Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję krytykującą Komisję Europejską za przyjęcie polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Za opowiedziało się 411 eurodeputowanych, przeciw 129, a 31 wstrzymało się od głosu. Jeśli chodzi o Polaków, to europosłowie Lewicy byli za rezolucją, PSL i PiS przeciw, a PO wstrzymała się od głosu. Z partyjnych szyków wyłamali się Leszek Miller, który zamiast poprzeć rezolucję, wstrzymał się od głosu, Radosław Sikorski, który razem z PiS i PSL zagłosował przeciw, oraz Janina Ochojska, która zagłosowała za.
W rezolucji nie ma groźby złożenia wniosku o odwołanie KE w sytuacji, gdyby wypłaciła pieniądze Polsce, zanim ta spełniłaby warunki stawiane przez Parlament. Wotum nieufności było pomysłem zainicjowanym przez trójkę eurodeputowanych liberalnych, w tym byłego premiera Belgii Guy Verhofstadta. Ale nawet w samej grupie liberalnej, gdzie silne wpływy ma prezydent Francji Emmanuel Macron, ich propozycja nie miała większości.
Rezolucja nie grozi Komisji konsekwencjami prawnymi, ale jest silnym instrumentem nacisku, który zaczyna przynosić efekty. Ursula von der Leyen musiała w tym tygodniu w czasie debaty tłumaczyć się z decyzji dotyczącej polskiego KPO i powiedziała: „Ani jedno euro nie zostanie wypłacone, zanim Polska nie wypełni kamieni milowych”. A jej urzędnicy dwoili się i troili, żeby nieoficjalnie przekonywać dziennikarzy, iż kamienie milowe z KPO naprawdę są gwarancjami zmian w Polsce i że Komisja nie da się nabrać, gdy będzie rozpatrywała wniosek o pierwsze płatności.
Czytaj więcej
„Likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego ustawą przyjętą dziś przez Sejm to dopiero początek realizacji zobowiązań rządu PiS wobec Brukseli. Jeśli w nowej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej znajdą się ci sami sędziowie co w ID, jeśli do orzekania nie wrócą represjonowani sędziowie, to Komisja Europejska nie zgodzi się na wypłatę funduszy na polski KPO” – mówi Anna Słojewska, korespondentka „Rzeczpospolitej” w Brukseli.
Eurodeputowani stawiają postulaty maksymalistyczne: polski KPO nie powinien zostać przyjęty. Co prawda KE już go pozytywnie zarekomendowała, ale jeszcze formalności musi dopełnić unijna Rada ministrów finansów w głosowaniu większościowym, do którego dojdzie 17 czerwca. Jeśli tam polski plan zyskałby poparcie, co na razie wydaje się scenariuszem najbardziej prawdopodobnym, to wtedy PE oczekuje, żeby KE nie wypłacała w przyszłości pieniędzy bez wykonania przez Polskę wszystkich wyroków związanych z praworządnością, wydanych przez Trybunał Sprawiedliwości UE oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka. One idą dalej niż wpisane do KPO kamienie milowe dotyczące praworządności. Mówią o konieczności natychmiastowego przywrócenia do orzekania sędziów ukaranych przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, o tym, że KRS jest nielegalna, podobnie jak Trybunał Konstytucyjny, który orzekł o wyższości prawa krajowego nad unijnym.