W Polsce dominują biografie raczej sążniste oraz przekonanie, że gdy jeden autor raz na pokolenie zajmie się tematem, to nie ma sensu, by podejmował go inny. Wielkie tomy jednak zazwyczaj onieśmielają część czytelników i czytane są tylko przez krytyków i znawców tematu. Tymczasem na świecie aż roi się od popularnych biografii wielkich ludzi, które nie roszczą sobie pretensji do wyczerpania tematu, ale mogą być początkiem wspaniałej przygody z daną postacią.
Książka Macieja Gablankowskiego spełnia to zadanie wyśmienicie. Jego biografia Piłsudskiego jest zwięzła i przystępna. Napisana żywym językiem, nie przeciąża nas ogromem dat i nazwisk. „Portret przewrotny" przypomina najważniejsze fakty z życia „Ziuka" – tradycję rodzinną, dojrzewanie, pierwsze kroki w polityce i konspiracji, działalność w PPS, Legiony, walkę o granice odrodzonej Polski, próby z demokracją i marsz ku dyktaturze, którego etapami był zamach majowy i proces brzeski. Zaletą książki jest też spora dawka informacji o życiu prywatnym Piłsudskiego. Jego życie, nazwijmy to uczuciowe, było bardzo bogate. Począwszy od domniemanego romansu ze starszą „ciotką Stefcią" u progu dorosłości poprzez małżeństwa aż do budzącej zniesmaczenie otoczenia relacji z młodszą o 29 lat Eugenią Lewicką.
W efekcie Gablankowskiemu udało się stworzyć portret żywy. Autor nie kryje fascynacji Piłsudskim, ale nie jest bezkrytyczny. W książce znajdziemy opisanych wiele błędów Piłsudskiego. A także poważny zarzut, że po 1926 roku rzeczywisty władca Polski właściwie nie miał żadnego konkretnego programu, który miałby się kryć pod hasłem sanacji. Ciekawie opisane są też chwile słabości bohatera podczas zamachu majowego. W pewnym momencie Piłsudski właściwie uznał, że sprawa jest przegrana, a przewrót uratowali inni. Gablankowski nie zachwyca się też skromnością i osobistą uczciwością Naczelnika. Warto docenić, że żył on z honorariów za książki, a uposażenie przeznaczał na uniwersytet w Wilnie, ale demonstracyjne podróżowanie drugą klasą było już tanią zagrywką. Bo „Portret przewrotny" to też udana charakterystyka narcyza i egocentryka.
Oczywiście można narzekać, że książka wiele tematów pomija i wiele traktuje pobieżnie. Zwraca uwagę dysproporcja między obszernym opisem lat młodości i tych do roku 1918 a dość skrótowym przedstawieniem ostatniej dekady życia Marszałka – wszak wtedy miał właśnie największy wpływ na życie Polaków. Brakuje też obszerniejszego opisu otoczenia Piłsudskiego. Niewiele jest o poglądach Piłsudskiego – Gablankowski najwyraźniej uważa, że jego bohater nie miał skrystalizowanych przekonań, był pragmatykiem i praktykiem, a nie teoretykiem, raczej szukał więc odpowiedzi na bieżące sprawy. Dlatego też po roku 1918 zerwał z socjalizmem, uznając, że jest to program może sympatyczny, ale zbyt wąski, by można nim było rządzić całą Polską.
Oczywiście, gdyby to wszystko opisać, na półkach mielibyśmy kolejne tomiszcze, a nie o to autorowi przecież chodziło. Może warto przy okazji 11 listopada sięgnąć po książkę Macieja Gablankowskiego – będzie ona zwięzłym i ciekawym wykładem na temat, o którym dziś namiętnie dyskutujemy i dyskutować będziemy zawsze. Bo książka o Józefie Piłsudskim jest także książką o Polsce i Polakach.