Po wystawie jego zdjęć i prac w krakowskim MOCAK-u można jeszcze raz wrócić do tej postaci za sprawą albumu „Wiesław Dymny. Jestem ranny człowiek. Pisarz, aktor, malarz", gdzie zawarto wspomnienia ludzi, którzy go znali. Był współzałożycielem Piwnicy pod Baranami i jej ważnym aktorem. Pisał dialogi, które wygłaszał z Krzysztofem Litwinem. „Spiętrzenie wulgaryzmów w tekstach Dymnego bywa tak wielkie, że daje efekt nie wulgarności, ale po prostu abstrakcji" – zauważali piwniczni koledzy. Był człowiekiem wielu talentów. „Skonstruował pierwszą w Piwnicy estradę ze skrzynek z Kleparza.
Miał nie tylko talenty artystyczne, ale także z powodzeniem bywał stolarzem, elektrykiem, hydraulikiem, sam wyposażył mieszkanie, które dostali z żoną Anią" – wspominał Mirosław „Miki" Obłoński, który go poznał w Piwnicy pod Baranami w 1957 r. „W kabarecie robił wszystko ze skandalami włącznie" – uzupełnia Barbara Natkaniec-Pacuła. „On zawsze był kameleonem, więc nie wiadomo, jaki był naprawdę, zawsze był niespodzianką" – uważa Krystyna Zachwatowicz. W 1963 r. Dymny zdobył nagrodę literacką Fundacji im. Kościelskich za „Opowiadania zwykłe", a na I Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu Ewa Demarczyk otrzymała Grand Prix za jego i Zygmunta Koniecznego piosenkę „Czarne anioły".
Jednak słuchu nie miał, a rozpoczętych na krakowskiej ASP studiów nie skończył. Skreślony z listy studentów napisał list do władz uczelni, wyliczając 21 umiejętności, których brak profesorom ASP, a on je miał – m.in. rzucanie nożem i stawanie na rękach. Nigdy nie siedział bezczynnie, cały czas coś robił, rzeźbił, rysował. Wajda uważał go za genialnego naturszczyka i zatrudnił w filmie „Wszystko na sprzedaż", w którym Dymny z przypiętymi skrzydłami biegał wokół kamery. Niski, ale muskularny – często budził respekt. Wielu pamięta, że zdarzało mu się wpadać w szał i wtedy można było się go bać. „Dziwny i demoniczny. Subtelny i nadwrażliwy. Nieobliczalny. Mówiono o nim: brutalny" – charakteryzuje go Barbara Natkaniec-Pacuła. Przypomina, jak na alkoholowe maratony zabierał jej męża. Jednak miał też i liryczne oblicze, zaskakująco różne od tego znanego większości. Po latach Anna Dymna, jego druga żona, ujawniła treść jednego z listów (niesztampowo i pięknie ilustrowanych), w którym pisał: „Chcę, byś zawsze była w kwiatach, w zapachach, motylach, w słońcu, jak niezmierzone przestrzenie łąk – dzikich łąk. [...] I uśmiech Twój otwierający i zamykający dzień każdy. Mój i Twój. Chcę". Wspomnienia Dymnej są najbardziej emocjonalne. Poznali się w 1971 r. przy realizacji filmu „150 km na godzinę". On miał wtedy 35 lat, a ona 20. Byli razem siedem lat, aż do jego nagłej tajemniczej śmierci. „Krążyły o nim różne plotki – że pije, jest agresywny. A ja byłam wówczas niewinną dziewczynką, nie znałam brzydkich słów, pijanych ludzi" – opowiada Anna Dymna w rozmowie z Delfiną Jałowik. – „Lubiliśmy po prostu być ze sobą, potrafiliśmy godzinami się do siebie nie odzywać, rozumieliśmy się bez słów. Później mnie to już nigdy nie spotkało".
Ujawnia, że ukochaną książką Dymnego była Biblia i że do dziś ma kamień, który połączył ich na początku znajomości. Przyznaje też uczciwie: „Wiem o nim to, co chciał, żebym wiedziała". Miewał i przygody z cenzurą. Władza dostrzegała w nim zagrożenie, skoro na wszelki wypadek internowała go w Hrubieszowie razem z kilkunastoma innymi ludźmi kultury, gdy w Polsce były rozruchy po podwyżkach cen w 1976 r. Album to ciekawa publikacja przypominająca burzliwe życie i twórczość artysty, ale także pierwsza albumowa prezentacja jego twórczości wizualnej.