Birma: Junta karze za naruszanie norm epidemiologicznych

Aresztowana dwa tygodnie temu Aung San Suu Kyi została oskarżona przez wojskowych o utrudnianie zwalczania epidemii Covid-19.

Aktualizacja: 16.02.2021 20:59 Publikacja: 16.02.2021 18:50

Birma: Junta karze za naruszanie norm epidemiologicznych

Foto: AFP

Brygadier Zaw Min Tun (formalnie będący rzecznikiem powołanej przez wojsko Rady Zarządzania Państwem) poinformował, że Aung San Suu Kyi zostały postawione zarzuty o łamanie przepisów antyepidemiologicznych. Grozi za to do trzech lat więzienia, ale zgodnie z nowymi prawami wprowadzonymi przez generałów może być bezterminowo przetrzymywana w areszcie w oczekiwaniu na proces.

Tuż po zamachu armia oskarżyła ją o nielegalne posiadanie „zagranicznego walkie-talkie", ale nawet w Birmie uznano taki zarzut za niepoważny. Poprzednio birmańska przywódczyni spędziła 15 lat w areszcie domowym, nim wojskowi zdecydowali się ustąpić. Obecnie obrazili się z powodu wyniku listopadowych wyborów parlamentarnych, w których popierana przez nich partia dostała tylko 5 proc. głosów, a partia noblistki – 83 proc. Oskarżyli cywilne władze o sfałszowanie wyników i dokonali zamachu stanu, mimo że obowiązująca konstytucja gwarantuje im jedną czwartą miejsc w parlamencie (wyborom podlega tylko pozostałe trzy czwarte).

Przedstawiciel wojskowych, którzy 1 lutego dokonali w kraju zamachu, we wtorek po raz pierwszy wystąpił publicznie i wyjaśnił, czego chce armia.

– Gwarantujemy, że wybory zostaną przeprowadzone – zapewnił brygadier Zaw Min Tun. Dwa tygodnie temu generałowie mówili, że zrobią to w ciągu roku. Brygadier nie podał jednak żadnego terminu.

Jego wystąpienie było transmitowane na Facebooku, który formalnie od tygodnia jest w Mjanmie (znanej też pod starą nazwą Birma), zablokowany przez armię. Generałowie próbowali odciąć cały kraj od internetu (a przede wszystkim od sieci społecznościowych), uważając, że poprzez niego kierowane są uliczne protesty przeciw ich rządom.

Manifestanci, którzy od 1 lutego codziennie wychodzą na ulice największych miast, domagają się przede wszystkim uwolnienia laureatki pokojowej Nagrody Nobla z 1991 r. Aung San Suu Kyi. Została ona zatrzymana przez żołnierzy wraz z kilkuset innymi cywilami (w tym prezydentem Win Myintem), a jest powszechnie uważana za najważniejszego polityka kraju i przywódczynię opozycji wobec wojskowych.

Mimo ogromnych ulicznych protestów, jakie wywołało wyprowadzenie wojska na ulice miast, dotychczas brak informacji o ich ofiarach. Wydaje się, że w przeciwieństwie do poprzednich zamachów stanu teraz generałowie próbują unikać rozlewu krwi. Dotychczas informowano tylko o rannych gumowymi kulami używanymi przez policję.

Brygadier Zaw Min Tun (formalnie będący rzecznikiem powołanej przez wojsko Rady Zarządzania Państwem) poinformował, że Aung San Suu Kyi zostały postawione zarzuty o łamanie przepisów antyepidemiologicznych. Grozi za to do trzech lat więzienia, ale zgodnie z nowymi prawami wprowadzonymi przez generałów może być bezterminowo przetrzymywana w areszcie w oczekiwaniu na proces.

Tuż po zamachu armia oskarżyła ją o nielegalne posiadanie „zagranicznego walkie-talkie", ale nawet w Birmie uznano taki zarzut za niepoważny. Poprzednio birmańska przywódczyni spędziła 15 lat w areszcie domowym, nim wojskowi zdecydowali się ustąpić. Obecnie obrazili się z powodu wyniku listopadowych wyborów parlamentarnych, w których popierana przez nich partia dostała tylko 5 proc. głosów, a partia noblistki – 83 proc. Oskarżyli cywilne władze o sfałszowanie wyników i dokonali zamachu stanu, mimo że obowiązująca konstytucja gwarantuje im jedną czwartą miejsc w parlamencie (wyborom podlega tylko pozostałe trzy czwarte).

Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala