Izabela Czartoryska: Księżna, kochanka króla i nałożnica carskiego agenta

Gdyby ktoś chciał i potrafił zrobić film, który pokazywałby oryginalność polskiej historii w sposób atrakcyjny i zrozumiały dla Hollywood, powinien przyjrzeć się bliżej księżnej Izabeli Czartoryskiej – jednej z najbardziej fascynujących kobiet w dziejach naszego kraju. Jej biografia byłaby wyzwaniem dla oscarowych reżyserów i charyzmatycznych aktorek.

Publikacja: 03.01.2020 17:00

Izabela Czartoryska (1746–1835)

Izabela Czartoryska (1746–1835)

Foto: EAST NEWS

Już w 1924 roku popularny lwowski dziennikarz Stanisław Wasylewski pisał ze swadą: „Standard woman, godna medalu z napisem: vivere ausae... ta, która odważyła się być żywą! (...) Wspaniałe, występne, najmilsze, nieznośne i wszystkie znamiona XVIII wieku zbiegły się w tym usposobieniu i temperamencie. (...) Chodziła po świecie lat dziewięćdziesiąt z górą. Od Augusta III do Metternicha, od markizy Pompadour do Makryny Mieczysławskiej, widziała Woltera i Chopina, kosynierów Kościuszki i emisariuszów Zaliwskiego, Katarzynę II i Napoleona. Przeżyła epokę saską, barską, listopadową. Pisano, mówiono o puławskiej pani tyle dobrego i złego, osobiście przeszła takie tragedie, farsy, wodewile, że można by tym obdzielić dziesięć innych kobiet i jeszcze starczyłoby na jedenastą".




Los arystokratki

Choć Elżbieta Flemming, która przejść miała do historii jako Izabela Czartoryska (konsekwentnie używała hiszpańskiej wersji swojego imienia), przyszła na świat w jednej z najznaczniejszych rodzin Rzeczypospolitej, jej krótkie dzieciństwo nie było usłane różami. Matka, kanclerzanka wielka litewska Antonina z Czartoryskich, zmarła 26 marca 1746 roku – 23 dni po narodzinach córki. Ojciec, Jerzy Dettloff Flemming (arystokrata wywodzący się z Niemiec, który nigdy nie nauczył się dobrze mówić po polsku), wkrótce ożenił się z Konstancją, siostrą pierwszej żony. Być może miał nadzieję, że ona właśnie najlepiej zastąpi małemu dziecku matkę. Jednak historia powtórzyła się z przerażającą dokładnością: ciotka-macocha Izabeli zmarła po dwóch latach małżeństwa – w tym samym miesiącu, tym samym domu i tym samym łóżku co Antonina.

Dziecko wychowywało się więc głównie u babci, Eleonory Czartoryskiej z Waldsteinów, w Wołczynie koło Brześcia, gdzie kilkanaście lat wcześniej urodził się Stanisław August Poniatowski, krewny Izabeli. Dziś to zapomniana kołchoźnicza wieś na Białorusi – w XVIII wieku ośrodek buzujący życiem politycznym, kulturalnym i rozrywkowym magnaterii. Stał tu wtedy, nieistniejący już, jednopiętrowy pałac z trzema dziedzińcami otoczonymi oficynami dla licznego dworu i gości. Zabudowania otaczał park o powierzchni 60 mórg, wzorowany na ogrodzie wersalskim: z kanałami wykładanymi dębowymi balami, sztuczną kaskadą, grotą pod umieszczonym na wodzie posągiem Neptuna, strzyżonymi szpalerami oraz stadami oswojonych danieli.

W takiej oto scenerii w grudniu 1761 roku odbył się ślub 15-letniej Izabeli ze starszym o 12 lat Adamem Kazimierzem Czartoryskim, przyszłym komendantem słynnej Szkoły Rycerskiej. Oczywiście małżeństwo krewniaków (pan młody był wujem oblubienicy) nie wieńczyło pięknej miłości, lecz wynikało z rodzinnych kalkulacji majątkowych. Nic nie zapowiadało także, że okaże się udane.

On był już człowiekiem dojrzałym, obytym w świecie i znakomicie wykształconym (władał kilkunastoma językami, w tym tureckim, perskim i arabskim, pisywał poezje i utwory dramatyczne). Wielu widziało w nim przyszłego króla – zdolnego przeprowadzić reformy, które uzdrowiłyby Rzeczpospolitą. Ona pozostawała jeszcze nieopierzonym podlotkiem i w gruncie rzeczy prowincjuszką. W dodatku w dniu ślubu wyglądała okropnie: twarz pokrywały ślady po przebytej niedawno ospie, choroba mocno przerzedziła włosy dziewczyny, uroku nie przydawała wychudzona sylwetka.

I o ile młody organizm szybko zdołał się zregenerować, o tyle trudniej było poradzić sobie z atmosferą panującą początkowo w domu: mąż – zajęty poważniejszymi sprawami – niemal nie zwracał uwagi na żonę. Jego siostra, rozmiłowana w sztuce i polityce Izabela Lubomirska, nazywana błękitną markizą ze względu na szczególne zamiłowanie do tego koloru, nie kryła niechęci do szwagierki.




Seryjne romanse

Wreszcie małżeństwo zaczyna prowadzić osobne życie. Młoda księżna, która wyraźnie pięknieje po pierwszym porodzie (co zauważa sam Casanova), większość czasu spędza w warszawskim pałacu Pod Blachą. I korzysta z atrakcji, które oferuje stolica – a jedną z największych jest obecność przystojnych, wrażliwych na kobiece wdzięki mężczyzn. Rozpoczyna się seria romansów Izabeli.

Pierwszym jej kochankiem jest zapewne Alojzy Brühl, syn słynnego ministra z czasów Augusta III Sasa, z którym łączy ją miłość do teatru. Izabela regularnie grywa role amantek w spektaklach reżyserowanych przez Alojzego w Pałacu Kazimierzowskim w ramach tzw. théâtre de société, modnej rozrywki arystokratów, która dotarła właśnie do Warszawy z Genewy i Paryża. Wkrótce potem zbliża się do koronowanego niedawno kuzyna – Stanisława Augusta Poniatowskiego, który od dawna darzył ją szczerą sympatią.

W 1768 roku przychodzi na świat córka Izabeli Maria Anna. W Warszawie wszyscy wiedzą, że tak naprawdę jest ona biologicznym dzieckiem Poniatowskiego, i nazywają ją po cichu Ciołkówną, co stanowi aluzję do rodowego herbu króla Ciołek. Dziewczynka wyrośnie na atrakcyjną i mądrą kobietę, będzie pisać wiersze, dramaty i powieści, zdobędzie szacunek jako filantropka. Los nie będzie jednak dla niej łaskawy. W Siedlcach poślubi Ludwiga Friedricha von Württemberg, siostrzeńca Fryderyka Wielkiego i bliskiego krewnego carów, który okaże się zawziętym polakożercą. Małżeństwo rozpadnie się w sposób dramatyczny: Maria będzie musiała oddać mężowi jedynego syna „na wyłączność".

Do kolejnego romansu namawiają Izabelę... własny mąż i królewski kochanek. Chcą mieć jakiś wpływ na wszechwładnego Nikołaja Repnina – rosyjskiego posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego w Warszawie. Księżna traktuje to zadanie jako patriotyczno-rodzinny obowiązek, początkowo Rosjanin nie budzi w niej bowiem żadnych namiętności. Mimo to nieformalna para staje się w Warszawie źródłem niezliczonych plotek. Salony szepcą np., że Repnin wykupił dla siebie i kochanki cały teatr, a aktorom kazał grać przed niemal pustą widownią. Niewątpliwie zakochał się w Czartoryskiej – co zresztą nie kończy się dla niego zbyt fortunnie: zaniepokojona caryca Katarzyna odsyła swego ministra z Warszawy. Z tego związku rodzi się Adam Jerzy Czartoryski, który kiedyś – jako wielki orędownik sprawy niepodległościowej – prowadzić będzie politykę antyrosyjską na wielką skalę. Car skaże go zaocznie na karę śmierci przez ścięcie toporem.

Następcą Rosjanina w alkowie Izabeli jest Armand Louis de Gontaut, książę de Lauzun, diuk de Biron, nazywany w Polsce pobłażliwie duczkiem lozańskim. Niezły żołnierz, który – jako zadeklarowany anglofil! – walczył przeciw Brytyjczykom w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych, ma opinię wiecznie zakochanego bawidamka. Kiedy księżna Izabela rodzi jego syna Konstantego Adama, towarzyszy położnicy ukryty w szafie za jej łożem.

Niestety, de Lauzun nie ma najważniejszej cechy dobrego kochanka: dyskrecji. Jego pamiętniki pełne są przechwałek dotyczących związku z Izabelą, przy czym wydaje się, że od niej samej więcej dla kochliwego diuka znaczy fakt, że w miłosnych zawodach pokonał samego Repnina. Można więc przypuszczać, że rodzina Czartoryskich – jak wszyscy europejscy arystokraci przerażona terrorem rewolucji francuskiej – niespecjalnie przejmuje się, otrzymawszy z Paryża wiadomość, że kochliwy diuk został zgilotynowany.

Szybkie dojrzewanie

Paradoksalnie, w tym właśnie czasie między Izabelą a Adamem Kazimierzem rodziła się autentyczna więź małżeńska. Niewątpliwie zbliżyła ich do siebie wspólnie przeżywana rodzinna tragedia: w ciągu kilku dni zmarły ich dwie (tym razem wspólne) córki. Najpierw w Pałacu Błękitnym doszło do straszliwego wypadku: od ognia na kominku zajęła się sukienka Teresy. I choć na ratunek natychmiast rzucił się Jean-Pierre Norblin, malarz francuski na dworze Czartoryskich, oparzenia okazały się zbyt duże: dziewczyna zmarła 13 stycznia 1780 roku. Jej matka była wówczas w połogu: kilka dni później zmarła także maleńka Gabriela.

Książę uznał za swoje niemal wszystkie dzieci z nieformalnych związków żony (wyjątkiem była Cecylia Beydale, owoc romansu z Kazimierzem Rzewuskim – w tym przypadku trudno było zachować pozory, bo Czartoryscy nie widzieli się przez kilkanaście miesięcy). Miał ogromny wpływ na ich wychowanie, o czym świadczyć będzie głęboki polski patriotyzm Adama Jerzego, bądź co bądź biologicznego potomka rosyjskiego agenta carycy.

Jednak nie tylko dzieci zbliżały do siebie małżonków. Stawali się równoprawnymi partnerami intelektualnymi. Księżna Izabela nie była już rokokową trzpiotką; chciwie chłonęła wiedzę, odbywając podróże studyjne i ucząc się od największych europejskich myślicieli. We Francji dyskutowała z Janem Jakubem Rousseau. W Londynie grą na fisharmonii bawił ją Benjamin Franklin, jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Warto przeczytać „Podróż po Anglii. Dziennik podróży po Anglii i Szkocji w roku 1790", książkę napisaną przez księżną po angielsku, przetłumaczoną na polski przez prof. Zdzisława Żygulskiego juniora i Agnieszkę Whelan i pięknie wydaną przed czterema laty.

W Anglii Izabela znalazła także pożywkę dla swojej wielkiej pasji: ogrodnictwa. Była już w tej dziedzinie doświadczonym fachowcem: mogła się pochwalić posiadłością na podwarszawskich Powązkach, które rodzina zakupiła w 1771 roku i które urządziła wedle angielskiego, protoromantycznego gustu.



Matka Spartanka

Inteligentna, niezależna kobieta, obracająca się w najwyższych kręgach towarzyskich, nie mogła długo pozostawać poza polityką. Zwłaszcza że przyszło jej żyć w czasach pełnych nadziei, która zbyt często okazywała się płonna, i niepokojów, które coraz szybciej popychały Rzeczpospolitą w przepaść.

O tym, jak bezwzględne są reguły politycznej gry, księżna po raz pierwszy przekonała się w trakcie tzw. afery Dogrumowej. Ta podstarzała kurtyzana nieznanego pochodzenia (może Hiszpanka, może wiedenka), awanturnica, którą wyrzucano z Wenecji, Brugii, Berlina i Hamburga, przyjechała do Warszawy z Rosji. Na salony wprowadził ją nowy ambasador carycy Otto Stackelberg. Wkrótce zaczęła rozpowiadać, że wie o spisku na życie Stanisława Augusta, za którym stać mieli Czartoryscy. Król nie uwierzył, ale wypłacił intrygantce pewną sumę pieniędzy.

Gdy się skończyły, kobieta postanowiła powtórzyć operację – tyle że odwracając jej kierunek. 14 stycznia 1785 roku stanęła przed Adamem Kazimierzem, by oskarżyć Franciszka Ryksa, flandryjskiego kamerdynera Stanisława Augusta, i Jana Komarzewskiego, odpowiedzialnego za ochronę króla, o przygotowanie zamachu na Czartoryskiego. Mieli jej obiecać 500 dukatów i wieś, jeśli wkradnie się w łaski księcia i otruje go (na dowód pokazała truciznę, którą miała otrzymać od zleceniodawców).

Książę, rozwścieczony, uwięził rzekomych zamachowców. Oni z kolei odwołali się do sądu, składając pozwy zarówno przeciwko Czartoryskiemu, jak i Dogrumowej. Proces, o którym huczały wszystkie europejskie dwory, skompromitował księcia, a dla aferzystki zakończył się napiętnowaniem żelazem (wyrok wykonano publicznie) i więzieniem. Obrażony książę wyjechał z rodziną z Warszawy. Odtąd rezydował w Puławach, które stały się ważnym ośrodkiem politycznej opozycji.

Izabela nie była wyłącznie bierną obserwatorką. W debatę włączała się na różne sposoby – np. wystawiając 15 czerwca 1786 roku operę pt. „Matka Spartanka" z librettem Franciszka Kniaźnina i muzyką naturalizowanego w Polsce Czecha Wincentego Ferdynanda Lessela. Rzecz odwołująca się do wojny beockiej z IV wieku p.n.e. mówiła w gruncie rzeczy o Polsce i potrzebie walki o zachowanie niepodległości. Akcja nie wydaje się specjalnie rozbudowana: mężczyźni walczą z honorem, a zagrzewają ich do boju dzielne kobiety. Rolę tytułową zagrała (podobno brawurowo) sama Czartoryska, a partnerowali jej synowie – Adam Jerzy i Konstanty Adam.

Księżna coraz poważniej traktowała rolę Matki Spartanki, poświęcającej się dla ojczyzny. Podczas sejmu, który zyska w przyszłości miano wielkiego, zasiadała często w galerii nad salą obrad, nagradzając brawami każde wystąpienie skierowane przeciw carycy Katarzynie. W Puławach gościła wraz z mężem najaktywniejszych reformatorów, m.in. Stanisława Małachowskiego, Ignacego Potockiego, Hugona Kołłątaja, Tadeusza Czackiego. Uważa się, że znaczna część Konstytucji 3 maja powstała właśnie tutaj.

Zemsta Katarzyny

Można by też zaryzykować tezę, że bez Czartoryskich drobny szlachcic Tadeusz Kościuszko nie zostałby bohaterem dwóch kontynentów. Protegowali go bardzo, szanując żarliwy patriotyzm, nowoczesność myślenia, a przede wszystkim absolutną uczciwość.

Pomogli, gdy zakochał się w Ludwice Sosnowskiej, a ojciec dziewczyny, hetman polny litewski, wyrzucił chłopaka z domu ze słowami: „Synogarlice nie dla wróbli, a córki magnackie nie dla hreczkosiejów". Zdesperowany Kościuszko postanowił porwać pannę, o czym natychmiast jednak doniesiono Józefowi Sosnowskiemu, który zapragnął zemsty na upartym amancie. Ten uciekł aż do Sieniawy, majątku Czartoryskich na Podkarpaciu. Książę Adam Kazimierz wysłał nieszczęśliwie zakochanego jeszcze dalej – do Ameryki, z której powrócił jako generał brygady, członek prestiżowego Towarzystwa Cyncynatów, przyjaciel Jerzego Waszyngtona i Tomasza Jeffersona (a w dodatku człowiek zamożny). I znów stał się częstym gościem w Sieniawie. 28 października 1792 roku – gdy był opromieniony także sławą bohatera w wojnie o obronę Konstytucji 3 maja – zorganizowano tu Kościuszce huczne imieniny.

Dwa lata później wybuchła insurekcja, na której czele stanął. Caryca Katarzyna była przekonana, że plan powstania narodził się w głowie księżnej Izabeli. Dlatego postanowiła zniszczyć to, co dla Czartoryskiej było szczególnie ważne: Puławy. Gdy 20 czerwca 1796 roku księżna mogła wreszcie stanąć u wrót swojej rezydencji, zobaczyła pałac bez drzwi i okien, a na dziedzińcu stos potłuczonych mebli, posągów, porcelany, luster, nadpalonych książek i dokumentów. Izabela była już wtedy „księżną niezłomną". Po prostu: wszystko zaczęła od nowa.



Narodowe sanktuarium

Szok, jakim była utrata niepodległości, sprawił, że energiczna księżna, która umiała spójnie połączyć uczuciowość z twardym racjonalizmem, postanowiła uczynić z Puław narodowe sanktuarium pamięci. Rozpoczęła akcję ratowania wszelkich pamiątek przypominających o dawnej świetności Rzeczypospolitej, w czym wsparł ją Tadeusz Czacki, ostatni starosta niegrodowy nowogrodzki. W 1791 roku podjęli wspólnie – pierwsze w polskiej historii! – prace archeologiczne z prawdziwego zdarzenia. Penetrowali Wawel, wynosząc z kościołów św. Jerzego i św. Michała najcenniejsze zabytki – dosłownie w ostatnim momencie: za kilka lat te średniowieczne świątynie zostaną rozebrane przez Austriaków, którzy królewskie wzgórze przekształcą w swoje koszary. Sporządzili spis klejnotów ze skarbca koronnego. Otworzyli i uporządkowali krypty królewskie (ku zgrozie niektórych, którzy uznali to za świętokradztwo).

W samych Puławach powstała Świątynia Sybilli, dzieło Chrystiana Piotra Aignera, nawiązująca nazwą do mitycznej wieszczki, u której Rzymianie poszukiwali rady w sprawach swego państwa. Budowla wznosi się malowniczo na wiślanej skarpie. Zbudowana na planie rotundy wspartej na kolumnach doryckich, przypomina świątynię Westy z Tivoli, uroczego miasteczka pod Rzymem. Do wnętrza prowadzi wejście, nad którym znalazło się motto: „Przeszłość – Przyszłości". W środku zgromadzono pamiątki rodowe, ale także przedmioty związane z bohaterami polskiej historii, by wymienić tylko głownię miecza Stefana Batorego, ceremonialny miecz krzyżacki zdobyty pod Grunwaldem, historyczne chorągwie: moskiewską zdobytą pod Kłuszynem i turecką spod Wiednia, a także chorągiew, na którą przysięgał Kościuszko na krakowskim Rynku.

W niczym nie przeszkadza przy tym fakt, że niektóre z tych pamiątek nie są autentyczne (naukowcy odkryli niedawno, że domniemana czaszka Jana Kochanowskiego należała do kobiety – być może jego żony). W przypadku tej kolekcji nie chodzi bowiem o proweniencję, ale o siłę oddziaływania, o materialność pamięci.

W drugim dziele Aignera, Domu Gotyckim, znalazły się z kolei międzynarodowe zakupy Czartoryskich, a wśród nich „Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci – ofiarowana księżnej Izabeli w 1788 roku przez syna, Adama Jerzego, który znalazł obraz gdzieś we Włoszech. Dalej „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta – prawdziwy rarytas, zważywszy, że w ciągu całego swego życia wielki amsterdamczyk namalował tylko sześć pejzaży – dzieło to wypatrzył na aukcji w Paryżu nieoceniony Piotr Norblin. I „Portret młodzieńca" Rafaela – zaginiony podczas II wojny światowej i nadal poszukiwany z nadzieją, że nie został zniszczony.

Obok tych arcydzieł księżna umieściła obiekty ze współczesnej perspektywy zadziwiające: choćby sześć kostek z ręki Laury, cząstkę szafki Petrarki, włosy Napoleona, krzesło Szekspira, kamyki z grobu Romea, maskę pośmiertną Newtona. Ten pozorny chaos nie jest jednak pozbawiony logiki: księżnej nie zależało na wartości materialnej, a nawet artystycznej kolekcji. Była jeszcze dzieckiem epoki dam i rycerzy. Zbierała po prostu ślady ich chwały.



Walka i praca organiczna

W 1809 roku wydawało się, że za sprawą Napoleona spełnią się marzenia o odzyskaniu niepodległości: 29 czerwca w Puławach stanął książę Józef Poniatowski na czele polskich żołnierzy. Na ich powitanie księżna kazała wznieść bramę triumfalną, ułożyła nawet okolicznościowy wiersz. Najdzielniejszych oprowadziła po Świątyni Sybilli, rannymi zajmowała się osobiście.

Nadzieje osiągnęły apogeum w 1812 roku, gdy wybuchła wojna francusko-rosyjska. 28 czerwca zawiązano w Warszawie konfederację generalną, na której czele stanął Adam Kazimierz Czartoryski, i ogłoszono odrodzenie państwa polskiego w formie przedrozbiorowej. Izabela dzielnie wspierała męża, „lobbując" w międzynarodowym towarzystwie, organizując patriotyczne „herbatki", uczestnicząc w ulicznych manifestacjach. Jej syn Konstanty ruszył z Bonapartem na Moskwę. Adam Jerzy, pozostający dotąd jednym z najwyższych urzędników rosyjskich (wysłano go do Petersburga z bratem jako „zastaw" za możliwość odzyskania Puław), zrezygnował ze stanowisk i wyjechał na Zachód.

Kolejnych wieści książęce małżeństwo oczekiwało jednak już na prowincji: starzejący się, zniedołężniały Adam Kazimierz musiał się wycofać z życia publicznego (umrze w marcu 1823 roku). Żona lojalnie podążyła za nim. Tymczasem nowiny nadchodzące ze wschodu były coraz gorsze: Napoleon poniósł klęskę, armia została zdziesiątkowana. Gdy w 1813 roku Rosjanie zajęli Polskę, a dwa lata później – na mocy kongresu wiedeńskiego – Puławy weszły w skład podległego carowi Królestwa Polskiego, Izabeli pozostało tylko to, co dwa pokolenia później nazwane zostanie pracą organiczną.

Dalej rozbudowywała Puławy. Odziedziczywszy po Czackim bibliotekę liczącą 15 tysięcy tomów, starała się ją uzupełniać. Założyła jedną z pierwszych szkół elementarnych na Lubelszczyźnie, a także Instytut Nauczycieli Elementarnych i Organistów – jeden z pierwszych w Polsce zakładów kształcenia nauczycieli. Pisała książki skierowane do ludowego czytelnika.

Na starość nie dane było Izabeli cieszyć się swoim dziełem. Miała prawie 85 lat, gdy wybuchło powstanie listopadowe. Powstał rząd, na którego czele stanął Adam Jerzy Czartoryski – bardzo krytyczny wobec nowej insurekcji. W lutym 1831 roku Puławy stały się terenem zaciętych walk, w których po raz kolejny objawiła się odwaga, ale i zmysł dowódczy starej księżnej. Okolicznych włościan, którym groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo, ulokowała w pałacu. Aleksandrę Zaborowską, pannę ze swego dworu, wysłała z niebezpieczną misją przedarcia się do oddziałów polskich i przekazania dowództwu informacji o położeniu i liczebności Moskali. Musiała stanąć przeciwko rodzonemu wnukowi, synowi Marii: Adam Wirtemberski dowodził ostrzałem artyleryjskim posiadłości, w której przebywała jego najbliższa rodzina.

Pośmiertne zwycięstwo

Rosjan udało się odeprzeć, ale sytuacja nadal zagrażała życiu mieszkańców pałacu. W nocy z 5 na 6 marca Izabela z dwiema córkami: Marią Wirtemberską i Cecylią Beydale, wyszła pieszo z Puław, by nigdy już tu nie wrócić. Po upadku powstania wszystkie majątki Czartoryskich zostaną skonfiskowane. Izabela znajdzie schronienie w majątku Marii znajdującym się na terenie austriackiej Galicji. Umrze w Wysocku 19 czerwca 1835 roku. W 1860 roku trumna z jej ciałem zostanie przewieziona do rodzinnej krypty w Sieniawie.

Zanim Izabela opuściła Puławy, zdążyła ukryć swoje zbiory. Po upadku powstania – staraniem wielu osób – szmuglowano je przez „kordon cesarski" do Galicji, a stamtąd systematycznie przewożono do Paryża. Tam Adam Jerzy Czartoryski, zakupiwszy w 1843 roku reprezentacyjny Hôtel Lambert na Wyspie św. Ludwika, zaczął organizować „Polskę na obczyźnie". Skupiwszy wokół siebie pozostających na emigracji polityków, artystów, uczonych i wojskowych, sprawował na emigracji realną władzę, podejmując kolejne działania, które miały przywrócić niepodległość Rzeczypospolitej. Kolekcja księżnej Izabeli, pokazywana w Hotelu Lambert, dodawała otuchy wygnańcom, a cudzoziemcom dowodziła, że kraj nad Wisłą wart jest wolności.

Gdy w latach 60. XIX wieku austriacka Galicja uzyskała autonomię, a Kraków stał się „polskim Piemontem", książę Władysław Czartoryski, wnuk Izabeli, zdecydował o przeniesieniu zbiorów pod Wawel, by stały się lekcją tożsamości dla Polaków żyjących pod zaborami. We wrześniu 1939 roku ukryto je w Sieniawie, Niemcy zdołali jednak dotrzeć do kryjówki. Bezpowrotnie przepadła wtedy m.in. Szkatuła Królewska – hebanowa skrzynia z pamiątkami po władcach Polski, która była kiedyś czymś w rodzaju Ołtarza Ojczyzny w Świątyni Sybilli. Przed wojną znajdowały się w niej złoty łańcuch Konstancji Austriaczki czy krzyże pektoralne Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta.

Na szczęście większość kolekcji Czartoryskich udało się po wojnie odnaleźć i sprowadzić do Polski. Emblematyczne stało się zdjęcie, na którym Karol Estreicher w mundurze majora Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pokazuje Amerykanom nieuszkodzoną „Damę z gronostajem". W 1950 roku zbiory te zostały włączone do krakowskiego Muzeum Narodowego, ale ze względu na brak podstaw prawnych nie dokonano ich formalnej nacjonalizacji.

W 1991 roku Marek Rostworowski – słynny historyk sztuki wywodzący się ze znanego krakowskiego rodu, wieloletni opiekun kolekcji Czartoryskich, pełniący funkcję ministra kultury w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego – postanowił sprawę uregulować. Z inicjatywy księcia Adama Karola, ostatniego męskiego przedstawiciela starszej linii Czartoryskich, powstała fundacja, która we współpracy z MNK miała zarządzać zbiorami. Niestety, potomek Izabeli – stale borykający się z problemami finansowymi, niezwiązany z Polską mentalnie (nieznający nawet języka) – nie rozumiał celu, który przyświecał jego przodkom. Dochodziło do kolejnych konfliktów (związanych głównie z niezliczonymi komercyjnymi podróżami „Damy"), aż wreszcie 11 stycznia 2010 roku bramy muzeum zamknęły się przed zwiedzającymi. Rozpoczęto remont, z którym fundacja nie umiała sobie poradzić.

Pat przerwał dopiero budzący kontrowersje zakup kolekcji i związanych z nią budynków przez państwo polskie. Od ubiegłego miesiąca odnowione i unowocześnione muzeum znów pełni swoją funkcję: buduje naszą tożsamość, tym razem w niespokojnej i pełnej chaosu ponowoczesności. Czy jego nowa forma spodobałaby się Izabeli? 

Już w 1924 roku popularny lwowski dziennikarz Stanisław Wasylewski pisał ze swadą: „Standard woman, godna medalu z napisem: vivere ausae... ta, która odważyła się być żywą! (...) Wspaniałe, występne, najmilsze, nieznośne i wszystkie znamiona XVIII wieku zbiegły się w tym usposobieniu i temperamencie. (...) Chodziła po świecie lat dziewięćdziesiąt z górą. Od Augusta III do Metternicha, od markizy Pompadour do Makryny Mieczysławskiej, widziała Woltera i Chopina, kosynierów Kościuszki i emisariuszów Zaliwskiego, Katarzynę II i Napoleona. Przeżyła epokę saską, barską, listopadową. Pisano, mówiono o puławskiej pani tyle dobrego i złego, osobiście przeszła takie tragedie, farsy, wodewile, że można by tym obdzielić dziesięć innych kobiet i jeszcze starczyłoby na jedenastą".

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich