– Ekrem Imamoglu powinien zostać usunięty ze stanowiska burmistrza Stambułu, jeżeli zostanie uznany za winnego – oświadczył Devlet Bahcel, szef ultranacjonalistycznej partii MHP, sojusznik prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana i jego ugrupowania AKP.
Wina popularnego burmistrza z opozycyjnej socjaldemokratycznej CHP została już nieco wcześniej przesądzona przez szefa MSW Süleymana Soylu. Udowadniał on niedawno w parlamencie, że Imamoglu zatrudnia terrorystów na etatach miejskich urzędników. Jak obliczył, z 33 tys. zatrudnionych przez burmistrza osób 557 należy do organizacji terrorystycznych lub utrzymuje z nimi kontakty. Z tej liczby 445 osób jest ponoć związanych z kurdyjskimi separatystami z PKK, nielegalnej partii będącej wrogiem nr 1 państwa tureckiego i uznawanej za organizację terrorystyczną m.in. przez USA i UE. Minister Soylu zapowiedział śledztwo w tej sprawie.
– Jest oczywiste, że śledztwo wykaże winę burmistrza, co może się nawet skończyć oskarżeniem o przygotowywanie zamachu stanu – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z tureckich dziennikarzy w Niemczech. Ma rodzinę w Turcji i pragnie zachować anonimowość. Jego zdaniem atak na burmistrza Imamoglu jest wstępem do nielegalnego przejęcia władzy przez obóz prezydencki w metropolii, która od niemal trzech lat jest pod kontrolą opozycji. Wcześniej przez ponad dwie dekady rządziła tam AKP.
Gra przedwyborcza
Erdogan nigdy się nie pogodził z klęską wizerunkową swej partii w mieście, którego sam był kiedyś burmistrzem. Zresztą to z jego inspiracji wybory municypalne w Stambule w 2019 r. zostały unieważnione po przegranej kandydata AKP niewielką ilością głosów. W powtórnym głosowaniu przewaga Imamoglu była już miażdżąca. Podobnie było zresztą w innych największych miastach, nie wyłączając Ankary.
Opozycja wskazuje na absurdalność zarzutów szefa MSW. W planach Erdogana nic to nie zmienia. Zdaniem opozycji dąży on do usunięcia burmistrza İImamoglu i wprowadzenia w mieście czegoś na kształt zarządu komisarycznego. Miałoby to ułatwić prowadzenie kampanii wyborczej do parlamentu, którego kadencja kończy się za półtora roku, tak jak prezydenta. Bez kontroli nad Stambułem ani Erdogan, ani AKP nie mają szans na wygraną.