Nawet jeśli Orbán przegra, to wygra? Jak działa węgierska ordynacja wyborcza

Aby wygrać niedzielne wybory zjednoczona węgierska opozycja musiałaby pokonać nie tylko Fidesz, ale i ordynację wyborczą Viktora Orbána.

Publikacja: 02.04.2022 19:06

Wyborcy na Węgrzech mają dwa głosy - jeden dla kandydata w okręgu jednomandatowym, drugi na listę pa

Wyborcy na Węgrzech mają dwa głosy - jeden dla kandydata w okręgu jednomandatowym, drugi na listę partyjną.

Foto: EPA/SZILARD KOSZTICSAK

Oba polityczne obozy przygotowały się do niedzielnych wyborów parlamentarnych niezwykle staranie. Opozycja dokonała rzeczy niemal niemożliwej jednocząc się w jedno sojusznicze ugrupowanie Wspólnie dla Węgier. Sześć sojuszniczych partii ma kandydata na premiera oraz wspólnych kandydatów w jednomandatowych okręgach wyborczych, gdzie rozstrzygnie się los wyborów.

Ale nie mniej starannie przygotował się rządzący bez przerwy od 12 lat premier Viktor Orbán i jego Fidesz. Już kilka miesięcy wcześniej ruszył program szczodrych transferów socjalnych. Potem zamrożone zostały ceny benzyny i podstawowych produktów spożywczych. Szampan Orbána z Putinem na Kremlu na początku lutego nie pozostawiał złudzeń , że pięciokrotnie tańszy dla zaprzyjaźnionych Węgier rosyjski gaz będzie świetnym argumentem wyborczym.

Ale równie ważne było wcześniejsze przygotowanie odpowiedniej ordynacji wyborczej.

Czytaj więcej

W niedzielę wybory na Węgrzech. Orbán liczy na sukces dzięki Putinowi

Faworyzuje partię silniejszą, którą w trzech ostatnich elekcjach był Fidesz. Jest nią i dzisiaj o czym świadczą przedwyborcze sondaże dające partii Viktora Orbána kilkuprocentową przewagę nad opozycją. Ale gdyby nawet tak nie było, samo odpowiednie wykrojenie granic okręgów wyborczych działa na korzyść Fideszu. Ugrupowanie Orbána nie musi wcale zdobyć nawet połowy głosów w skali kraju aby uzyskać przewagę dwóch trzecich głosów w parlamencie. Ta właśnie było w poprzednich dwu elekcjach kiedy Fidesz miał 44 proc. poparcia w 2014 roku oraz 48 proc. cztery lata temu.

Węgierski system wyborczy jest większościowo-proporcjonalny. Oznacza to, że w 199 osobowym parlamencie zasiada 106 posłów wybranych w okręgach jednomandatowych a pozostali wyłaniani są w głosowaniu na partyjne listy krajowe. Wyborcy mają więc dwa głosy - jeden dla kandydata w okręgu jednomandatowym, drugi na listę partyjną.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Jeśli zwycięstwo, to pyrrusowe

Z tym, że w jednomandatowych okręgach nie następuje wyłącznie wyłonienie zwycięzcy czyli posła. Nadwyżkę głosów, ponad liczbę potrzebnych mu do zwycięstwa, otrzymuje jego partia figurująca na liście krajowej. Jeżeli więc danemu kandydatowi do wygranej potrzeba np. tysiąc głosów, to wszystkie głosy ponad tą liczbę idą na konto jego partii na liście krajowej. System zadziałał perfekcyjnie w poprzednich wyborach kiedy 91 okręgach jednomandatowych wygrał kandydat Fideszu, co przełożyło się na większość konstytucyjną w parlamencie.

W niedzielnych wyborach jest nieco inaczej. Po raz pierwszy opozycja wystawiła wspólnego kandydata w każdym z okręgów. Oznacza to, że każdy kandydat Fideszu ma jednego kontrkandydata. - Utrudnia to partii rządzącej wygraną ale nie wolno zapominać o manipulacjach przy ustalaniu granic okręgów wyborczych - przypomina „Rzeczpospolitej” Krisztián Szabados, niezależny analityk, były szef think tanku Political Capital. Okręgi w których opozycja cieszyła się dużą popularnością zostały w poprzednich latach w odpowiedni sposób zmodyfikowane. Mimo to należy spodziewać się pozytywnych dla opozycji niespodzianek. Mówi się, że opozycja ma szanse wygrać w kilkudziesięciu okręgach. Może to być jednak zbyt mało na odwrócenie trendu. Ocenia się, że dla pokonania Fideszu (występującego w koalicji z niewielkim prawicowym ugrupowaniem - KDNP) opozycja musiałaby uzyskać przewagę głosów skali kraju co najmniej 5-6 pkt. proc. W sondażach jest dokładnie odwrotnie.

Na korzyść partii rządzącej działa przy tym jeszcze jeden niezwykle ważny czynnik.

Otóż prawo udziału w wyborach parlamentarnych przysługuje członkom mniejszości węgierskich w krajach sąsiadujących z Węgrami posiadającym węgierskie obywatelstwo. Mogą oddać swe głosy korespondencyjnie jedynie na listy partyjne. Równocześnie węgierscy obywatele, których setki tysięcy osiedliło się za granicą, ale są nadal zameldowani w kraju, nie mają możliwości oddania głosu za pośrednictwem poczty. Muszą głosować osobiście w ambasadach czy w kraju.

Wiadomo dlaczego tak jest. W Wielkiej Brytanii spośród ok. 100 tys. Węgrów w Wielkiej Brytanii zdecydowana większość to zwolennicy opozycji.

Czytaj więcej

Wybory na Węgrzech. „Nawet jeśli Orban przegra, odcinanie go od władzy będzie trwać latami”

Natomiast z sondaży przeprowadzonych wśród węgierskiej mniejszości w rumuńskim Siedmiogrodzie wynika, że poparcie dla Fideszu przekracza tam 90 proc. A węgierskie obywatelstwo ma Rumunii ok. 500 tys. osób.

Fidesz wie co robi.

Oba polityczne obozy przygotowały się do niedzielnych wyborów parlamentarnych niezwykle staranie. Opozycja dokonała rzeczy niemal niemożliwej jednocząc się w jedno sojusznicze ugrupowanie Wspólnie dla Węgier. Sześć sojuszniczych partii ma kandydata na premiera oraz wspólnych kandydatów w jednomandatowych okręgach wyborczych, gdzie rozstrzygnie się los wyborów.

Ale nie mniej starannie przygotował się rządzący bez przerwy od 12 lat premier Viktor Orbán i jego Fidesz. Już kilka miesięcy wcześniej ruszył program szczodrych transferów socjalnych. Potem zamrożone zostały ceny benzyny i podstawowych produktów spożywczych. Szampan Orbána z Putinem na Kremlu na początku lutego nie pozostawiał złudzeń , że pięciokrotnie tańszy dla zaprzyjaźnionych Węgier rosyjski gaz będzie świetnym argumentem wyborczym.

Pozostało 86% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala