Konflikt Polski z Komisją Europejską wokół zmian w sądownictwie, inflacja i wysokie ceny, kryzys na polsko-białoruskiej granicy, nabierająca impetu IV fala pandemii koronawirusa, a w ostatnich dniach również powrót tematu zaostrzenia prawa ws. aborcji w świetle tragedii w Pszczynie. To wyzwania dla rządu, ale nie tylko. We wszystkich tych tematach różne partie opozycyjne mają swoje stanowiska – zwykle bardzo zdecydowane – i prezentują swoje pomysły. Na kwestie programowe w ostatnich miesiącach stawia zwłaszcza Polska 2050 Szymona Hołowni, która w ten sposób chce odróżnić się od Platformy Obywatelskiej. Jednak mimo licznych rekonfiguracji samej opozycji i kolejnych kryzysów Zjednoczonej Prawicy dynamika polityczna ostatnich dni przypomina to, co znamy już dobrze z ostatnich lat.
Czas reakcji
Klasyczna sytuacja z ostatnich dni to reakcje na słowa posła Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego, który w środę stwierdził, że Polskę w 2027 roku czeka referendum w sprawie polexitu. Od jego słów odcięli się zarówno rzecznik rządu Piotr Müller, jak i szef klubu PiS oraz wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, który stwierdził, że referendum to poseł Kowalski „może robić u siebie w domu".
Czytaj więcej
"Zdradą stanu" nazwał były premier i obecny lider Platformy Obywatelskiej sugestie jednego z polityków Zjednoczonej Prawicy, dotyczące możliwego terminu referendum polexitowego.
Na te słowa zareagowali też politycy Koalicji Obywatelskiej. Borys Budka, szef klubu Koalicji w Sejmie, w trakcie czwartkowej konferencji prasowej wezwał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego do wyrzucenia Kowalskiego z klubu PiS. – Jeżeli to się nie stanie, to tak naprawdę pan Kaczyński i pan Morawiecki potwierdzą tylko, że wbrew temu, o czym mówią, zapewniają, tak naprawdę na Nowogrodzkiej pisany jest scenariusz wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej – powiedział Budka.
Donald Tusk, lider PO, kilka tygodni temu zaprezentował też „unijną" poprawkę do konstytucji, która ma utrudnić proces ewentualnego wyjścia Polski z UE poprzez zapisanie, że do wypowiedzenia umowy międzynarodowej potrzeba większości dwóch trzecich. Projekt zmiany konstytucji został już złożony. – To jest pomysł, na którym w każdym wariancie wygrywamy – tłumaczył nam wtedy jeden z polityków KO.