W drugim dziele Aignera, Domu Gotyckim, znalazły się z kolei międzynarodowe zakupy Czartoryskich, a wśród nich „Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci – ofiarowana księżnej Izabeli w 1788 roku przez syna, Adama Jerzego, który znalazł obraz gdzieś we Włoszech. Dalej „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta – prawdziwy rarytas, zważywszy, że w ciągu całego swego życia wielki amsterdamczyk namalował tylko sześć pejzaży – dzieło to wypatrzył na aukcji w Paryżu nieoceniony Piotr Norblin. I „Portret młodzieńca" Rafaela – zaginiony podczas II wojny światowej i nadal poszukiwany z nadzieją, że nie został zniszczony.
Obok tych arcydzieł księżna umieściła obiekty ze współczesnej perspektywy zadziwiające: choćby sześć kostek z ręki Laury, cząstkę szafki Petrarki, włosy Napoleona, krzesło Szekspira, kamyki z grobu Romea, maskę pośmiertną Newtona. Ten pozorny chaos nie jest jednak pozbawiony logiki: księżnej nie zależało na wartości materialnej, a nawet artystycznej kolekcji. Była jeszcze dzieckiem epoki dam i rycerzy. Zbierała po prostu ślady ich chwały.
Walka i praca organiczna
W 1809 roku wydawało się, że za sprawą Napoleona spełnią się marzenia o odzyskaniu niepodległości: 29 czerwca w Puławach stanął książę Józef Poniatowski na czele polskich żołnierzy. Na ich powitanie księżna kazała wznieść bramę triumfalną, ułożyła nawet okolicznościowy wiersz. Najdzielniejszych oprowadziła po Świątyni Sybilli, rannymi zajmowała się osobiście.
Nadzieje osiągnęły apogeum w 1812 roku, gdy wybuchła wojna francusko-rosyjska. 28 czerwca zawiązano w Warszawie konfederację generalną, na której czele stanął Adam Kazimierz Czartoryski, i ogłoszono odrodzenie państwa polskiego w formie przedrozbiorowej. Izabela dzielnie wspierała męża, „lobbując" w międzynarodowym towarzystwie, organizując patriotyczne „herbatki", uczestnicząc w ulicznych manifestacjach. Jej syn Konstanty ruszył z Bonapartem na Moskwę. Adam Jerzy, pozostający dotąd jednym z najwyższych urzędników rosyjskich (wysłano go do Petersburga z bratem jako „zastaw" za możliwość odzyskania Puław), zrezygnował ze stanowisk i wyjechał na Zachód.
Kolejnych wieści książęce małżeństwo oczekiwało jednak już na prowincji: starzejący się, zniedołężniały Adam Kazimierz musiał się wycofać z życia publicznego (umrze w marcu 1823 roku). Żona lojalnie podążyła za nim. Tymczasem nowiny nadchodzące ze wschodu były coraz gorsze: Napoleon poniósł klęskę, armia została zdziesiątkowana. Gdy w 1813 roku Rosjanie zajęli Polskę, a dwa lata później – na mocy kongresu wiedeńskiego – Puławy weszły w skład podległego carowi Królestwa Polskiego, Izabeli pozostało tylko to, co dwa pokolenia później nazwane zostanie pracą organiczną.
Dalej rozbudowywała Puławy. Odziedziczywszy po Czackim bibliotekę liczącą 15 tysięcy tomów, starała się ją uzupełniać. Założyła jedną z pierwszych szkół elementarnych na Lubelszczyźnie, a także Instytut Nauczycieli Elementarnych i Organistów – jeden z pierwszych w Polsce zakładów kształcenia nauczycieli. Pisała książki skierowane do ludowego czytelnika.
Na starość nie dane było Izabeli cieszyć się swoim dziełem. Miała prawie 85 lat, gdy wybuchło powstanie listopadowe. Powstał rząd, na którego czele stanął Adam Jerzy Czartoryski – bardzo krytyczny wobec nowej insurekcji. W lutym 1831 roku Puławy stały się terenem zaciętych walk, w których po raz kolejny objawiła się odwaga, ale i zmysł dowódczy starej księżnej. Okolicznych włościan, którym groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo, ulokowała w pałacu. Aleksandrę Zaborowską, pannę ze swego dworu, wysłała z niebezpieczną misją przedarcia się do oddziałów polskich i przekazania dowództwu informacji o położeniu i liczebności Moskali. Musiała stanąć przeciwko rodzonemu wnukowi, synowi Marii: Adam Wirtemberski dowodził ostrzałem artyleryjskim posiadłości, w której przebywała jego najbliższa rodzina.
Pośmiertne zwycięstwo
Rosjan udało się odeprzeć, ale sytuacja nadal zagrażała życiu mieszkańców pałacu. W nocy z 5 na 6 marca Izabela z dwiema córkami: Marią Wirtemberską i Cecylią Beydale, wyszła pieszo z Puław, by nigdy już tu nie wrócić. Po upadku powstania wszystkie majątki Czartoryskich zostaną skonfiskowane. Izabela znajdzie schronienie w majątku Marii znajdującym się na terenie austriackiej Galicji. Umrze w Wysocku 19 czerwca 1835 roku. W 1860 roku trumna z jej ciałem zostanie przewieziona do rodzinnej krypty w Sieniawie.
Zanim Izabela opuściła Puławy, zdążyła ukryć swoje zbiory. Po upadku powstania – staraniem wielu osób – szmuglowano je przez „kordon cesarski" do Galicji, a stamtąd systematycznie przewożono do Paryża. Tam Adam Jerzy Czartoryski, zakupiwszy w 1843 roku reprezentacyjny Hôtel Lambert na Wyspie św. Ludwika, zaczął organizować „Polskę na obczyźnie". Skupiwszy wokół siebie pozostających na emigracji polityków, artystów, uczonych i wojskowych, sprawował na emigracji realną władzę, podejmując kolejne działania, które miały przywrócić niepodległość Rzeczypospolitej. Kolekcja księżnej Izabeli, pokazywana w Hotelu Lambert, dodawała otuchy wygnańcom, a cudzoziemcom dowodziła, że kraj nad Wisłą wart jest wolności.
Gdy w latach 60. XIX wieku austriacka Galicja uzyskała autonomię, a Kraków stał się „polskim Piemontem", książę Władysław Czartoryski, wnuk Izabeli, zdecydował o przeniesieniu zbiorów pod Wawel, by stały się lekcją tożsamości dla Polaków żyjących pod zaborami. We wrześniu 1939 roku ukryto je w Sieniawie, Niemcy zdołali jednak dotrzeć do kryjówki. Bezpowrotnie przepadła wtedy m.in. Szkatuła Królewska – hebanowa skrzynia z pamiątkami po władcach Polski, która była kiedyś czymś w rodzaju Ołtarza Ojczyzny w Świątyni Sybilli. Przed wojną znajdowały się w niej złoty łańcuch Konstancji Austriaczki czy krzyże pektoralne Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta.
Na szczęście większość kolekcji Czartoryskich udało się po wojnie odnaleźć i sprowadzić do Polski. Emblematyczne stało się zdjęcie, na którym Karol Estreicher w mundurze majora Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pokazuje Amerykanom nieuszkodzoną „Damę z gronostajem". W 1950 roku zbiory te zostały włączone do krakowskiego Muzeum Narodowego, ale ze względu na brak podstaw prawnych nie dokonano ich formalnej nacjonalizacji.
W 1991 roku Marek Rostworowski – słynny historyk sztuki wywodzący się ze znanego krakowskiego rodu, wieloletni opiekun kolekcji Czartoryskich, pełniący funkcję ministra kultury w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego – postanowił sprawę uregulować. Z inicjatywy księcia Adama Karola, ostatniego męskiego przedstawiciela starszej linii Czartoryskich, powstała fundacja, która we współpracy z MNK miała zarządzać zbiorami. Niestety, potomek Izabeli – stale borykający się z problemami finansowymi, niezwiązany z Polską mentalnie (nieznający nawet języka) – nie rozumiał celu, który przyświecał jego przodkom. Dochodziło do kolejnych konfliktów (związanych głównie z niezliczonymi komercyjnymi podróżami „Damy"), aż wreszcie 11 stycznia 2010 roku bramy muzeum zamknęły się przed zwiedzającymi. Rozpoczęto remont, z którym fundacja nie umiała sobie poradzić.
Pat przerwał dopiero budzący kontrowersje zakup kolekcji i związanych z nią budynków przez państwo polskie. Od ubiegłego miesiąca odnowione i unowocześnione muzeum znów pełni swoją funkcję: buduje naszą tożsamość, tym razem w niespokojnej i pełnej chaosu ponowoczesności. Czy jego nowa forma spodobałaby się Izabeli?