Gdy kilka miesięcy temu stacja HBO emitowała „Katarzynę Wielką" z Helen Mirren w roli tytułowej, pisałem: „To biograficzny serial zrealizowany w muzealnym stylu". Drętwa fabuła i sztuczna scenografia zniechęcały do śledzenia losów słynnej carycy. Ale najnowsza, satyryczna „Wielka" działa na widza zupełnie inaczej. Intrygujący jest już punkt wyjścia – podtytuł brzmiący: „Historia tylko momentami prawdziwa". Nie znajdziemy bowiem w „Wielkiej" wiedzy podręcznikowej, tylko niektóre fakty zostały wykorzystane. Bo przede wszystkim jest to fikcyjna opowieść o młodej dziewczynie przybywającej do Rosji po to, by wejść w zaaranżowane małżeństwo z carem Piotrem III. On jednak występuje tu jako syn Piotra Wielkiego, a nie jego wnuk.
W rzeczywistości Zofia Fryderyka Augusta pochodziła ze Szczecina, była niemiecką księżniczką, która w wieku szesnastu lat poślubiła cara. Nazywana „Semiramidą Północy" została uznana za bezlitosną gnębicielkę Polski, gdyż przyczyniła się do rozbiorów naszego kraju w XVIII wieku. W serialu poznajemy ją w momencie, gdy wkracza do pałacu carskiego. Jeszcze nie wiemy, w którą stronę podąży jej relacja z Piotrem. A car jest niepoprawnie kochliwy. Gdy nie może uganiać się za kochankami, mści się na poddanych lub oddaje kretyńskim rozrywkom.
Katarzyna obserwuje dwór i wyciąga wnioski – usiłuje wprowadzić postęp, oświecenie i przejąć władzę. W końcu bierze sprawy w swoje ręce. W tym celu przygotowuje spisek z przebiegłym hrabią Orłowem, zdroworozsądkową pokojówką oraz kochankiem, którego – co ciekawe – dostaje od męża. Leo przypomina naszego Skrzetuskiego – nic tylko wzdycha i tęskni. Erotycznych smaczków – również tych sprośnych – w serialu pojawia się więcej, a reguły życia kobiet na dworze okazują się nie mniej brutalne niż te na polu bitwy. Niewykształconego cara i jego dwór łatwo zmanipulować, trudniej za to przekonać do kultury, nauki i sztuki.
Atutem „Wielkiej" jest psychologiczna przenikliwość scenarzystów oraz aktorów i umiejętność wykreowania wieloznacznych postaci. W rolach głównych wystąpili Elle Fanning i Nicholas Hoult. Obydwoje stworzyli postaci pełne emocji i rozterek, świetnie oddając ich przywary w ludzkim wymiarze.
Serial został stworzony – napisany i wyprodukowany – przez nominowanego do Oscara Australijczyka Tony'ego McNamarę (scenarzysta nagradzanego filmu „Faworyta"), który posiłkuje się głównie wyobraźnią. Można mu zarzucać efekciarstwo i przesadne uatrakcyjnianie postaci historycznych, problem w tym, że są to również największe zalety tego serialu. Stylistycznie „Wielka" jest odpowiedzią na produkcje typu „Dynastia Tudorów" i powstała dla widzów znudzonych kinem kostiumowym. Wciąż żywa historia łączy się z zabawną konwencją.