„Żegnajcie laleczki”: Jeden z braci Coen w wersji queer

Dwie kobiety z tajemniczą walizką w wydaniu LGBTQ? Filmem „Żegnajcie, laleczki” Ethan Coen potwierdza, że bez brata Joela też potrafi kręcić filmy. Pomogła mu w tym żona.

Publikacja: 01.03.2024 10:00

„Żegnajcie laleczki”: Jeden z braci Coen w wersji queer

Foto: mat. pras.

Rok 1999, Filadelfia. Jamie (Margaret Qualley, na zdjęciu z lewej), wyzwolona lesbijka myśląca głównie o seksie, zdradza swoją partnerkę, policjantkę. A to oznacza, że musi prysnąć z miasta. Wykorzystuje okazję – jej znajoma imieniem Marian (Geraldine Viswanathan) wybiera się do ciotki mieszkającej w Tallahassee na Florydzie, by podziwiać ptaki. I to jest pomysł! Wystarczy pożyczyć samochód i można ruszać w trasę. A po drodze coś zwiedzić, odrobinę zaszaleć. W końcu każde miasto ma swoją społeczność queerową i lesbijskie kluby, nie?

Czy można żartować ze środowisk LGBTQ?

Za „Żegnajcie, laleczki” odpowiada Ethan Coen, jeden ze słynnych filmowych braci. Panowie przez blisko 40 lat tworzyli szalone czarne komedie, mroczne kryminały i antywesterny. Ich najlepsze dzieła, choćby „Barton Fink”, „Fargo”, „To nie jest kraj dla starych ludzi”, zdobywały Złote Palmy i Oscary. Jednak kilka lat temu ich drogi się rozeszły. Ethan poczuł się zmęczony tym układem. Stwierdził, że kręcenie nowych filmów stało się dla niego monotonną pracą. Potrzebował zmiany i dlatego „Żegnajcie, laleczki” przygotował ze swoją żoną, scenarzystką Tricią Cooke, deklarującą się jednocześnie jako lesbijka i osoba queer, której zależało na filmie opowiadającym w żartobliwy sposób o środowisku LGBTQ.

Orientacja bohaterek jest jednym z głównych tematów tej produkcji. Marian od rozstania ze swoją partnerką unika związków. Od kilku lat z nikim się nie spotyka. Wieczory spędza sama, najczęściej czytając książki, choćby Henry’ego Jamesa. Jamie nie potrafi tego zrozumieć, dlatego próbuje znaleźć jej dziewczynę na choćby jeden wieczór. Okazji nie brakuje, bo – jak sugeruje film – po Stanach Zjednoczonych krążą całe autokary wysportowanych, atrakcyjnych lesbijek.

Drugi, chyba nawet ważniejszy, wątek „Żegnajcie, laleczki” jest już gangsterski. Coen wyrósł przecież na opowieściach o oszustach, mordercach, przestępcach. Stąd bohaterki pożyczają samochód z niezwykłą zawartością. Bagażnik skrywa tajemniczą walizkę oraz dziwne, parujące pudełko. Wóz nie powinien trafić w ich ręce, mieli odebrać go bandyci. Teraz ruszają śladem dziewczyn, pragnąc jak najszybciej odzyskać własność. Problem w tym, że są niezbyt rozgarniętymi fajtłapami. Ich niekończące się rozmowy stanowią świetne źródło humoru.

Czytaj więcej

„Ekosystem”: Wielka rafa karciana

Gwiazdy na drugim planie: Pedro Pascal, Miley Cyrus, Matt Damon

Kto widział wcześniejsze produkcje Coenów, choćby „Bracie, gdzie jesteś” czy „Arizona Junior”, natychmiast dostrzeże ten charakterystyczny styl. Dziwacznych, przerysowanych postaci mamy tu na kilogramy, a cały świat wydaje się przeglądać w krzywym zwierciadle. Do tego dochodzą gwiazdy w epizodach (Matt Damon, Pedro Pascal, Bill Camp, Colman Domingo, Miley Cyrus) i niesamowita ścieżka dźwiękowa z przebojami Roya Orbisona, Diany Krall czy Lindy Ronstadt.

Szkoda więc, że pełen podtekstów humor nie zawsze jest najwyższych lotów, a wiele aluzji czy żartów ginie w tłumaczeniu. Reżyser niby zaprasza na sentymentalną podróż w lata 90. i jednocześnie składa hołd kryminałom z lat 70., ale niewiele ma do powiedzenia. Jasne, próbuje bawić, prowokować, wodzić widzów za nos, jednak historię opowiada równie głęboką co komedie romantyczne. Okrasza ją pochwałami dla seksu bez zobowiązań, autoironicznymi odniesieniami do własnych filmów, żartami z Partii Republikańskiej, wreszcie narkotycznymi sekwencjami, których rozszyfrowanie zajmie widzom jeszcze trochę czasu. Na kolejne Oscary nie ma więc najmniejszych szans.

I choć „Żegnajcie, laleczki” nie są wielkim dziełem, to fani Coenów nie powinni załamywać rąk. Bracia zapowiedzieli bowiem, że wracają do współpracy. Ich kolejny film ma być krwawym horrorem utrzymanym w stylistyce ich debiutu, mrocznego kryminału „Śmiertelnie proste”. Ponoć scenariusz jest już gotowy.

Film "Żegnajcie laleczki” – od kiedy w kinach, ile trwa, obsada i twórcy

  • Aktorzy i aktorki: Margaret Qualley, Geraldine Viswanathan, Beanie Feldstein, Joey Slotnick, C.J. Wilson, Colman Domingo, Pedro Pascal, Miley Cyrus, Matt Damon
  • Reżyseria: Ethan Coen
  • Scenariusz: Ethan Coen, Tricia Cooke
  • Data premiery: 21 lutego 2024 (światowa), 23 lutego 2024 (w kinach w Polsce)
  • Ile trwa? 83 minuty

Michał Zacharzewski, Zdalaodpolityki.pl

Rok 1999, Filadelfia. Jamie (Margaret Qualley, na zdjęciu z lewej), wyzwolona lesbijka myśląca głównie o seksie, zdradza swoją partnerkę, policjantkę. A to oznacza, że musi prysnąć z miasta. Wykorzystuje okazję – jej znajoma imieniem Marian (Geraldine Viswanathan) wybiera się do ciotki mieszkającej w Tallahassee na Florydzie, by podziwiać ptaki. I to jest pomysł! Wystarczy pożyczyć samochód i można ruszać w trasę. A po drodze coś zwiedzić, odrobinę zaszaleć. W końcu każde miasto ma swoją społeczność queerową i lesbijskie kluby, nie?

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich