Mury coraz bardziej zakrywają horyzont i zaciemniają mi obraz, aż wreszcie wszystko, ludzie, domy, ulice, pojazdy, sklepy – przemienia się i zlewa w mury
Stanisław Różycki, „To jest getto", „Archiwum Ringelbluma", t. 33
Metalowa furtka uchyla się bezgłośnie. Wchodzę pod masywny strop. Szerokie przejście prowadzi mnie na niewielkie podwórko między domami. Jest bardzo jasne, a mimo to podświadomie czuję czający się w jego zakamarkach mrok. Jest on nie tyle wokół mnie, ile we mnie. To cień historii tego miejsca. Ruszam dalej. Ulica Sienna 55, idę na spotkanie z... murem, jednym z ostatnich reliktów getta warszawskiego. Mur przy Siennej to niewielki fragment dawnej granicy getta, która oddzieliła od reszty miasta i jego mieszkańców niemal pół miliona ludzi. Zgromadzono tu tych, których łączyło jedynie żydowskie pochodzenie. Nie liczyły się różnice, takie jak poglądy polityczne, status społeczny, stosunek do wiary. Żydowskość, którą jedni na różne sposoby pielęgnowali, a dla drugich nie miała znaczenia, stała się ich wspólnym przekleństwem i wyrokiem śmierci.
Panowie, niewolnicy, pasożyty
Zakładanie gett było konsekwencją nazistowskiej doktryny głoszącej, że ludy nordycko-germańskie, tzw. Aryjczycy, są najlepszą z ras, stworzoną do kierowania innymi. Przywódca III Rzeszy Adolf Hitler tak pisał o nich w „Mein Kampf": „Aryjskie rasy – czasem w absurdalnie małych ilościach – opanowują inne narody i są faworyzowane przez wielką liczbę ludzi niższego rzędu, którzy stają do ich dyspozycji i rozwijają się stosownie do warunków życia zdobytych terytoriów, takich jak urodzajność, klimat itp.". O ile jednak w nazistowskiej wizji świata istniało jakieś miejsce dla „ludzi niższego rzędu", gdyż potrzebni byli jako niewolnicza siła robocza dla „aryjskich" panów, o tyle nie było tam miejsca dla Żydów. Uznano ich za szczególne zagrożenie. Hitler tłumaczył to tak: „W żadnym narodzie świata instynkt samozachowawczy nie jest tak silnie rozwinięty jak w »narodzie wybranym«. [...] Jego rozmnożenie na całym świcie jest typowe dla pasożytów. [...] Jego życie wewnątrz innych narodów może trwać po wieczne czasy, jeżeli tylko uda mu się wywołać wrażenie, że stanowi on nie problem rasowy, ale »wspólnotę religijną«".
Niemieccy naziści uważali, że Żydów należy się pozbyć z terenów, które znalazły się pod panowaniem „aryjskiej" Rzeszy. Nim jednak do tego doszło, by odseparować ich od pozostałej ludności i zgromadzić w jednym miejscu, tworzono dla nich tzw. żydowskie dzielnice mieszkaniowe.