Iwaszkiewicz nie pozwala o sobie zapomnieć, choć mija właśnie 40 lat od jego śmierci. Można nawet powiedzieć, że nadal pisze, wydawane są bowiem kolejne tomy jego korespondencji, m.in. z Pawłem Hertzem, z żoną Anną, listy do Jerzego Błeszyńskiego. Niebawem ukaże się obszerna korespondencja z Jerzym Lisowskim, redaktorem miesięcznika „Twórczość". Wyszła drukiem dwutomowa biografia „Inne życie" pióra Radosława Romaniuka, powstają liczne prace naukowe poświęcone życiu i twórczości Iwaszkiewicza.
Pamięć o nim sukcesywnie wzmacniało kino. Powstało ponad 20 adaptacji filmowych jego utworów. Andrzej Wajda uważał, że jego opowiadania mają to, co dla filmu jest najważniejsze: precyzyjną narrację i bogaty rysunek. A także operowanie skrajnościami, antynomiami: młodość i starość, życie i śmierć, piękno i brzydota, mroźna zima i gorące lato... Na ekran przeniósł najbardziej znane utwory Iwaszkiewicza „Brzezinę" i „Panny z Wilka" (1970, 1979). Jego dzieła ekranizowali Jerzy Kawalerowicz, Kazimierz Kutz, Izabela Cywińska, Andrzej Domalik, Janusz Majewski, Jerzy Domaradzki i Stanisław Różewicz.
Nieosiągalny Nobel
Dorobek literacki przyniósł mu przynajmniej pięć nominacji do literackiego Nobla, być może więcej. Archiwa Akademii Noblowskiej udostępniane są stopniowo (obecnie znane są te do roku 1969). W 1948 r. Maurice Bedel, prezes stowarzyszenia pisarzy francuskich, wyjawił Annie Iwaszkiewiczowej zamysł podjęcia starań na rzecz uzyskania nominacji dla jej męża. Pomysł podchwycił Jerzy Lisowski, przyszły redaktor naczelny „Twórczości", który zainteresował nim małżeństwo Editę i Irę Victora Morrisów, mające mocną pozycję na amerykańskim rynku wydawniczym i w lewicowych kołach intelektualnych Europy Zachodniej.
Ostatecznie po raz pierwszy jego nazwisko pojawiło się na liście nominowanych w 1957 r., a stało się to dzięki rekomendacji Charles'a Hyarta, profesora języka rosyjskiego z Uniwersytetu w Liege. Kolejną nominację uzyskał w 1963 dzięki inicjatywie Jeana Fabre'ego, profesora literatury francuskiej Uniwersytetu w Strasburgu. Widnieje na liście również w roku 1965 (obok Marii Dąbrowskiej), gdy laureatem został komunistyczny pisarz Michaił Szołochow. Werdykt wzbudził oburzenie, a co najmniej zdziwienie. Szołochow wygrał z takimi tuzami literatury, jak Władimir Nabokow, Pablo Neruda czy Jorge Luis Borges.
Po Szołochowie szanse Iwaszkiewicza na Nobla zmalały mimo kolejnych nominacji (tę z 1966 roku dzielił Iwaszkiewicz z Gombrowiczem). Członkowie Akademii Szwedzkiej obawiali się kolejnej fali krytyki. Świadczy o tym wizyta w Polsce sekretarza generalnego Akademii Szwedzkiej, który miał powiedzieć Iwaszkiewiczowi, że Szwecja rozważa przyznanie Nobla Gombrowiczowi lub Herbertowi. Według współpracownika SB Iwaszkiewicz okazywał pewne rozczarowanie, ponieważ polskie środowisko literackie wysuwało wówczas kandydatury jego, Jerzego Andrzejewskiego i Jana Parandowskiego.