Szwecja chce do NATO, ale bez entuzjazmu

Przed szczytem paktu w Madrycie 29 czerwca tak fiński, jak i szwedzki rząd najpewniej złożą wnioski o przystąpienie do sojuszu. Ale motywacje obu krajów są inne.

Publikacja: 28.04.2022 21:00

Jeszcze na początku marca szwedzka premier Magdalena Andersson (na zdjęciu) uznała, że przystąpienie

Jeszcze na początku marca szwedzka premier Magdalena Andersson (na zdjęciu) uznała, że przystąpienie do NATO nie wchodzi w grę, bo „jeszcze bardziej zdestabilizowałoby Skandynawię”.

Foto: EPA/JOHN THYS / POOL

Kroplą, która przelała czarę, był zamieszczony w minionym tygodniu komentarz redaktora naczelnego powiązanego z socjaldemokratami szwedzkiego dziennika „Aftonbladet”. – Nie bardzo widzę, w jaki sposób po niesprowokowanej napaści na Ukrainę sama neutralność miałaby ochronić nas przed Rosją – napisał Anders Lindberg. – Bo plany Rosji nie kończą się na Ukrainie – dodał.

Jeszcze na początku marca, kilkanaście dni po wybuchu wojny, stojąca na czele mniejszościowego rządu lewicowego Magdalena Andersson uznała, że przystąpienie do NATO nie wchodzi w grę, bo „jeszcze bardziej zdestabilizowałoby Skandynawię”.

Jednak doniesienia z Ukrainy szybko zmieniły nastawienie opinii publicznej. Z sondażu przeprowadzonego przez „Aftonbladet” wynika, że już 58 proc. Szwedów opowiada się za akcesją do sojuszu, a tylko 21 proc. jest temu przeciwne. Nawet wśród wyborców socjaldemokratów zwolenników członkostwa jest więcej (41 proc.) niż przeciwników (25 proc.). Na cztery miesiące przed wyborami do parlamentu Andersson nie może tych nastrojów nie brać pod uwagę.

Czytaj więcej

Czołgi z Berlina jadą na front. Niemcy obok USA staną się czołowym dostawcą broni do Ukrainy

Czas nie gra zresztą na jej korzyść. Zdaniem mediów sąsiednia Finlandia chce złożyć oficjalne podanie o przystąpienie do sojuszu w połowie maja tak, aby uzyskać odpowiedź na szczycie przywódców 30 państw sojuszu w hiszpańskiej stolicy pod koniec czerwca. Do tej pory oba kraje koordynowały fundamentalne decyzje w polityce zagranicznej, jak przystąpienie do UE w latach 90. Teraz Szwecja mogłaby pozostać na lodzie. Straciłaby też jedyny dwustronny sojusz wojskowy, jaki posiada – z Finlandią.

Dodatkowym problemem dla szwedzkiej premier jest to, że rezolucja o przystąpieniu do sojuszu zebrałaby większość w parlamencie nawet przy sprzeciwie socjaldemokratów. Opowiadają się za nią od dawna cztery umiarkowane partie konserwatywne, a ostatnio dołączyło do nich radykalne, nacjonalistyczne ugrupowanie Szwedzkich Demokratów.

– Nie możemy sprawić wrażenia, że pozostawiamy Finów bez wsparcia – przekonuje lider głównej siły opozycyjnej (Partia Umiarkowana) Ulf Kristersson, którego wielu typuje na przyszłego premiera.

Czytaj więcej

Walka o wszystko. Rosjanie próbują przełamać front

Szwedzkie media uważają, że w ostatnich tygodniach Magdalena Andersson przeszła poważną ewolucję w sprawie członkostwa w NATO. Osobiście jest jej już przychylna, choć debata w tej sprawie w ramach Partii Socjaldemokratycznej dopiero się zaczyna. Szefowa rządu zapowiedziała też zwiększenie „w możliwie najkrótszym czasie” wydatków na obronę z 1,3 do 2 proc. PKB, a więc pułapu, który zaleca NATO.

Mniejszy niż w Helsinkach entuzjazm do rezygnacji z neutralności w Sztokholmie wynika z geografii. Finlandia dzieli z Rosją ponad 1,3 tys. km granicy, podczas gdy Szwecja może liczyć na fiński bufor. O ile decyzję o pozostaniu poza wojskowymi aliansami narzucił po drugiej wojnie światowej Finom Związek Radziecki, o tyle Szwedzi zdecydowali się na tę opcję dużo wcześniej, i to z własnego wyboru. To jej przypisują ponad dwa wieki bez wojen.

Jednak ważnym czynnikiem, który pcha Szwecję w objęcia NATO, jest bezpieczeństwo państw bałtyckich. Wielu obawia się, że mogą one okazać się kolejną ofiarą Putina. Na razie łączy je z resztą sojuszu jedynie wąski Przesmyk Suwalski. Akcesja Szwecji i Finlandii stworzyłaby potężne zaplecze strategiczne dla obrony Litwy, Łotwy i Estonii przed możliwym atakiem ze strony Rosji. Wśród ośmiu krajów nordyckich i bałtyckich Szwecja i Finlandia są zresztą jedynymi, które do tej pory do NATO nie należą.

Proces akcesji mógłby teraz być błyskawiczny, ale pod warunkiem, że ratyfikacja poszerzenia paktu przez każdy z 30 krajów członkowskich pójdzie sprawnie. Czy tak się stanie w krajach przyjaznych Moskwie, jak Węgry, nie jest jednak przesądzone.

Kroplą, która przelała czarę, był zamieszczony w minionym tygodniu komentarz redaktora naczelnego powiązanego z socjaldemokratami szwedzkiego dziennika „Aftonbladet”. – Nie bardzo widzę, w jaki sposób po niesprowokowanej napaści na Ukrainę sama neutralność miałaby ochronić nas przed Rosją – napisał Anders Lindberg. – Bo plany Rosji nie kończą się na Ukrainie – dodał.

Jeszcze na początku marca, kilkanaście dni po wybuchu wojny, stojąca na czele mniejszościowego rządu lewicowego Magdalena Andersson uznała, że przystąpienie do NATO nie wchodzi w grę, bo „jeszcze bardziej zdestabilizowałoby Skandynawię”.

Pozostało 87% artykułu
Polityka
Donald Trump zmienia plany. Nie dojdzie do spotkania z Andrzejem Dudą
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. Grupa republikanów: Trump nie nadaje się na prezydenta
Polityka
Izrael twierdzi, że Iran chciał dokonać zamachu na Beniamina Netanjahu
Polityka
Nietypowa próba rakietowa Korei Północnej. Pociski spadły na terytorium kraju
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Brandenburgia przed wyborami. Los kanclerza Scholza zależy od wyniku AfD?