Plus Minus: Weźmy na chwilę w nawias pandemię. Mamy rok 2020, zbudowaliśmy piękne autostrady, stadiony, jest praca, której tak długo nie było, wynagrodzenia rosną, jest jeszcze do tego program 500+. A jednak wystarczy włączyć telewizor, Facebooka (nie mówiąc o Twitterze), i aż wylewają się stamtąd niezadowolenie, frustracja, złość, napięcia społeczne, rosnąca polaryzacja. Jakie niezaspokojone potrzeby Polaków za tym stoją?
Zadowolenie z życia w Polsce rośnie. Wskazują na to wyniki badań takich jak „Diagnoza społeczna" i innych prowadzonych przez prof. Janusza Czapińskiego. Na poziomie indywidualnym niezaspokojonych potrzeb o charakterze podstawowym jest coraz mniej. Natomiast niezaspokojoną, a drugą co do ważności w hierarchii potrzeb Maslowa, jest potrzeba przynależności – poczucia, że jest się częścią dobrej wspólnoty.
Dobrej?
Niekoniecznie ofiarnej i patriotycznej, ale takiej, w której ludzie darzą się życzliwością, mają wspólne cele itd. Takiej, w której podstawą nie jest posiadanie wspólnego, wewnętrznego wroga. Obecnie polityka polega na jego wskazywaniu.
Z jednej strony wróg pojawia się w postaci „moherowych beretów", „ciemnogrodu", nacjonalistów, którzy zagrażają postępowi i modernizacji. Takie myślenie jest silnie ugruntowane – i jest mi bardzo przykro, że wiele osób, które znam i cenię, dokonuje takich łatwych klasyfikacji. Z drugiej strony wewnętrznym wrogiem są ci, którzy chcą „zabrać zdobycze modernizacji", seksualizować dzieci, uczyć je masturbacji itp. Jedno i drugie uproszczenie jest oczywiście nieprawdą. Ale jeszcze 10 lat temu ludzie zdawali sobie sprawę, że to jest retoryka polityczna, façon de parler, a grupa radykałów była niewielka. Dziś kłótnie polityczne pojawiają się także podczas rodzinnych obiadów.