Kowalczyk przekonywał do zasadności zmian podatkowych zaproponowanych w programie gospodarczym PiS-u, "Polskim Ładzie".
- W Polsce podatki są degresywne, to znaczy, że maleją wraz ze wzrostem zarobków i dochodów - w żadnym kraju tak nie ma. Dlaczego osoby najmniej zarabiające mają płacić blisko 40 proc., a ci, którzy zarabiają najwięcej 19,5 proc.? "Polski Ład" nie zostawia pieniędzy w budżecie, więcej pieniędzy zostanie u ludzi - tłumaczył przewodniczący Komisji Finansów Publicznych.
Poseł odpowiedział na zarzut obojętność na upadek małych przedsiębiorstw stawiany rządowi.
Czytaj więcej
W ciągu roku zniknęło ich z rynku aż 1,6 tys. Polacy robią zakupy w rosnących w siłę dyskontach.
- Jest to efekt transformacji ustrojowej, która w nieograniczony sposób wprowadziła sieci handlowe do Polski, które miały pomoc finansową z innych krajów. To nie nasz rząd zgodził się na takie warunki. Pomagamy sklepikarzom - chcemy zrównać warunki konkurencji, m.in po to wprowadziliśmy podatek od powierzchni handlowych i podatek od wielkich korporacji, w wysokości 0,4 proc. To, że małe sklepiki się zamykają jest efektem wpuszczenia zachodnich korporacji, a to, że jesteśmy w UE sprawia, że nie możemy postawić tamy. Możemy tylko i wyłącznie regulować rynek podatkami, co aktywnie robimy - wyjaśnił.