Ninel (anagram nazwiska Lenin) Siergiejewna nie miała w życiu lekko: jej ojciec zginął podczas II wojny światowej, matkę zastrzelił pijany strażnik kołchozu za kradzież kilku ziemniaków. Sama trafiła do sierocińca, tułała po ludziach dobrej i złej woli. Wreszcie poślubiła Dmitrija Owieczkina, któremu urodziła 12 dzieci (jedno zmarło po porodzie), za co otrzymała sowieckie wyróżnienie dla prawilnej Matki Bohaterki. Wielodzietnej rodzinie przydzielono domek na przedmieściach syberyjskiego Irkucka i osiem akrów ziemi. Było ciasno – dzieci spały po dwoje w jednym łóżku – ale własno. Sąsiedzi o Owieczkinach opowiadali, że nie utrzymywali z nimi żadnych relacji, żyli w odosobnieniu. Ich izolację i jedność w działaniu porównywano z fanatyzmem sekty. Mówiono o wilkach w owczej skórze.
W 1984 roku zmarł ojciec Dmitrij – był alkoholikiem i w amoku potrafił strzelać z broni palnej do dzieci, którym Ninel kazała wtedy kłaść się na podłodze lub ziemi. Ponoć to najstarsi Owieczkinowie sami wymierzyli sprawiedliwość: nie postawiono im zarzutów, śledztwo mówiło o samoobronie. Po śmierci męża Ninel – cierpiąca na serce i astmę – samotnie chowała jedenaścioro dzieci (siedmiu synów i cztery córki), które były jej bezwzględnie posłuszne: po szkole pracowały w polu; pomagały w obrządku krów, kur i królików; nosiły wodę ze studni. Zajęte obowiązkami, nie miały czasu na zbytki. „Byliśmy grzeczni, nigdy nie piliśmy alkoholu i nie paliliśmy papierosów, nie chodziliśmy na dyskoteki. Matka była surowa, ale czuła" – mówiło jedno z nich i nieważne które, bo Ninel wychowała wszystkich, aby wobec świata byli bezwzględni i zawsze trzymali się razem.
* * *
Najstarsza Ludmiła wyszła za mąż i zamieszkała w Czeremchowie, 150 kilometrów na północ od Irkucka. Pozostałe córki – Olga, Tatiana i Juliana – musiały pogodzić się z tym, że pozostaną w cieniu siedmiu braci, cerując im ubrania i wspierając w rozwoju muzycznego talentu. Odkryła go Ninel i zainwestowała weń wszystko, co miała – skromne dochody z pensji sprzedawczyni w sklepie monopolowym i jeszcze skromniejsze zyski z przydomowych plonów. Kupowała za to sprzęt grający i zapisała Owieczkinów do Regionalnego Kolegium Muzycznego na wydział instrumentów dętych.
Tam spotkał ich nauczyciel Władimir Romanienko, który zaopiekował się samoukami, przyswoił trochę wiedzy i techniki. Za jego namową w 1983 roku założyli oni zespół Siedmiu Symeonów – nazwę wymyślił Wasilij, który zaczerpnął ją ze starej baśni o siedmiu braciach Symeonach pomagających samotnej matce w gospodarstwie, których car zabiera na swój dwór i kształci każdego w innej dziedzinie, by z pomocą zdobytych umiejętności porwali dla niego księżniczkę, co też czynią – szczęśliwy władca poślubia wybrankę i zwraca siedmiu braciom wolność.
Siedmiu Owieczkinów – zgodnie z ruską bajką i matczynym wychowaniem – w graniu również się uzupełniało: Wasilij – perkusja, Dmitrij – trąbka, Oleg – saksofon, Aleksander – kontrabas, Igor – pianino, Michaił – puzon, Siergiej – banjo. Początkowo wykonywali co prawda repertuar klasyczny i ludowy, ale zmieniła to muzyka Louisa Armstronga i od tej pory liczył się tylko jazz. Romanienko uważał, że najbardziej utalentowany był Michaił, „biały na zewnątrz i czarny w środku", który świetnie czuł muzykę, choć grał na małym instrumencie od cyrkowego liliputa. Najmłodszy Siergiej był jeszcze dzieckiem, najstarszy Wasilij miał 20 lat, więc bracia kradli sympatię publiczności.