Kiedy myślę o ważnych dla mnie dziełach i produkcjach, nie mogę przemilczeć mojego ukochanego serialu „Miasteczko Twin Peaks". W czasie pandemii obejrzałam wszystkie jego sezony. Od zawsze lubiłam zatapiać się w klimacie, jaki David Lynch tworzy w swoich produkcjach, czyli w onirycznej mgle i niepokoju, który wyziera z każdego zakamarka. Jakiś czas temu obejrzałam także serial „Mare z Easttown", gdzie w roli głównej wystąpiła Kate Winslet. Zagrana przez nią postać była fenomenalna – złożona i intrygująca, doskonała w swojej surowości. Całości dopełnił bardzo dobrze napisany scenariusz.
Pisarzem, który znajduje się w ścisłej czołówce mojego prywatnego rankingu już od wczesnych lat młodości, jest Harlan Coben. Cenię go za unikatowy styl, za sarkazm i za to, że konsekwentnie podąża swoją własną ścieżką pisarską. Do grona moich ulubionych autorów należy również Gillian Flynn. Cechą charakterystyczną jej książek jest z kolei umiejętność przeprowadzania sprawnej analizy ludzkiej duszy. Ostatnio przeczytałam również trylogię powieściową Izabeli Janiszewskiej, na którą składa się „Wrzask", „Histeria" i „Amok". Mimo tego, że jako pisarka zadebiutowała zaledwie rok temu, to uważam, że Janiszewska ma odpowiednią wrażliwość twórczą i „pazur" niezbędny, by kreować ciekawe historie.
Pisząc swoje książki, najczęściej pracuję wieczorami. Nocna aura sprzyja budowaniu specyficznego klimatu pasującego do opowieści kryminalnej. W budowaniu takiego nastroju bardzo pomocna jest również muzyka. I pewnie nie będę oryginalna, jeśli powiem, że ostatnimi czasy wielokrotnie przesłuchałam ścieżkę dźwiękową z wspomnianego „Miasteczka Twin Peaks", czyli muzykę autorstwa Angela Badalamentiego. Oprócz tego jednym z moich ulubionych zespołów jest wykonująca muzykę indie pop brytyjska grupa Daughter, do której z przyjemnością wracam. Nostalgiczne brzmienia w ich wykonaniu synchronizują się z moimi myślami i pomagają stworzyć mój własny, autorski klimat.
Odchodząc od muzycznego nastroju grozy, muszę powiedzieć, że od zawsze lubiłam też energetyczne, rockowe kawałki. Zaczęło się to dość wcześnie od koncertu zespołu Hey. Równolegle zafascynowałam się zespołem Radiohead, a zwłaszcza ich piosenką „Creep", która do dziś zajmuje ważne miejsce w moim sercu.
—not. luko