie, zwłaszcza o węglu, mówi AgroUnia. Widzi pan w nich sojusznika, wroga?
Nie mam wroga na polskiej wsi, oprócz tego, który ją zwija, czyli PiS-u. To tam są nasi przeciwnicy. To są ci, którzy oszukali, wyzyskali i odrzucili polską wieś. Bo różnice pomiędzy wielkimi metropoliami a małymi miejscowościami pogłębiają się. Nie ma autobusów do każdej miejscowości, nie ma na wsi ginekologa, opieki stomatologicznej w szkole czy psychologa dla dzieciaków. Po prostu wyjałowili wieś i oszukują rolników, bo komisarz Janusz Wojciechowski proponuje ograniczenie produkcji rolnej w Europie w momencie, gdy powinniśmy ją podwajać.
Wybory w przyszłym roku będą tymi, w których władzę przejmie młodsze pokolenie? Donald Tusk kiedyś powiedział, że „ władzę ma zawsze ten, kto ją sobie bierze, a nie ten, kto ją dostał”.
Ja te słowa usłyszałem w PSL-u 17 lat temu. Mieliśmy wtedy po 25 lat, np. z Dariuszem Klimczakiem, i tak nam powiedział Marek Sawicki na Forum Młodych Ludowców. „Nikt wam władzy nie da – ani w PSL, ani w kraju; musicie ją sobie sami wywalczyć i wziąć” – mówił. Zgadzam się z tym w stu procentach. W PSL się to udało, uda się i w Polsce.
—współpraca Jakub Mikulski