Ukraińskie źródła dyplomatyczne, z którymi rozmawiała „Rzeczposplita", oceniają ryzyko wojny na „mniej niż 50 procent". To radykalnie bardziej optymistyczna ocena od tej, jaką od pewnego czasu prezentują Amerykanie. Nie musi to jednak oznaczać, że w Kijowie i Waszyngtonie mają dostęp do innych danych wywiadowczych. Chodzi raczej o ich interpretację.
– Jeśli w tym tygodniu nie dojdzie do inwazji, to może dlatego, że rozszyfrowaliśmy i rozpowszechniliśmy plany Kremla i musiał z nich zrezygnować? Taki jest przynajmniej sens ujawniania na szeroką skalę poufnych danych przez władze USA – tłumaczą nam amerykańskie źródła dyplomatyczne.
Ukraińcy interes mają jednak odmienny. Obawiają się samospełniającej się prognozy: panika przed, zdawałoby się, nieuniknioną inwazją doprowadzi do destabilizacji gospodarki i władz, nawet jeśli Kreml nie zacznie ataku.
Czytaj więcej
– Nie pękaj pod presją – głosi hasło jednej z najbardziej znanych marek szwajcarskich zegarków. Zachód powinien wziąć je sobie do serca.
Z naszych informacji wynika, że w niedzielę Ukraina rozważała zwrócenie się do polskiego rządu o zorganizowanie w Lublinie lub Rzeszowie lotniska przesiadkowego, skąd pasażerowie zmierzający na Ukrainę lub wyjeżdżający z niej korzystaliby z autokarów. Ostatecznie do urzeczywistnienia tych planów nie doszło, bo Kijów zdołał uruchomić gwarancje ubezpieczeniowe na wypadek zastrzelenia samolotu pasażerskiego.