– To brzmi jak cyrograf – zauważam.
– Trochę tak. Kontrakty zazwyczaj podpisywane są na dziesięć lat i trainee zgadzają się w nich na to, żeby wytwórnia praktycznie zarządzała ich życiem, w efekcie czego odbiorcy dostają prawdziwe perełki, bo ci artyści, którzy zadebiutują – a nie każdy ma to szczęście – są perfekcyjni. I godzą się na to, bo wiedzą, że to niezbędne, by osiągnąć sukces – wyjaśnia „Cloudy". Kamil podkreśla z kolei, że warunkiem odniesienia sukcesu zarówno poszczególnych artystów, jak i zespołów, jest charyzma. – Moim zdaniem ewidentnie widać, kiedy grupa jest tworem fabrycznym, zlepkiem przypadkowych ludzi, a kiedy faktycznie ma swoją siłę i energię, widać chemię między jej członkami.
Dr Lutostański przypomina sobie dokument o południowokoreańskich „fabrykach gwiazd". – Rzeczywiście, jest to trochę przerażające. Aż trudno uwierzyć, że przybiera to wręcz wymiar produkcji idoli – wyjaśnia socjolog. Jednocześnie jednak zauważa, że z europejskiej, a konkretnie polskiej perspektywy nie wydaje się to aż tak istotne. – K-pop jest na tyle egzotyczny, że raczej nie mamy potrzeby, by wnikać w to głębiej. Przypomina mi to trochę falę popularności w Polsce zagranicznych telenowel, najpierw wenezuelskich, obecnie tureckich, których bohaterowie są nam na tyle obcy kulturowo, że nie musimy szczegółowo zagłębiać się w realia opowiadanej historii, a jednocześnie na tyle bliscy, że jesteśmy skłonni uwierzyć w prezentowaną nam bajkę.
Równie rygorystyczni co prawa rządzące tym światem są koreańscy fani. Nie wybaczają bowiem nie tylko tym, którzy z nich drwią czy lekceważą, ale też nierzadko samym idolom. Głośnym echem odbiła się chociażby afera z jednym z artystów, który – według przecieku – planował kupić narkotyki. – Nie zrobił tego, ale i tak został wyrzucony z grupy. A jeśli któryś na przykład zostanie złapany na jeździe pod wpływem alkoholu, to najwcześniej może spróbować wrócić na scenę za pięć, sześć lat, gdy fani trochę zapomną. Ale i tak będą głosy: „Jakim prawem?!" – tłumaczy Klaudia. Kamil wyjaśnia, że to kwestia różnicy kulturowej pomiędzy Koreą a Zachodem w podejściu do używek. Ale nie tylko. – W Polsce i generalnie na Zachodzie tolerancja dla niecodziennych zachowań czy słabostek idoli jest znacznie większa niż w Korei. Jeśli wycieka informacja, że idol zrobił coś, co jest niezgodne z idealnym wizerunkiem według koreańskich norm, to wytwórnia ma problem.
Obejmuje to nawet życie uczuciowe artystów. – Często w kontrakcie mają zapisane, że przez okres trzech lat od debiutu nie mogą być w żadnych związkach. Później słyszą: „tylko się nie afiszuj, to nie może wyjść na jaw". W Korei to jest ogromny skandal – mówi Klaudia. – To, że idol ma partnera czy partnerkę?! – dziwię się. – Tak, bo ludzie boją się, że przez to nie skupi się na karierze, a nawet czują się zdradzeni. Na szczęście to się z biegiem lat zmienia, głównie ze względu na rosnącą rzeszę fanów zachodnich, którzy już nie są tak wymagający wobec swoich idoli – wyjaśnia dziennikarka. Igor dodaje: – Wielu koreańskich fanów uważa, że gwiazdy k-popu muszą być perfekcyjne i tylko dla nich.
Wszyscy fani doskonale znają przypadek Chena z zespołu EXO, który niedawno ogłosił, że jest zaręczony, a jego narzeczona spodziewa się dziecka. Na co internet zawrzał. – Na Zachodzie słychać było głosy: gratulacje, super, działaj! Ale już niektórzy fani koreańscy, a nawet chińscy głośno krzyczeli, że trzeba go wyrzucić z zespołu, bo zawiódł ich zaufanie, powinien był wcześniej o tym poinformować, że jest w związku, a nawet – że nie ma prawa w nim być, bo jest coś winien swoim fanom. Tylko że kiedy została zorganizowana pikieta pod wytwórnią, żeby usunąć go z EXO, przyszło na nią raptem kilka osób – opowiada Kamil.
– Dla mnie to trochę przerażające, dlatego bardziej identyfikuję się z zachodnimi fanami – mówi Klaudia, jednocześnie zauważając, że to między innymi kwestia koreańskiej etyki pracy. – We wszystkich krajach azjatyckich przykłada się do tego dużą wagę, często wręcz to najważniejsza sfera życia. Dlatego fani oczekują od idoli, że będą oddani swojej pracy w 100 procentach, a wszystko, co może ich odwieść od dążenia do perfekcji w pracy, jest traktowane jako coś złego. Ale to się zaczyna zmieniać, na całe szczęście teraz nawet koreańscy fani są coraz bardziej pobłażliwi. Basia potwierdza: – Trzeba pamiętać, że bycie idolem jest traktowane jak zawód. I tak jak w każdej innej pracy, związane są z tym określone obowiązki i wyrzeczenia.