Kiedyś zażartowała, że w filmie trzeba wyglądać beznadziejnie i wtedy wierzą, że jesteś świetną aktorką. Ona nigdy nie wyglądała „beznadziejnie", ale też nie jest pięknością. W młodości była dość zwyczajna: trochę zbyt pulchna blondynka, jakich wiele można spotkać na ulicach. Dziś wyszlachetniała, jako starsza pani przyciąga uwagę naturalnością i bezpretensjonalnym wdziękiem. Nie odejmuje sobie lat, nie biega do chirurgów plastycznych, nie ukrywa zmarszczek, nie powiększa ust.
A przecież z tą nierzucającą się w oczy powierzchownością grała wampy i królowe. Ma cztery nominacje do Oscara, z których jedna zamieniła się w statuetkę, oraz czternaście nominacji do Złotego Globu (wygrała ostatecznie dwa razy). I mnóstwo innych laurów: Europejskie Nagrody Filmowe, Emmy, brytyjskie BAFTA, canneńską Palmę, wenecki Puchar Volpiego czy Złoty Globus z Karlowych Warów. Teraz do tych ponad stu wyróżnień dojdzie jeszcze berliński Złoty Niedźwiedź za całokształt twórczości.
– Helen Mirren to aktorka o niepospolitej osobowości, tworząca na ekranie wspaniałe portrety kobiet. Wciąż nas zadziwia niezależnie od tego, czy gra pozującą nago działaczkę Chris z „Dziewczyn z kalendarza", czy królową Elżbietę z filmu Frearsa – uzasadniała ten wybór Mariette Rissenbeek, która razem z włoskim krytykiem Carlem Chatrianem tworzy nowe kierownictwo Berlinale.
Tegoroczna laureatka Złotego Niedźwiedzia rzeczywiście należy do wielkich dam ekranu. Wcale nie dlatego w 2003 roku brytyjska królowa nadała jej tytuł szlachecki. I nawet nie dlatego, że najsłynniejszą rolę zagrała, wcielając się w Elżbietę II, a była też na ekranie Elżbietą I i carycą Katarzyną. Udowodniła po prostu, że panujący w kulturze masowej kult młodości jest bzdurą. Że kobieta nie musi być seksownym kociakiem, że z mijającymi latami może stawać się coraz ciekawsza.
Ma 76 lat i nie zamierza udawać młodszej. Śmieje się: – Jeśli wcześnie zaczynasz robić karierę, z trudem przeżywasz taki moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że czas leci i już przestałaś być najmłodsza w pokoju. A przecież przychodzi chwila, gdy nagle spostrzegasz, że w tym pokoju jesteś po prostu najstarsza.