Magazyn „Time" zamieścił kiedyś na okładce jej zdjęcie z podpisem: „Ma długi nos, nierówne zęby, szyję żyrafy, zbyt okrągłe biodra i wielkie usta, biega jak piłkarski napastnik i jest absolutnie wspaniała". Sophia Loren po prostu zawsze miała coś, co trudno nazwać, ale co trzeba mieć, żeby uwieść widzów. Dziś niemal wycofała się z zawodowego życia. Mieszka w Genewie, w czasie pandemii z żyjącymi w USA synami – kompozytorem Carlo Pontim Jr i reżyserem Edoardo Pontim, a także czworgiem wnuków – kontaktuje się jedynie wirtualnie.
Na Netfliksie można ją za to oglądać w „Życiu przed sobą", który wyreżyserował Edoardo. Film zdążyli nakręcić jeszcze przed pandemią. – Zawsze chciałem zobaczyć matkę w „Głosie ludzkim" według Jeana Cocteau oraz w roli Rosy, bohaterki powieści „Życie przed sobą" Romaina Gary'ego – mówi Edoardo Ponti. 25-minutowy „Głos ludzki" zrobili sześć lat temu, teraz spełniło się drugie marzenie syna. Powieść Romaina Gary'ego, którą wydał pod pseudonimem Emile Ajar, została w 1975 roku uhonorowana Nagrodą Goncourtów. Autora udawał jego kuzyn, prawda wyszła na jaw dopiero po samobójczej śmierci pisarza. Powieściowe „Życie przed sobą" było monologiem kilkunastoletniego Algierczyka Momo, którego w Paryżu wychowywała eksprostytutka, stara Żydówka Rosa, nosząca w sobie traumę wojny i Holocaustu.
Po raz pierwszy opowieść trafiła do kin już dwa lata później. W ekranizacji izraelskiego reżysera Moszego Izrahiego Madame Rosę zagrała Simone Signoret. „Życie przed sobą" dostało wówczas Oscara i Złoty Glob dla najlepszego filmu nieangielskojęzycznego, Signoret odebrała Cezara za kreację aktorską.
Edoardo Ponti uwspółcześnił tę historię. Przeniósł akcję z Paryża do włoskiego Bari, z Algierczyka uczynił Senegalczyka, dziś przecież to problem uchodźczy jest zapalnikiem w Europie. Podporządkował powieść Gary'ego zasadom komercji, ale jest tu kilka pięknych scen, a Sophia Loren, razem z grającym Momo małym partnerem Ibrahimą Gueye ciągnie film wysoko w górę.
Izrahi robił swój film 30 lat po wojnie, Edoardo Ponti – po 75 latach. Sophia Loren ma ponad ćwierć wieku więcej niż Simone Signoret. Dała swej bohaterce twarz starej kobiety. Demencja, która coraz bardziej Rosę zżera, nie wytarła jednak z jej pamięci obrazów Auschwitz. I pewnie tego, co potem zmusiło ją do zarabiania na ulicy. To, przez co przeszła, uczyniło ją twardą i oschłą, ale gdzieś w środku Rosa kryje potrzebę bliskości i miłości. Podobnie jak osierocony, drobny złodziejaszek, mały Momo, dla którego szczytem osiągnięć jest praca dla miejscowego dilera narkotyków. Z czasem więc ta dwójka zaczyna się do siebie zbliżać. A Momo obiecuje Rosie, że nie pozwoli, by umarła w szpitalu.