Napięcie na granicy polsko-białoruskiej narasta, ataki się mnożą. Mówi się o użyciu przez Białoruś broni. Na myśl przychodzi taktyka użyta przez Kreml na Ukrainie w 2013/2014 roku. W którym momencie interwencja NATO może się okazać konieczna?
Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sytuacją na granicy. Wielokrotnie apelowaliśmy do Łukaszenki, aby przestał wykorzystywać migrantów. To niezwykle nieludzki, bezduszny proceder! Chodzi przecież o istoty ludzkie. A został stworzony przy ich udziale zupełnie sztuczny kryzys. Tylko jedna osoba może mu położyć kres: Łukaszenko. I musi to zrobić. Jego działania wpisują się jednak w pewien schemat, z jakim traktuje własnych obywateli, wobec których od dawna wykazuje pogardę. Przetrzymuje przeszło 800 więźniów politycznych, nie dopuszcza do wolnych i uczciwych wyborów, odrzuca dialog ze społeczeństwem obywatelskim. Tak wygląda sytuacja na Białorusi. USA ściśle koordynują w tym względzie swoje działania z naszymi unijnymi partnerami, a także z Polską. Sekretarz stanu Antony Blinken rozmawiał o tym w weekend z ministrem Zbigniewem Rauem, a ja przyjechałam w tym samym celu do Warszawy. Jaka mogłaby tu być rola dla NATO? Nie chcę spekulować. O tym musi zdecydować sam Sojusz, wszyscy jego członkowie. Powiem jednak, że NATO bardzo uważnie przygląda się rozwojowi wypadków na polsko-białoruskiej granicy.
Ten kryzys wywołał Łukaszenko czy raczej Putin?
Nie wiem, do jakiego stopnia Rosja nie ma lub ma w nim udział. Z pewnością prezydent Putin ma duży wpływ na Łukaszenkę. Apelujemy, by go użył, aby Białoruś zrobiła to, co konieczne.
Czytaj więcej
Aleksander Łukaszenko domaga się, by Europa zmusiła Polskę do rozszczelnienia swoich granic.