W tej kadencji Sejmu wpłynęły zaledwie trzy wnioski o uchylenie immunitetu posła za wykroczenie drogowe – dotyczą dwóch posłów. „Jeden z posłów wyraził zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej za wykroczenie, które Komisja zaopiniowała pozytywnie" – informuje „Rz" Kancelaria Sejmu. W poprzedniej kadencji, a więc w latach 2015–2019, takich wniosków było 17 (to m.in. Jacek Tomczak, Krzysztof Jurgiel czy Ryszard Terlecki). Poza kilkoma wyjątkami posłowie zrzekli się immunitetu. Jeszcze w 2013 r. na 70 spraw dotyczących uchylenia immunitetu 50 dotyczyło wykroczeń drogowych.
Teraz okazuje się, że na palcach jednej ręki można policzyć parlamentarzystów złapanych przez drogówkę, którzy przyznają się, że sprawują mandat. Przeważająca większość woli nie pokazywać legitymacji posła czy senatora – bez zmrużenia oka przyjmuje mandat i płaci.
– Piractwo drogowe jest od kilku lat bardzo negatywnie odbierane przez opinię publiczną. Polityk, i słusznie, woli nie chować się za immunitetem, ryzykując piętnujące go publikacje w tabloidach. Poza tym dzięki tej zmianie nie jesteśmy poza prawem – tłumaczy Marek Rutka, poseł Lewicy.
Czytaj więcej
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej poruszał się samochodem w terenie zabudowanym z prędkością ponad 100 km/h. Donald Tusk otrzymał mandat w wysokości 500 zł i stracił prawo jazdy.
Czy spadek wykroczeń w sejmowych statystykach to znak, że politycy przestali szarżować na drodze? Nie – to efekt zmiany przepisów.