Minęły dwa lata od wyborów, dlaczego akurat teraz dowiadujemy się o sprawie włamań i wykorzystaniu Pegasusa?
W moim przypadku to konsekwencja sądowej walki z TVP. W pewnym momencie kampanii wyborczej w 2019 roku zostałem zaatakowany poprzez publikację mojej prywatnej korespondencji, jak się okazało sfałszowanej. Wybuchła afera hejterska w Ministerstwie Sprawiedliwości i w odwecie telewizja rządowa zaczęła przykrywać ją, publikując moje SMS-y sprzed wielu lat. Wytaczając kolejne procesy przeciwko TVP, zacząłem badać w jednej ze spraw wątek tej korespondencji. Zarzut wobec mnie był taki, że miałem „organizować" telefony z wyłudzonych pieniędzy. Uderzono we mnie wykradzioną z aparatu i sfabrykowaną korespondencją.
O co w praktyce chodziło?
Moja asystentka w 2015 roku wysłała mi SMS o umówieniu spotkania na myjni i wykonaniu telefonów – co oznaczało umówienie serii spotkań z wyborcami w ramach dyżuru poselskiego. Taki mieliśmy system. Telewizja opublikowała falsyfikat, w którym zamieniono nadawcę z odbiorcą i zarzuciła mi, że to ja umawiałem „podejrzanym" ludziom coś „podejrzanego". Ktoś włamał się do telefonu i zdobył starą bazę SMS. Jednak stare SMS-y nie pasowały do tezy o mojej nieuczciwości, więc perfidnie je sfałszowano i zaatakowano mnie falsyfikatami w kampanii wyborczej w 2019. Nagonka rozbiła prace sztabu, musiałem więcej czasu poświęcić na kampanię w okręgu senackim, sztab faktycznie przestał istnieć, wielu planów akcji terenowych nie zrealizowaliśmy. I o ten paszkwil chcieliśmy z żoną, która prowadzi mi te sprawy, pozwać TVP. Po analizie korespondencji ze starego telefonu, SMS po SMS-ie, okazało się, że moja korespondencja była przerabiana, kompilowana w ramach tej wspomnianej kampanii oszczerstw. Była też kwestia e-maila, w którym rzekomo nakazałem pisać w internecie o jakimś sondażu. Był złożony z 17 moich starych SMS-sów. W sierpniu złożyliśmy sprawę przeciwko TVP. Kilka dni temu wygraliśmy wniosek o zabezpieczenie, co oznacza, że zarzuty mają uzasadnienie. Wiedziałem, że treść sprzed pięciu lat została wykradziona z telefonu. Jestem tego pewny, bo operatorzy w Polsce zgodnie z prawem przechowują dane retencyjne tylko przez rok. Nie mogą zresztą przechowywać treści. Służby musiały więc wykraść dane z mojego telefonu.
Czytaj więcej
Kluczem do tajemnicy hakowania telefonów senatora Brejzy będzie rozprawa sądowa. Wtedy się okaże, kto m.in. pobierał SMS-y, czy wynikało to z prowadzonego śledztwa oraz kto fałszował ich treść i przekazywał TVP.