Rozwijał swoją karierę filmową, nawoływał ludzi do wypłacenia pieniędzy z banków i obalenia systemu, chciał startować w wyborach na prezydenta Francji. W wywiadach prawił o polityce, poezji, malarstwie i kinie.
O futbolu też zawsze miał coś ciekawego do powiedzenia. Domenecha nazwał najgorszym trenerem kadry od czasów Ludwika XVI, o Deschampsie, który przejął od niego opaskę kapitana, mówił, że takiego zawodnika znaleźć można na każdym rogu ulicy.
– Kochałem futbol i adrenalinę, ale kiedy dziecięce marzenie o grze w piłkę stało się rutyną, nie mogłem już tego robić. Chciałem być uczciwy wobec siebie i swoich fanów – tłumaczył. Nie stracił tylko pewności siebie i przekonania o własnej doskonałości. Na pytanie, kto był lepszy: Platini czy Zidane, odpowiadał: żaden z nich, najlepszy byłem ja.
Aktor, model, prezenter
Cantona i David Ginola mieli pecha, bo ich kariery przypadły na czasy chaosu – po erze Michela Platiniego, przed epoką Zidane'a. Francuzom uciekały kolejne wielkie turnieje, a kiedy już pojechali na Euro 1992, nie odnieśli ani jednego zwycięstwa.
Po przegranych kwalifikacjach do mundialu w USA (1994) Ginola został okrzyknięty przez prasę „zabójcą francuskiego futbolu". W ostatnim meczu eliminacji z Bułgarią w Paryżu popełnił błąd, który kosztował drużynę awans.
Przy stanie 1:1 zmienił Jeana-Pierre'a Papina, taki wynik dawał gospodarzom awans. Minutę przed końcem Francuzi mieli rzut wolny, wystarczyło grać na czas i jak najdłużej utrzymać się przy piłce. Ginola zdecydował się jednak na dośrodkowanie w puste pole karne. Rywale ruszyli z kontratakiem zakończonym golem Emila Kostadinowa.
– Zrobiliśmy z siebie dupków – nie przebierał w słowach Deschamps. – Ten wieczór napisał najbardziej katastrofalny scenariusz, jaki można sobie wyobrazić – nie krył trener Gerard Houllier i winą za porażkę obarczył Ginolę.
We Francji rozpoczął się sąd nad gwiazdorem, kibice chcieli go zlinczować, atmosfera stawała się coraz bardziej duszna i gdy pojawiła się okazja do wyjazdu, Ginola długo się nie zastanawiał.
Podobnie jak Cantona odnalazł się w Anglii. W Newcastle, Tottenhamie, Aston Villi i Evertonie uzbierał prawie dwieście meczów w Premier League, w 1999 roku został uznany za piłkarza sezonu, ale reprezentacji potrzebny już nie był. Francja wychowała sobie innych bohaterów.
– Patrzę w lustro z dumą, ale czuję, że mogłem osiągnąć więcej. Nigdy nie wziąłem udziału w dużym turnieju. Gdybym grał w takim zespole jak Barcelona, pewnie pojechałbym na Euro 1996 i mundial 1998. Triumf z Francją byłby czymś niesamowitym. Nie chciałem tego mówić, ale myślę, że zasłużyłem, by być częścią tamtej drużyny – przyznał niedawno w rozmowie z magazynem „FourFourTwo".
Po zakończeniu kariery stał się celebrytą. Próbował sił jako aktor, model i prezenter. Występował w reklamach i telewizyjnych show.
W 2015 roku ogłosił, że będzie ubiegał się o stanowisko szefa FIFA, ale nie uzyskał wymaganego poparcia i już dwa tygodnie później wycofał swoją kandydaturę.
Rok później był bliski śmierci.
W trakcie meczu charytatywnego doznał zawału serca. Udało się go uratować, a czas spędzony w szpitalu skłonił go do przemyśleń i poważnych zmian w życiu. Rozstał się z żoną i związał z dwadzieścia lat młodszą modelką. W 2018 roku, już po pięćdziesiątce, po raz trzeci został ojcem.
Ginola i Cantona drugiej szansy w reprezentacji nie dostali. Benzema dzień po finale mundialu w Katarze będzie obchodził 35. urodziny. Wtedy też kończy się kontrakt Deschampsa. I choć Zidane przekonuje, że jego gwiazdor jest jak wino, na powrót do kadry może być już wówczas za późno.