Erich Fromm w książce „Patologia normalności" podkreślał: „Nuda jest nie do zniesienia tylko wtedy, gdy znajdziemy na nią czas. Jeśli więc zorganizujemy sobie dzień w taki sposób, że nie zostanie nam ani trochę czasu, nie możemy się nudzić". Obecnie wielu z nas ma więcej nadprogramowych wolnych godzin. To efekt w dużej mierze, choć nie tylko, właśnie ograniczeń w spędzaniu czasu tak, jak mamy ochotę, czyli w kinie, teatrze albo na stoku narciarskim. Do tego dochodzą godziny oszczędzane, gdy nie trzeba stać w korkach, dojeżdżając na spotkania, które zastępują zwykle mniej czasochłonne rozmowy online. Więcej czasu to też efekt mniejszej aktywności związanej z pracą. Część firm nie działa, wiele biznesów jest zawieszonych, pracodawcy czekają na nowe decyzje, a tysiące osób z konieczności pracuje – to ten lepszy scenariusz – zdecydowanie mniej niż kiedyś albo nie pracuje wcale. W tej sytuacji przydaje się nowy klucz dysponowania czasem i strategia pomocna w ochronie przed znudzeniem.
Syzyfowa praca
Nuda niejedno ma imię – tak można streścić wnioski z wielu prac na jej temat, mimo że samo zjawisko kojarzy się z pustką i monotonią. Jedno z nich to nuda regulacyjna, w której niepokój miesza się ze zdenerwowaniem, a mieszanka jest na tyle silna, że trudno jest skoncentrować się na czymkolwiek. Pozostaje wtedy – jak podkreślają psychologowie – po prostu czekać, aż ten stan przejdzie. Niezbędna jest jednak cierpliwość, której nasze zapasy w społeczeństwie, wraz z informacjami o kolejnym przedłużeniu wielu obostrzeń, zaczynają się kurczyć. Ten typ nudy może działać pozytywnie, bo pozwala oderwać się od natłoku zadań i dzięki temu wyregulować swój stan. Warunek jest jednak taki, że wiemy, jak długo może potrwać.
W czasie reporterskich nagrań z ostatnich tygodni w moją pamięć zapadło porównanie walki z nudą w czasie pandemii z syzyfową pracą. 35-letnia mieszkanka niewielkiej miejscowości pod Warszawą przyznała, że brak informacji, kiedy skończą się pandemiczne obostrzenia, i rozczarowania po ogłoszeniu kolejnego przedłużenia części z nich sprawiają, że czuje się właśnie jak Syzyf, mitologiczny bohater, który wtaczał kamień pod górę, a gdy zbliżał się do szczytu, głaz spadał i cały wysiłek trzeba było powtarzać. Można dyskutować z tym porównaniem, potwierdza ono jednak to, o czym mówią badacze społeczni: najbardziej dotkliwa jest nuda, która nie ma wyznaczonego horyzontu czasowego.
Obecnie najczęściej mamy do czynienia z nudą badawczą. Prowadzi ona do poszukiwań możliwych dróg wyjścia z tego stanu. Historie osób, które nauczyły się gotować w czasie pandemii, opanowały obcy język, napisały książkę, odnowiły kontakt ze znajomymi z podstawówki, są często przykładami reakcji na nudę badawczą. Wachlarz tych aktywności jest szeroki: wolimy posprzątać łazienkę, odkurzyć salon, naprawić coś lub iść na spacer, byleby oderwać się od marazmu. Wybieramy nawet zajęcia mniej lubiane. – Pandemia wymusza zastępowanie dawnych zwyczajów i rozrywek nowymi. Mimo że dni rzeczywistości online zlewają się ze sobą, staram się w każdej zwyczajnej czynności znaleźć coś niezwykłego. Gdy zamknięte są siłownie i baseny, biegam wieczorami wzdłuż ruchliwych ulic mimo mrozu i śniegu. Robię to, choć nie jest to moja ulubiona forma aktywności. Daje mi jednak poczucie wolności i oderwania od narzuconych ograniczeń – przyznaje Natalia Miller z Warszawy, przyzwyczajona do regularnego odwiedzania klubu fitness, nawet kilka razy w tygodniu.
Ostatni typ to nuda apatyczna, czyli groźna mieszanka wielu emocji negatywnych i spokoju. W niej brakuje energii i chęci do działania. Osoba znudzona czuje się bezsilna i przygnębiona. Psychiatrzy przyznają, że w ich gabinetach pojawiają się pacjenci, którzy skarżą się, że gdy nagle skończyły się służbowe wyjazdy, a oni mieli perspektywę spędzenia kolejnego tygodnia w domu, przed ekranem komputera, czuli się, jakby zaczęli usychać. Nie mogli robić tego, co chcieli i co dawało im poczucie wykorzystania zdolności i talentów. – Właśnie dlatego nudę określa się jako rodzaj stresu połączonego z frustracją z powodu nierealizowania swojego potencjału. W końcu nuda stosowana bywa jako kara, na przykład w więzieniu – przyznaje dr Mariusz Finkielsztein.
Ktoś pokazał nam świat i go odebrał
Erich Fromm wymieniał następujące sposoby poradzenia sobie z nudą: „Zaczynamy chodzić na przyjęcia, pić, pracować albo robić tysiące rzeczy. Smutek i tragedię łatwiej znieść aniżeli nudę, która jest brakiem związku ze światem i miłością". Zgodnie z tą myślą jest duża pokusa, aby w sytuacji utrzymywania obostrzeń oddać się pracy. Psychologowie zwracają uwagę na dwa powody. Po pierwsze, w czasie coraz powszechniejszej pracy zdalnej, granica między życiem zawodowym i prywatnym zaciera się coraz bardziej. Po drugie, w momencie gdy nie mamy bezpośredniego wpływu na sytuację epidemiczną – dostawy szczepionek, pojawianie się nowych mutacji wirusa i decyzje o restrykcjach – praca może stać się tą sferą życia, w której odnajdujemy kontrolę nad rzeczywistością. Poczucie panowania nad tym, co i jak robimy, może być dodatkowo atrakcyjne i wciągające. To może zwiększać ryzyko nawet uzależnienia się od pracy, w tym od przyjemnych emocji, jakie daje.